REKLAMA

Telltale Games zbankrutowało. Twórcy chcieli naśladować rynek seriali, którego zupełnie nie rozumieli

Kończy się pewna epoka w historii elektronicznej rozrywki. Zbankrutowała firma Telltale Games, która miała odmienić cały rynek, a wsławiła się kilkoma dobrymi grami i całą masą przeciętnych. Tak się kończy próba naśladowania seriali, gdy same seriale zupełnie się zmieniają.

Telltale Games miało zrobić seriale z gier, a tymczasem zbankrutowało
REKLAMA
REKLAMA

Tak naprawdę mało kto spodziewał się olbrzymiego sukcesu pierwszego sezonu The Walking Dead w 2012 r. Telltale Games od dłuższego czasu próbowali wbić się w potrzeby graczy ze swoimi epizodycznymi, nastawionymi na narrację grami. Porażki gier opartych na świecie Parku Jurajskiego i Powrotu do przyszłości wynikały z przeciętnego scenariusza, problemów technicznych, braku wyzwań, ale przede wszystkim topornej grywalności.

Warto zapamiętać te powody, bo twórcy z Telltale Games tak naprawdę nigdy nie pozbyli się do końca własnych wad, nawet w momencie triumfu. Pierwszy sezon The Walking Dead sprzedał się w tylko w ciągu jednego roku w 8,5 mln egzemplarzy i wyróżnił firmę na mapie zaludnianej przez gigantów takich jak Ubisoft czy EA Games. To wtedy też pierwszy raz usłyszeliśmy o trendzie gier-seriali. Fabularnych doświadczeń, które zbliżą światy kina i gier wideo. Telltale Games nie byli ani pierwsi, ani najbardziej znani (dość wspomnieć Davida Cage'a), ale fenomenalną opowieścią o Lee i Clementine dali nadzieję, że podobne połączenie jest możliwe.

Później nadeszły produkcje oparte na Strażnikach galaktyki, Grze o tron, Batmanie czy Borderlands. Na rynek wychodziły też kolejne sezony i mini-sezony The Walking Dead.

W mniej więcej podobnym czasie, gdy Telltale Games i inny twórcy gier zdecydowali się rewolucjonizować gry wideo, rozpoczęła się gruntowna przebudowa rynku produkcji telewizyjnej. Błyskawiczna kariera Netfliksa i innych platform VoD rozpoczęła erę binge-watchingu. Początkowo tylko nieliczne produkcje mogły sobie pozwolić na premierę całego sezonu. Z czasem stało się to wręcz standardem branży.

Produkcja gier AAA i wysokobudżetowych seriali to dwa odmienne procesy, ale mające stosunkowo dużo podobieństw. Tym bardziej, że wydawcy gier w tamtym okresie mocno podkreślali zacieranie się różnic między różnymi segmentami rozrywki. Dlatego tak bolało, gdy Telltale Games kazało swoim klientom czekać długie tygodnie na to, by mogli zapoznać się z kolejnym epizodem. A Netflix czy Hulu dostarczali całość za jednym zamachem (co oczywiście nie oznacza braku problemów).

Upadek największego twórcy epizodycznych gier leżał właśnie w niezrozumieniu błyskawicznie zmieniającego się rynku seriali, którego podobno twórcy chcieli naśladować. Kto przy zdrowych zmysłach chciałby czekać miesiąc na kolejny odcinek ukochanego serialu? Zwłaszcza, gdy potem się jeszcze dodatkowo opóźnia i trafia do widzów z wadami technicznymi i wyciętymi scenami.

 class="wp-image-204997"

Telltale Games nie skorzystało również z najważniejszego elementu odróżniającego gry od seriali, czyli interaktywności. Słynna kwestia „XYZ będzie to pamiętał” okazała się bardziej picem na wodę niż pierwszym krokiem w stronę wielowątkowej opowieści o różnych zakończeniach. Firma miała ogromne ambicje (co widać także po liczbie stworzonych w latach 2012-2018 gier), ale brakowało jej talentu i mocy przerobowych na zrealizowanie swojej wizji. Można długo opowiadać o ciągłym crunchu i wykorzystywaniu pracowników w kalifornijskim studiu.

Kolejne gry Telltale Games miały coraz słabszą fabułę i coraz bardziej powtarzalną rozgrywkę.

REKLAMA

W geście ostatecznej rozpaczy szefowie Telltale skierowali się w stronę wielkich marek, takich jak Batman czy Gra o tron. Twórcy seriali wiedzą doskonale, że nawet najsłynniejsza własność nic nie znaczy, jeżeli nie ma pomysłu na to, jak ją wykorzystać. Nawet seriale HBO, np. Gra o tron (i nadchodzący Watchmen), mają szansę rozwinąć skrzydła dopiero, gdy odpuszczą naśladownictwo. Pod sam koniec swojego istnienia Telltale Games wydawali się rozumieć potrzebę zmian, ale było już za późno. Teraz pozostałym pracownikom studia pozostało zakończyć rozpoczęte projekty przed finalnym zamknięciem. Piękne plany, jak choćby współpraca z Netfliksem, nie dojdą do skutku.

Tymczasem seriale mają się tak dobrze, jak chyba nigdy w historii. Ciągle powstają nowe produkcje, a starzy gracze telewizyjni coraz głośniej mówią o pomysłach na własne platformy VoD. Z tego wszystkiego wynika lekcja, że przenoszenie jednego medium do drugiego to zawsze karkołomne zadanie. David Cage, Dontnod Games czy upadłe właśnie Telltale próbowali na siłę zrobić z gier seriale. Jednak chyba zbyt słabo znają się i na tworzeniu gier, i na robieniu seriali, by ten eksperyment miał jakiekolwiek szanse powodzenia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA