„Zabawa w chowanego” z homofobicznym fragmentem. Pisarz Jacek Dehnel atakuje film Sekielskich
Wyczekiwany od dawna film „Zabawa w chowanego” trafił na platformę YouTubie i wywołał poruszenie w całej Polsce. Produkcję chwalili liczni recenzenci, a pod jego wpływem część członków Kościoła wyraziło chęć naprawy tej instytucji. Niespodziewanie największe kontrowersje film Tomasza Sekielskiego wywołał komentarzem na temat homoseksualizmu.
Film „Zabawa w chowanego” to najnowsza część dokumentalnej trylogii Tomasza Sekielskiego poświęconej zjawisku pedofilii w Kościele katolickim. Opublikowane w ostatni weekend na platformie YouTube dzieło wzbudziło nie mniejsze poruszenie niż „Tylko nie mów nikomu” i już może się pochwalić liczbą prawie 4,5 mln widzów. Biorąc pod uwagę zainteresowanie Polaków nowym filmem braci Sekielskich, można z dużą pewnością stwierdzić, że dyskusja na temat roli Kościoła i ukrywania przez hierarchów przestępców seksualnych jeszcze długo będzie toczona w naszym kraju.
Dosyć niespodziewanie autorzy „Zabawy w chowanego” pobudzili swoim filmem jeszcze jeden (wydawało się, że zamknięty) spór. Chodzi oczywiście o rzekome powiązania homoseksualizmu z pedofilią i wpływ tzw. lawendowej mafii na tuszowanie spraw księży-pedofilów. Już w swojej przedpremierowej recenzji dokumentu wskazywałem, że wątek „Zabawy w chowanego” nagrany we współpracy z Tomaszem Terlikowskim i ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zalewskim wywołała duże kontrowersje na lewicy. Nie mogłem jednak wówczas napisać dokładnie, o co chodzi ze względu na chęć uniknięcia spoilerowania treści filmu. Okazało się jednak, że miałem rację.
Jacek Dehnel zaatakował braci Sekielskich i nazwał trzyminutowy fragment poświęcony mafii lawendowej „homofobicznym bluzgiem”.
Popularny pisarz wskazuje na to, że twórcy dokumentu nie dotrzymali należytych standardów dziennikarskich i przedstawili opinie pojedynczej grupy jako fakty. Twierdzeniom Terlikowskiego i Isakowicza-Zalewskiego nie został przeciwstawiony żaden głos profesjonalnego seksuologa, mimo że współczesna nauka jednoznacznie sprzeciwia się łączeniu jakiejkolwiek orientacji seksualnej z zaburzeniem seksualnym, jakim jest pedofilia.
Głos Dehnela nie jest zresztą odosobniony, bo krytyce „Zabawę w chowanego” poddali również dziennikarz Gazety Wyborczej, Wojciech Karpieszuk czy redakcja magazynu Replika. W sieci pojawia się coraz więcej osób zaskoczonych i zbulwersowanych takim przedstawieniem sprawy. Do czego notabene przyczynił się fakt, iż w niedzielę wypadł Międzynarodowy Dzień Przeciwko Homofobii.
Marek i Tomasz Sekielscy nagrali z tej okazji specjalne wideo, w którym podkreślili, że są przeciwni homofobii.
Niedzielna sesja Q&A opublikowana na facebookowym profilu magazynu Newsweek sprawiła, że obaj twórcy musieli radzić sobie również z trudnymi pytaniami o homofobiczne wątki w swoim dokumencie. Bracia Sekielscy wystąpili na tle tęczowej flagi i deklarowali swój sprzeciw wobec wszelkich przejawów nienawiści do osób homoseksualnych, ale jednocześnie bronili swojej produkcji:
W podobnym tonie bratu wtórował również reżyser „Zabawy w chowanego”. Według Tomasza Sekielskiego ukrywanie istnienia mafii lawendowej byłoby czymś niewłaściwym, również ze względu na przemoc mężczyzn wobec mężczyzn w seminariach oraz hipokryzję gejów należących do takiej instytucji jak Kościół katolicki:
Czy to wystarczy, żeby przekonać przeciwników przedstawienia homoseksualistów w dokumencie „Zabawa w chowanego”? Można mieć wątpliwości.
Liczne komentarze w mediach świadczą jednoznacznie o tym, że przedstawiciele środowiska LGBT+ oraz osoby wspierające ten ruch poczuły się obrażone i zniesmaczone takim przedstawieniem sprawy. Nie odebrały tego też jako prostego sprzeciwu wobec hipokryzji, a bardziej teorię spiskową godną „Inwazji LGBT” od Telewizji Polskiej. I naprawdę trudno im się dziwić.
Zarówno tożsamość osób zaproszonych do dyskusji o lawendowej mafii, jak i brak jakiejkolwiek równowagi w postaci głosu eksperckiego w wyraźny sposób kształtują narrację łączącą homoseksualizm i pedofilię. Może nie w każdym wymiarze i przypadku, ale jednak. A przecież tak doskonałego dokumentalistę jak Tomasz Sekielski stać przecież na większą staranność i lepsze zaakcentowanie niełatwych czy kontrowersyjnych wątków w swoich filmach. Wielokrotnie pokazywał to w przeszłości. I chyba dlatego zawód części środowisk lewicowych jest teraz tak wielki. Bo akurat po braciach Sekielskich się tego nie spodziewali.