Jestem tak oczarowana serialem „Maxton Hall - Dwa światy”, że trudno jest mi wrócić do rzeczywistości
Nadal nie mogę wyjść z podziwu, jak dobry jest najnowszy serial Amazona. W życiu nie spodziewałam się, że tak bardzo urzeknie mnie historia miłosna dwójki licealistów. „Maxton Hall - Dwa światy” to produkcja niezwykle wciągająca, wzruszająca i elektryzująca. Co ciekawe, na pierwszy rzut oka kompletnie takiej nie przypomina. Byłam szczerze przekonana, że podczas seansu będę odczuwała jedynie ciarki żenady oraz skrępowanie. Zamiast tego czuję tęsknotę za światem, który ledwo udało mi się poznać.
„Maxton Hall - Dwa światy” to serial oparty na bestsellerowej serii powieści „Save me” autorstwa Mony Kasten. Przyznam się, że nigdy nawet o nich nie słyszałam, ale teraz chcę mieć w swoim posiadaniu dosłownie wszystkie tomy. Jeżeli są one chociaż w połowie tak dobre, jak ich adaptacja, to z pewnością nie będę zawiedziona. Najnowszą produkcję platformy Amazon Prime Video całkiem niedawno reklamowało wielu młodych influencerów, również z Polski. Często zdarza się, że jest to pierwsza czerwona flaga. Dlaczego? Zazwyczaj to te mocno przeciętne tytuły potrzebują sporego wsparcia reklamowego ze strony znanych i lubianych twarzy. Te faktycznie wyjątkowe bronią się same lub są ukrytymi gdzieś w odmętach streamingowych propozycji perełkami. Oczywiście nie jest to reguła, ale niedawna porażka filmu „Akademia pana Kleksa”, pokazała, że nawet obecność największych internetowych gwiazd na premierze nie jest w stanie wpłynąć na ostateczne opinie szerokiej publiki. Właśnie dlatego do produkcji „Maxton Hall - Dwa światy” podchodziłam bardzo sceptycznie. Czy teraz tego żałuję? Nie, ponieważ wspaniale jest móc się aż tak pozytywnie zaskoczyć.
Maxton Hall - Dwa światy: o czym jest hit Amazon Prime Video?
Serial „Maxton Hall - Dwa światy” na samym początku zapoznaje nas z Ruby Bell (Harriet Herbig-Matten). Dziewczyna uczęszcza do elitarnego liceum - Maxton Hall. Można śmiało stwierdzić, że nie jest to jej miejsce na ziemi. Głównie dlatego, że kompletnie nie pasuje do reszty uczniów, przynajmniej w jej odczuciu. Na co dzień przebywa w otoczeniu nastolatków z obrzydliwie bogatych rodzin, którzy to na lekcje docierają prywatnymi limuzynami. Z kolei rodzice Bell ledwo wiążą koniec z końcem. Nie mogą pozwolić sobie nawet na podstawowe udogodnienia dla niepełnosprawnego ojca. Ich córki dorabiają sobie, jak tylko mogą. Bell po szkole pracuje w niewielkiej kawiarni, a jej siostra, Ember (Runa Greiner), sprzedaje w sieci własnoręcznie wykonane ubrania i prowadzi bloga modowego. Dlaczego więc nasza bohaterka w ogóle uczęszcza do tak elitarnego liceum? Jest to dla niej jedyna szansa na dostanie się na wymarzoną uczelnię, a mianowicie na Oxford. W tym mogą pomóc jej nie tylko wybitne wyniki w nauce, ale przede wszystkim referencje od szanowanych nauczycieli.
Właśnie w celu złożenia odpowiednich dokumentów Bell zjawia się pewno razu w gabinecie pedagoga. Widzi tam coś, czego nigdy nie powinna zobaczyć. Szybko się wycofuje i chce zapomnieć o całej sytuacji. Niestety dotyczy ona również członkini rodziny Beaufortów, czyli jednego z najbardziej wpływowych i najpotężniejszych rodów. Młody dziedzic fortuny, James (Damian Hardung) musi teraz zrobić wszystko, aby kontrowersyjna tajemnica nigdy nie wyszła na jaw. Problem jest taki, że kompletnie nie zna on Bell. Do tej pory gardził biedniejszymi przedstawicielami społeczeństwa, więc nie zwracał na nią uwagi. Sytuacja zmusza chłopaka do nawiązania z nią kontaktu. Początek ich relacji zdecydowanie nie należy do najlepszych. Powiedzieć, że za sobą nie przepadają, to jak nie powiedzieć nic. Ta dwójka zdecydowanie sobą gardzi. Przynajmniej tak może się wydawać. Szybko okazuje się jednak, że więcej ich łączy niż dzieli, a burzliwa relacja przeradza się w coś o wiele przyjemniejszego, czego żadne z nich się nie spodziewało.
Takich odczuć po obejrzeniu serialu się nie spodziewałam
Cóż ja mogę napisać. Jestem w kompletnym szoku. Nigdy nie spodziewałabym się tego, że tak bardzo urzeknie mnie miłosna historia dwójki licealistów. Byłam przekonana, że jestem na to zwyczajnie za stara, ale teraz wiem, że się myliłam i to jak. Serial „Maxton Hall - Dwa światy” przedstawia jedną z najpiękniejszych i najprzyjemniejszych opowieści romantycznych, jaką w życiu widziałam. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ta produkcja ma w sobie wszystkie elementy, potrzebne do stworzenia wyjątkowo nieudanego tytułu. Różnice klasowe (bogaty, przystojny chłopak oraz biedna, cicha dziewczyna), elitarna szkoła, zakazany romans, erotyzm, instagramowa energia (głównie chodzi w tym miejscu o ogólną estetykę) i o wiele więcej. Byłam wręcz przekonana, że będzie to historia pusta, nieciekawa, a postacie na ekranie będą mnie nawet irytować swoją bezmyślnością. Teraz biję się w pierś. Serial „Maxton Hall - Dwa światy” jest czymś zupełnie innym. To piękny wizualnie obraz walki o marzenia, mierzenia się z własnymi ograniczeniami, szukania prawdziwych uczuć w pełnym sztuczności świecie oraz odnajdywania dobra w innych ludziach. Przede wszystkim jest nieoczywisty. Bohaterowie mają wręcz wybitnie napisane osobowości. Są wielowymiarowi i niesamowicie intrygujący.
Oczywiście wyrazy uznania należą się w tym miejscu aktorom oraz aktorkom. Dosłownie wszyscy mają w sobie wyjątkowy wdzięk i lekkość w odgrywaniu ról. W ich relację po prostu się wierzy, kompletnie zapominając przy tym, że to tylko (lub aż) serial. Energia między zakochanymi jest na tyle silna, że aż przebija się przez ekran. Osobiście nie potrafiłam oderwać od nich wzroku, o czym świadczą moje wory pod oczami po nieprzespanej nocy. Do tego dochodzi też sama warstwa realizacyjna. Produkcja ta jest idealnie wyważona pod względem estetycznym. Nie jest nachalna, nie odwraca uwagi od narracji, a podkreśla to, co w danym momencie jest najważniejsze. Montaż również jest dynamiczny, jednak tylko wtedy, gdy pozwala mu na to konkretna scena. Cudowanie się na to patrzy. Warstwa dźwiękowa także jest dobrana perfekcyjnie. Usłyszymy zatem zarówno popularne utwory, jak i bardzo głębokie dźwięki wiolonczel oraz skrzypiec.
Wszystko składa się na wręcz idealną całość, która przyciąga do siebie na tyle mocno, że po zakończeniu seansu odczuwa się wewnętrzną pustkę. Po wyjątkowo udanych produkcjach ma się kaca. Nie wmówicie mi, że też tak nie macie. Osobiście nie mogłam się odnaleźć w otaczającej mnie rzeczywistości po ukończeniu gier „Red Dead Redemption 2” i „Life is Strange”, ale też po obejrzeniu m.in. „The Crown”. Są to niezwykle rzadkie momenty, gdy danemu tytułowi oddamy się na tyle mocno, że nigdy nie chcemy się z nim rozstawać. Tak było w tym przypadku.
Bardzo cieszy mnie fakt, że w serialu „Maxton Hall - Dwa światy” nic nie jest na wskroś przerysowane. Wszystkie elementy idealnie ze sobą balansują. Całość jest wyważona i pozwala widzom po prostu płynąć z tą historią. Oglądając ten tytuł można się zatracić i nie ma w tym kompletnie nic złego. Wręcz przeciwnie, warto jest to zrobić. Po raz kolejny powtórzę, że jestem w ciężkim szoku, jak dobrze można ograć najbardziej oczywiste klisze, jakie tylko istnieją. Każdy obecny w serialu motyw jest nam dobrze znany, ale na żaden z nich nie patrzyliśmy nigdy w taki sposób. Jest to nowe, wyjątkowe podejście. Inni twórcy powinni brać z tej produkcji przykład. Może w końcu udałoby się pokonać fatum ciążące na prawie wszystkich opowieściach romantycznych. Warto spróbować, ponieważ po opiniach dotyczących serialu „Maxton Hall - Dwa światy” widać, że nie jest to jeszcze gatunek stracony. Widzowie go uwielbiają, ale potrzebują odświeżenia. Właśnie dlatego już pojawiają się głosy, że drugi sezon powinien ujrzeć światło dzienne jak najszybciej. Dopóki się to nie stanie, obejrzyjmy wspólnie pierwszą odsłonę jeszcze raz.
Serial „Maxton Hall - Dwa światy” można, a nawet trzeba obejrzeć na platformie Amazon Prime Video.
Więcej o produkcjach dostępnych w serwisie Amazon Prime Video, czytaj na łamach Spider's Web: