REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

W tej czarnej komedii "Satlburn" szlachta nie pracuje. To idealny film na weekend

W swoim drugim pełnometrażowym filmie Emerald Fennell zabiera nas do świata pięknych i bogatych. Kolejne eat the rich? Nie do końca. "Saltburn", które niedawno pojawiło się na Amazon Prime Video, nie lubi bowiem jednoznacznych kategoryzacji.

30.12.2023
16:02
amazon prime video saltburn co obejrzeć
REKLAMA

W nagrodzonej Oscarem za najlepszy scenariusz "Obiecującej. Młodej. Kobiecie" Emerald Fennell rozprawiała się z kulturą gwałtu i patriarchatem. Wykorzystała do tego konwencję filmów rape and revenge, przefiltrowując ją przez własną artystyczną wrażliwość. W "Saltburn" działa na podobnych zasadach, ale tym razem nie interesują jej zagadnienia związane z płciowością, tylko klasą. W porównaniu do pełnometrażowego debiutu reżyserki, mamy w tym wypadku do czynienia z produkcją pewniejszą, bardziej rozpasaną i dumnie obnoszącą się ze swoją gatunkowością.

W "Saltburn" wszystko jest na pokaz. Tytuł to w końcu nazwa ogromnej posiadłości rodziny Cattonów. Gdy w jednej ze scen dziedzic fortuny Felix oprowadza po niej głównego bohatera (i nas przy okazji), można odnieść wrażenie, że rozciąga się w nieskończoność. Pomimo frywolnego charakteru sceny, czujemy monumentalizm rezydencji, w której na ścianach wiszą "jakieś bohomazy Rubensa", a na łóżku w jednej z sypialni wciąż mogą znajdować się ślady spermy Henryka VIII.

Więcej o Amazon Prime Video poczytasz na Spider's Web:

REKLAMA

Amazon Prime Video - co obejrzeć w weekend?

Oliver Quick czuje się w Saltburn nieswojo. Takie przynajmniej można początkowo odnieść wrażenie, bo z rozdziawioną paszczą podziwia rozmach posiadłości. Sam jest stypendystą Oxfordu, z którym bogaci studenci nie chcą mieć wiele wspólnego. Nosi bowiem ciuchy z dyskontu, a smoking musi wypożyczać. Dzięki prologowi wiemy jednak, że coś szykuje. Każda, nawet niewinna z pozoru scena buzuje tu od niepokoju. Jakie są zamiary głównego bohatera? Z kim rozmawia na początku? Fennell nie śpieszy się z podawaniem odpowiedzi na te pytania. Woli zagęszczać atmosferę, zwodząc nas na manowce.

REKLAMA
Saltburn - film na weekend

Początkowo reżyserka nawiązuje do młodzieżowych thrillerów, którymi Hollywood zachłysnęło się na przełomie wieków. Raz mamy w "Saltburn" chętnie podejmowany przez nie temat obsesyjnej miłości, a dwa - tak jak one film zabiera nas do świata, gdzie bogate i rozwydrzone bachory traktują biedniejszych jak swoje zabawki. Produkcja może więc pochwalić się sporą świadomością klasowości. Najdosadniej przekonujemy się o tym, kiedy opuszczamy prestiżową uczelnię i trafiamy do tytułowej rezydencji. Wydaje się wtedy, jakbyśmy mieli do czynienia z "Utalentowanym panem Ripleyem". Tylko na sterydach. I to takich od Quentina Tarantino. Bo Fennell bawi się tu gatunkowością, zaskakując licznymi zwrotami akcji.

Reżyserka konsekwentnie mnoży postacie i wątki. Przez rezydencję Cattonów przewijają się bowiem kolejni ludzie, z czego jedni zostają dłużej, drudzy krócej. Wszyscy są bowiem skazani na łaskę właścicieli posiadłości, którzy w swoich altruistycznych zrywach lubią otaczać się osobami złamanymi przez los. Bo "Saltburn" to oczywiście eat the rich, ale z twistem. Reżyserka ucieka tu bowiem od ostentacyjnej satyry w stylu "W trójkącie" czy "Glass Onion". O wiele lepszym punktem odniesienia okazują się komedie obyczajowe Josepha Loseya. Podobnie jak w "Służącym" mamy tu do czynienia z klasową psychodramą. Każdy z jej uczestników coś ukrywa, kierują nim nie do końca jasne motywacje. Dzięki temu seks staje się bronią, a piosenka śpiewana podczas imprezy karaoke urasta do rangi wyrachowanej zagrywki.

"Saltburn" może wydawać się rozciągane w czasie, a jego zakończenie sprawia wrażenie przyśpieszonego. Fennell dobrze jednak wie, co robi. Chce uwieść nas klimatem, przez co przesyt i przesada stają się tu pełnoprawnymi środkami wyrazu. To film bardzo stylowy, wręcz hipnotyzujący. Skupiony bardziej na budowie świata przedstawionego niż na konsekwentnym rozwijaniu opowieści. Wątki urywają się nagle, aby potem ktoś mógł ironicznie odnieść się do ich rozwiązania, które miało miejsce gdzieś poza zasięgiem naszego wzroku.

Fabuła "Saltburn" rozchodzi się we wszystkich kierunkach, aby na koniec film mógł okazać się rozciągniętą w czasie ekranizacją Murder On the Dancefloor Sophie Ellis-Bextor. Bo Fennell z humorem podchodzi tu do podejmowanych przez siebie tematów, obracając swoją opowieść w cyniczny żart. Jak się bowiem okazuje, w prezentowanej przez nią wojnie klas nie chodzi wcale o pieniądze, tylko o to, kto ma większego penisa.

"Saltburn" obejrzycie na Amazon Prime Video.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA