Ten film akcji na Netfliksie powinien narobić większego hałasu. Rozłoży was na łopatki
Wśród ostatniego zalewu nowości Netfliksa ten film akcji na licencji mógł się zgubić. Tak się do końca nie stało, bo "Pan Wypadek: Wakacje zabójcy" trafił do topki najpopularniejszych tytułów platformy w naszym kraju i dzielnie się w jej ogonie utrzymuje. Powinien jednak narobić większego hałasu.
Może chodzi o to, że "Pan Wypadek: Wakacje zabójcy" nie jest całkowitą nowością w ofercie dostępnych w naszym kraju serwisów VOD. Już wcześniej można było go obejrzeć na Amazon Prime Video i paru innych platformach (wciąż zresztą można go na nich łapać), przez co większość osób zainteresowanych filmem zdążyła go zobaczyć. To jednak nie jest dużym problemem, bo przecież wart jest powtórzenia. Szczególnie w weekend, gdyż to właśnie taka weekendowa produkcja, którą w zamierzchłych czasach wypożyczalibyśmy chętnie na VHS-ie, aby dobrze się bawić z kumplami. W końcu mówimy o tytule ze Scottem Adkinsem w roli głównej.
Aktor jest oldschoolowym twardzielem, z gatunku tych, którymi Hollywood już od dawna się nie interesuje. Co jakiś czas odświeża dawnych herosów w stylu Sylvestra Stallone'a czy Arnolda Schwarzeneggera i raz na jakiś czas Jasonowi Stathamowi pozwala się wykazać w takim "Pszczelarzu". Dlatego Adkins z mainstreamem może sobie co najwyżej poflirtować w "Niezniszczalnych 2", "Doktorze Strange'u" czy, ostatnio, "Johnie Wicku 4". Prócz tego ostatniego tytułu Fabryka Snów nie wykorzystuje jednak jego możliwości, przez co pozostaje mu świecić mięśniami i porywać umiejętnościami w raczej B-klasowych akcyjniakach. Nie przejmuje się tym i kopie tam tyłki, obracając widzów w proch.
Pan wypadek: Wakacje zabójcy - co obejrzeć na VOD?
"Pan Wypadek: Wakacje zabójcy" to czołówka Adkinsa. Wciela się tu w profesjonalnego zabójcę, który swoje morderstwa w pomysłowy sposób pozoruje na nieszczęśliwe wypadki. To jednak możecie już wiedzieć, bo przecież mówimy o sequelu. Jeśli jednak nie widzieliście jedynki, zbytnio się nie przejmujcie. To nie "Diuna", żeby obie części były ze sobą ściśle powiązane. Wszelkie informacje, jakich potrzebujecie, dostaniecie zresztą w trakcie seansu. Nieraz ktoś tam wspomni, że po śmierci swojej ukochanej, Mark wybił winnych, robiąc jednocześnie zły PR swojej organizacji. Dlatego przeniósł się na Maltę.
Choć wkurza go, że na Malcie nie ma Maltanek, Mike zachwyca się śródziemnomorską wyspą. Korzysta z życia i nie narzeka na brak zajęć, bo zleceń ma pod dostatkiem. W wolnych chwilach ćwiczy swoje umiejętności z Siu-ling, która atakuje go w najmniej spodziewanych momentach. Pewnego dnia spotyka starego znajomego. Razem pozorują kolejne wypadki, aż w końcu porywa ich szefowa mafii. Grozi, że zabije Freda, jeśli główny bohater nie ochroni jej syna przed ścigającymi bachora zabójcami. Właściwie to elitą zabójców. Za głowę wkurzającego mężczyzny ktoś wystawił sowitą nagrodę. Wtedy zaczyna się zabawa.
"Pan Wypadek: Wakacje zabójcy" przypomina komputerową bijatykę. Fabuła pędzi od jednej areny do drugiej, aby w atrakcyjnych pejzażach Mike mógł stawać do walki z kolejnymi przeciwnikami. Jednym dziwniejszym od drugiego. Na ekranie spotkamy całą galerię osobliwości. Od nordyckiego mordercy z obsesją na punkcie krwi, po klauna, który nie odczuwa bólu. Szczerze mówiąc, chętnie zobaczyłbym spin-offy o każdym z nich. A ja przecież z zasady nawet nie lubię spin-offów. Tutaj jednak każdy z bohaterów wnosi do filmu swoją wyrazistą i unikalną energię, przez co mógłby się sprawdzić w samodzielnej opowieści.
Dzięki specyfice każdej z postaci stojący za kamerą George i Harry Kirby mogą różnicować kolejne sceny akcji. Mieszają ze sobą style walki i pozwalają nam je podziwiać. "Pan Wypadek: Wakacje zabójcy" nie jest jednym z tych filmów, które korzystają z pijanej kamery i poszatkowanego montażu. Raczej eksponuje kaskaderkę, przeciąga kolejne atrakcje, coraz śmielej je rozbudowując. Bohaterowie korzystają więc ze wszystkiego, co akurat wpadnie im w ręce. Twórcy grają otoczeniem, sprawiają, że przestrzeń staje się środkiem narracyjnym. W kuchni zabójczyni nożem atakuje Mike'a? Niech się broni obieraczką. Będzie i widowiskowo i zabawnie.
Więcej o kinie akcji poczytasz na Spider's Web:
"Pan Wypadek: Wakacje zabójcy" utrzymany jest w komediowym, lekkim tonie. Lubi przemoc przerysowywać. Oblewa nas krwią i opluwa obciętymi głowami, o ile pozostaje to w sferze czarnego humoru. Trochę za bardzo polega wtedy na CGI, przez co wygląda aż za tanio. Nie udaje jednak czegoś, czym nie jest. Ma nam dostarczyć rozrywki i robi to najlepiej, jak potrafi. Właśnie to czyni go doskonałą propozycją na weekendowy wieczór.