REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Widzowie Netfliksa tak bardzo pokochali 1. część, że kontynuację musiałem obejrzeć w kinie. I podobało mi się

O ile "Za duży na bajki" był solidnym filmem familijnym, o tyle, jak to już w przypadku sequeli bywa, dwójka okazuje się mniej solidnym filmem familijnym. Ale tylko nieco. To wciąż świetna rozrywka dla całej rodziny. Tym razem jeszcze bardziej skierowana do tych jej członków, co nie spędzili większości swego życia przed ekranem komputera.

08.03.2024
21:22
za duży na bajki 2 recenzja
REKLAMA

"Za duży na bajki" dumnie mienił się mianem pierwszego polskiego filmu fabularnego o e-sporcie. Ten jakże urokliwy aspekt pierwszej części w dwójce już zanika. Waldek nie wspomina o żadnych zawodach, nie myśli tylko o treningach, bo nie mierzi go już perspektywa spędzania czasu w realu ani nie krzywi się na myśl o spotkaniu ze swoją nieco zbzikowaną ciotką. Nie wszystko jednak mu się podoba. Ma bowiem problem z nowym chłopakiem matki, którego określa studentem "Słownika slangu młodzieżowego" sprzed ponad 20 lat. Rzuca on dziaderskimi wyrażeniami, irytując głównego bohatera i jego dwójkę towarzyszy - dobrze nam znanych Staszka i Delfinę.

Gamingowe trio wraz z najbliższymi Waldka rusza w Tatry na pełną przygód wycieczkę. Główny bohater przypadkiem podsłuchuje, że gdzieś w okolicy mieszka jego ojciec. Postanawia więc go odnaleźć. Reżyser Kristoffer Russ wielokrotnie powtarzał, że "Za duży na bajki 2" powstał, bo po obejrzeniu pierwszej części widzowie często pytali się go właśnie, co z tatą Waldiego. Kim jest? Co się z nim dzieje? Dlaczego rozstał się z Teresą? Czemu porzucił syna? Film ujawnia wszystkie tajemnice na jego temat, ubierając je w płaszcz opowieści spod znaku "uważaj, czego sobie życzysz".

Więcej o "Za dużym na bajki" poczytasz na Spider's Web:

REKLAMA

Za duży na bajki 2 - recenzja filmu

Waldek jest zdeterminowany, aby ojca poznać. Droga do osiągnięcia celu wiedzie jednak przez noc spędzoną na cmentarzu, bliskie spotkanie z niedźwiedziem i natknięcie się na Rafała Zawieruchę. Na szczęście aktor, którego nazwisko stało się synonimiczne ze złym kinem, gości na ekranie tylko przez dwie krótkie chwile. Jego klątwa nie ma więc nawet okazji tu zadziałać. "Za duży na bajki 2" jest bowiem filmem pewnym swego, nawet trochę zadziornym i aroganckim. Nie boi się przecież nawet kręcić beki z kultury górali. Ośmiesza ją zresztą z o wiele większym wdziękiem niż ten biały miś, co goni turystów po Krupówkach, żeby mu słono zapłacili za wspólne zdjęcie.

Za duży na bajki 2 - film - premiera
REKLAMA

Scenarzystka Agnieszka Dąbrowska wypełnia swoją opowieść gatunkowymi atrakcjami. Okiem konwencji kina familijnego spogląda więc tęsknie w stronę kina przygodowego, romansu, melodramatu czy nawet horroru. Nie bawi się już w tanie chwyty, pokroju chorej na raka matki, bo woli wzruszać Waldkiem odkrywającym prawdę o swoim ojcu. To produkcja odważniejsza od pierwszej części. I w tym tkwi jej największy problem. Niby sequele mają to do siebie, że musi w nich być więcej, szybciej i bardziej. "Za duży na bajki 2" zachowuje się jednak, jakby po sukcesie jedynki woda sodowa uderzyła mu do głowy.

Formuła kina familijnego ze swoimi naiwnymi morałami wymaga od widzów zawieszenia niewiary, ale Dąbrowska i Russ ją nadwyrężają. Niewiarygodność nosem się filmowi wylewa, kiedy zabiera nas do smart domu w zapomnianej przez Boga tatrzańskiej wsi. "Za duży na bajki 2" zgrzyta więc bardziej niż jedynka. Nie ma jej mocy, świeżości i charyzmy. Potrafi jednak uwieść na tyle, żeby nikt podczas seansu nie marzył o jego skończeniu i powrocie do CS-a.

"Za dużego na bajki 2" obejrzycie w kinach od 15 marca.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA