REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

"Pszczelarz" jest głupi jak but. Bawiłem się przednio

Od czasów "Furii" (a zatem: od blisko dekady) David Ayer nie nakręcił filmu, który udało mi się obejrzeć bez większych cierpień i poczucia straty czasu. Dlatego też nie wiązałem żadnych nadziei z "Pszczelarzem", tym bardziej, że za skrypt odpowiada Kurt Wimmer - facet, który w ostatnim czasie skrzywdził mnie scenariuszem do pomyłki pod tytułem "Niezniszczalni 4". Stało się jednak tak, że panowie postanowili wrócić do korzeni kina akcji, proponując odbiorcom prostą, samoświadomą, wielokrotnie puszczającą oko i niebywale satysfakcjonującą kopaninę. I bardzo dobrze!

12.01.2024
20:21
pszczelarz 2024 film opinie recenzja jason statham
REKLAMA

"Pszczelarz" (tyt. oryg. "The Beekeeper") to opowieść o tym, jak Jason Statham spuszcza łomot całym zastępom dupków. Okej, to streszczenie można dokleić do wielu tytułów z udziałem Brytyjczyka, ale w istocie z tym właśnie mamy do czynienia: z soczystym, niezbyt poważnym (przynajmniej przez większość czasu), nie dbającym o wykreowanie prawdziwie zagrażającego tytułowemu bohaterowi antagonisty. Badass, mordobicie i czysty eskapizm.

Choć wrogowie Adama Claya mają plecy na najwyższych szczeblach władzy w amerykańskim rządzie, ani przez moment nie obawiamy się o jego losy. Nie szkodzi. Pszczelarz to gość, przed którym portkami trzęsie nawet szef CIA: ex-członek tajnego projektu, elitarnej grupy specjalsów, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Wprawdzie jakiś czas temu przeszedł na emeryturę, stawiając na proste życie i doglądanie ukochanych pszczół, jednak pewnego dnia został zmuszony do wkroczenia na krwawą ścieżkę zemsty. Stało się bowiem tak, że jego przyjaciółka - oraz, jak twierdzi, jedyna osoba, której na nim zależało - odebrała sobie życie na skutek internetowego oszustwa. Okazuje się, że odpowiedzialne za nie osoby to nie żadni typowi scamerzy, a potężna organizacja, mająca powiązania z Białym Domem. Cóż, dla Claya to bez różnicy. Nie zwleka i wkracza do okazji, wyrzynając sobie drogę przez kolejne grupy wrogów i docierając do tych, którzy zdają się nietykalni. Ale dla Claya nikt taki nie jest.

Czytaj więcej o filmowych nowościach na łamach Spider's Web:

REKLAMA

Pszczelarz - recenzja filmu

Wspominałem wcześniej, że film nie stawia przed pszczelarzem ani jednego godnego antagonisty, choć przecież facet dosłownie wypowiada wojnie obrzydliwie bogatej i wpływowej organizacji, ba, poluje na niego również FBI, które nie obawia się uruchomić jednostek SWAT. Choć mogłoby się wydawać, że los cały czas rzuca mu kłody pod nogi, Adam nie łapie zadyszki aż do trzeciego aktu - nieco poważniejszego w tonie, ale wciąż nie traktującego siebie całkiem serio. Okazuje się jednak, że w tym przypadku brak przydługich potyczek z pojedynczym przeciwnikiem, poczucia zaszczucia czy realnego zagrożenia wychodzi na plus.

Ayer i Wimmer skupili się na oldschoolowej frajdzie, na sprawianiu widzowi prostej, acz unikalnej radości. Pszczelarz to bicz na bezwzględnych oszustów, młot na skurczybyków - niezależnie od tego, z jakiego wywodzą się środowiska. Jest bezwzględny, nieugięty i nikt nie ma z nim szans. Obserwowanie, jak krok po kroku wymierza sprawiedliwość przekonanym o własnej nietykalności bydlakom (tech-bros, phisherom i innym odrażającym cwaniakom), okazuje się niebywale satysfakcjonujące. I taki to właśnie jest film - satysfakcjonujący. Pozwalający choć na chwilę uwierzyć, że karma dopadnie każdego, że sprawiedliwość zawsze upomni się o swoje i nie ma drzwi, przez które ostatecznie się nie przedrze. Nierealne, ale piękne.

REKLAMA
Pszczelarz

Nigdy się nie dowiadujemy, w jaki sposób Eloise zaopiekowała się Adamem, jak wyglądała ich relacja, jaką przeszłość Adam ma za sobą i jakim w gruncie rzeczy jest człowiekiem. Twórcy nie wnikają w żadne szczegóły; rzucają kilka tropów, a potem skupiają się na wendecie i okazyjnych filozoficznych monologach Claya - swoją drogą, surowość i aktorski minimalizm Stathama został tu wykorzystany niemal tak dobrze, jak w "Jednym gniewnym człowieku" Guya Ritchiego. Ogląda się go z czystą przyjemnością.

W tej przemyślanej, celowo prostolinijnej głównej osi fabularnej zgrzyta poboczny wątek córki Eloise - właściwie od samego początku wydaje się niepotrzebny, a ostatecznie i tak nic z niego nie wynika. Niespodziewanie poważne wątki filozoficzne i polityczne również nie mają siły przebicia; słabną z każdą kolejną minutą, zostawiając nas z pustymi głowami. Na szczęście w obrazie przeważają te najlepsze, najprzyjemniejsze sekwencje - gdy tylko Statham dominuje na ekranie i okalecza kolejne szuje, "Pszczelarz" staje się popowo-kiczowatą perełką, która rozlewa przyjemne ciepło w serduszkach i brzuszkach; piękną fantazją o karaniu bezwzględnych oszustów i przymykających oko na zło elit. Tego mi było trzeba.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA