REKLAMA

Przy tej książce "Pięćdziesiąt twarzy Greya" to wybitny romans. Dawno się tak nie wynudziłam

Kiedy w zestawieniu najpopularniejszych książek Empiku pojawiła się powieść "The Science of Affection", pomyślałam, że to po prostu kolejna publikacja z gatunku young adult. I kiedy z ciekawości sięgnęłam po 1. tom serii, "The Science of Temptation", zrozumiałam, że bardzo się myliłam. Osoby niepełnoletnie zdecydowanie nie powinny czytać tej pozycji, a dorosłym, którzy z pełną świadomością zakupili tę książkę, spodziewając się pikantnego romansu, odradzam. Dzieje się, owszem, ale sensu w tym za grosz.

the science of temptation recenzja julia popiel
REKLAMA

Jeszcze tydzień temu 2. tom z serii "Science" autorstwa Julii Popiel utrzymywał się na szczycie bestsellerów Empiku. Zainteresowana tym, jaka pozycja tym razem wywindowała wydawnictwo NieZwykłe w zestawieniu TOP książek, sięgnęłam po 1. część dylogii. Opis był raczej typowy i tylko oznaczenie 18+ mogło zdradzać, że będzie się działo, a młodsze osoby zdecydowanie nie powinny czytać tej książki. Okazało się, że fabuła jest rzeczywiście wręcz przesycona erotycznymi fragmentami, lecz mimo to pozycji tej nie poleciłabym poszukiwaczom mocnych wrażeń. "Pięćdziesiąt twarzy Greya" to przy "The Science of Temptation" arcydzieło.

REKLAMA

The Science of Temptation - recenzja książki Julii Popiel

Bohaterką powieści "The Science of Temptation" jest 23-letnia Briana Larsen, studentka Uniwersytetu Indiana. Dziewczyna postanawia zapisać się na kurs z psychopatologii, by mieć więcej czasu na pisanie pracy dyplomowej w kolejnym semestrze oraz ze względów finansowych. Przedmiot jest jednak jednym z najtrudniejszych na całym kierunku, również ze względu na prowadzącą. Studenci nie będą mieli łatwo także w tym roku, co więcej - może być im jeszcze trudniej przejść przez wymagające zajęcia, kiedy okazuje się, że mają nowego prowadzącego. Jest nim piekielnie przystojny Reed Easton, który już w pierwszych sekundach swojej obecności daje studentom do zrozumienia, że nie będą mieli z nim łatwo.

Briana, podobnie jak jej koledzy i koleżanki, nie pała do profesora sympatią. Wszystko zmienia się, kiedy Easton niespodziewanie pojawia się w nocnym klubie Temptation, gdzie Briana pracuje jako barmanka. Wskutek nieprzyjemnej sytuacji z natarczywym klientem profesor staje w obronie dziewczyny, lecz nie rozpoznaje w niej swojej studentki. Wszystko dodatkowo komplikuje jedna decyzja, która będzie miała wpływ na dalszą relację Reeda i Briany. Wykładowca nie wie jednak, że jego studentka skrywa przed nim pewien sekret.

 class="wp-image-2569276" width="487"

Jak nietrudno się domyśleć, książka obfituje w wiele pikantnych scen między Brianą i jej wykładowcą. Erotyczne fragmenty nie są jednak wystarczające, by powstał z tego dobry romans, bo fabularnie nic nie trzymało się kupy. Zabrakło iskierki między bohaterami, która motywowałaby to, dlaczego mieli się ku sobie. Brakowało nawet minimalnego rozwoju ich relacji, by poczuć między nimi chemię. Tej, mimo całej pikanterii, niestety zabrakło, przez co miało się wrażenie, że ich związek został sztucznie wykreowany na potrzeby tego, by wpleść do fabuły erotyczne fragmenty. A iskierki nie było, bo niemal wszystko było wypowiedziane wprost.

W wiele momentów nie dało się uwierzyć również przez to, jak zostali zbudowani bohaterowie. Widać było, że autorka chciała wykreować niezależną i pewną siebie kobietę, która wie, czego chce. W efekcie wyszło zupełnie odwrotnie - bohaterka tak naprawdę nie miała swojego zdania, a jej próby zaprzeczania brzmiały tak, jakby była grymaśną, płaczącą i przede wszystkim irytującą dziewczynką, która ostatecznie i tak zrobi to, co nakaże jej zrobić Reed Easton. W tym miejscu warto także wspomnieć o samej postaci wykładowcy, który w rzeczywistości nie mógłby wykładać na uczelni - mężczyzna notorycznie przeklinał przy swoich studentach, a jego zachowanie można by nawet podciągnąć pod mobbing. Rozumiem, że autorka chciała wykreować groźnego i seksownego mężczyznę, jednak ten sposób był moim zdaniem chybiony. Do tego dochodzi typowa wesoła przyjaciółka, jej typowy chłopak sportowiec i mamy przepis na idealną pozycję young adult mature.

Język powieści poddaje pod wątpliwość, czy aby na pewno książka jest przeznaczona dla osób pełnoletnich.

Czytając "The Science of Temptation", pod względem językowym w zasadzie nie widziałam różnicy między powieścią Julii Popiel a "Clone", "Venomem" czy "Rodziną Monet", które de facto mogą czytać osoby niepełnoletnie. Pojawiły się sztuczne sformułowania i opisy ("W pewnej chwili wyczuwam na swoim ciele wibrację telefonu. Zdezorientowana potrząsam głową, dopiero po kilku sekundach zdaję sobie sprawę, że to mój cholerny telefon w mojej cholernej torebce"), a także nielogicznie złożone zdania. Nie jestem w stanie zrozumieć również tego, że w wielu momentach Reed zastrasza Brianę, podczas gdy to on jest wykładowcą i to on powinien obawiać się, że ich romans mógłby wyjść na jaw.

Rozumiem, że "The Science of Temptation" przez wzgląd na erotyczne (i często dosyć brutalne) sceny musiał zostać oznaczony jako 18+, jednak nie jestem przekonana, czy osoby dorosłe będą się podczas lektury dobrze bawić. Ta książka jest po prostu nudna, a wiele fragmentów wywołuje ciarki żenady. Jedynym plusem jest wyjątkowo ładna szata graficzna i oznaczenie kolejnych rozdziałów, ale to tyle. Nie jestem pewna, czy uwierzycie mi, jeśli powiem, że "Pięćdziesiąt twarzy Greya" to przy tym wybitny romans, ale odradzam przeczytania "The Science of Temptation", by się o tym przekonać.

REKLAMA

Więcej recenzji książek przeczytasz na łamach Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA