REKLAMA

"Za duży na bajki" jest hitem na świecie. Nic dziwnego, bo to naprawdę świetny polski film

"Za duży na bajki" to polski film fabularny, który opowiada o e-sporcie. Nie dość, że to produkcja całkiem udana, ciepła i bardzo rodzinna. Bardzo cieszy mnie informacja, że produkcja okazała się być hitem na świecie. Odkąd wylądował w serwisie Netflix trafił na listy TOP10 w aż 38 krajach.

za duży na bajki netflix hit
REKLAMA

"Za duży na bajki" to pierwszy polski film fabularny o e-sporcie. Śledzimy w nim losy małoletniego Waldusia, który marzy o karierze w tej właśnie dyscyplinie. Na drodze do osiągnięcia celu staje mu jednak ciotka, zmuszająca go do aktywności fizycznej. Z naszej recenzji dowiecie się, czy warto obejrzeć tę produkcję.

REKLAMA

Żyjemy w kraju, w którym jeśli ktoś nie siedział wcześniej w temacie, to o e-sporcie mógł usłyszeć w przestrzeni publicznej, co najwyżej kiedy premier Morawiecki chciał nim odciągać dzieci od komputerów. Po prostu dyscyplina wciąż jest traktowana jako jakaś niszowa ciekawostka. Rodzimi filmowcy chcieli to zmienić. Kino miało stanąć w awangardzie jej masowej promocji.

Kilka lat temu zapowiedziano film "GHOST" inspirowany losami polskich graczy, którzy na początku XXI wieku zdominowali światową scenę "Counter-Strike'a". Miał też powstać "First" o grupie młodych ludzi zakochanych w e-sporcie. Oba projekty gdzieś jednak przepadły. Pierwszą rodzimą produkcją poświęconą dyscyplinie został więc wchodzący dziś na nasze ekrany "Za duży na bajki".

Za duży na bajki - recenzja pierwszego polskiego filmu fabularnego o e-sporcie

"Za duży na bajki" to całkiem dobry początek flirtu polskiego kina z e-sportem. Jest to bardzo przyjemny film familijny, którego na pewno byście nie przełączyli, gdyby był emitowany w telewizji podczas sobotniego obiadu. Nie ma tu gatunkowej odkrywczości, ale wcale jej nie brakuje. To prosta rozrywka dla całej rodziny, mająca zapewnić trochę śmiechów, nieco łez i jeszcze rzucić przesłaniem dostosowanym do kompetencji młodego widza.

Opowieść skupia się na losach otyłego chłopca imieniem Waldek. Marzy on o sławie i karierze e-sportowca, ale jego team nie jest w stanie wygrać nawet zawodów organizowanych w szkole. Główny bohater najchętniej całymi dniami siedziałby przed komputerem i trenował. Matka nawet mu na to pozwala, przez co nie potrafi on zaparzyć herbaty. To ma się zmienić kiedy trafia pod opiekę zbzikowanej ciotki.

Za duży na bajki - e-sport - recenzja

Kiedy matka Waldusia musi wyjechać na parę dni do szpitala, jej obowiązki przejmuje Mariolka. Chłopak ma swoje "piorytety", a ciotka "znęca się nad nim psychiatrycznie". Regularnie odciąga go od komputera, każąc mu jeździć pod blokiem na rowerze, chodzić na basen, a nawet, o zgrozo, samemu zrobić sobie śniadanie. Dlatego w drugim akcie narracja skręca w opowieść w stylu "Wojny z dziadkiem" i dzieciak wszelkimi możliwymi sposobami próbuje zmusić ją do powrotu do domu. Zamiast tego odkryje, że życie to nie tylko gry komputerowe, dowie się czegoś o swoich najbliższych i zakocha się w jednej gamerce.

Za duży na bajki - czy warto obejrzeć pierwszy polski film fabularny o e-sporcie?

Sam e-sport jest tu ciekawą atrakcją fabularną, ale nie ma wyraźnego zastosowania. Dyscyplinę można by zastąpić czymś zupełnie innym. Pojawia się w filmie i znika. Zobaczymy kilka fragmentów rozgrywek i usłyszymy rozmowy zawodników, które są aż niewiarygodnie grzeczne i wygładzone. Bo "Za duży na bajki" to film przefiltrowany przez dziecięcą wyobraźnię, więc nie ma szans na ujęcie podejmowanego tematu z odpowiednią powagą.

Nie zrozumcie mnie źle. Stojący za kamerą Kristoffer Russ w żaden sposób nie dyskredytuje e-sportu. Owszem, oglądając jego film, można dojść do wniosku, że jest to co najwyżej dziecięca fanaberia. Na głównego bohatera i dyscyplinę spogląda jednak z ciepłem i sympatią. Fabuła podąża znanymi wszystkim kliszami, ale zostają one osadzone w kontekstach nieodkrytych do tej pory przez nasze kino. I to wystarczy, aby nie nudzić się podczas seansu. Jest to prosta, pozbawiona pretensji rozrywka dla całej rodziny.

"Za duży na bajki" ma w sobie mnóstwo urzekającego uroku, przez co niezależnie od wieku wizyta w kinie pozwoli wam zapomnieć o codziennych problemach. W warstwie znaczeniowej kryje się jednak niespodziewany twist. Możecie się bowiem zdziwić kiedy odkryjecie, że nie jest to film dla dzieci, a nadopiekuńczych rodziców, którzy powinni trochę wyluzować i odpuścić swoim pociechom.

Film obejrzycie w serwisie Netflix.

Disney+ zadebiutował w Polsce. Tutaj kupisz go najtaniej.

REKLAMA

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

Tekst opublikowano w marcu 2022.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA