Z Milczenia owiec wycięto genialną scenę. Drastycznie zmieniała wizerunek Lectera
„Milczenie owiec” niezmiennie pozostaje tytułem otoczonym kultem, uznawanym za jeden z najlepszych thrillerów w historii kina. Jest to przy okazji jeden z trzech filmów, które kiedykolwiek zdobyły tzw. Wielką Piątkę Oscarów: za najlepszy film, reżyserię, scenariusz i dwie pierwszoplanowe role. Jedna z tych dwóch kreacji - Anthony Hopkins jako Hannibal Lecter - przeszła do legendy. Co ciekawe, niewiele brakowało, a dostalibyśmy odmieniony obraz tego mordercy-kanibala.
Interpretacja Hopkinsa w „Milczeniu owiec” mogła przybrać istotnie inny kształt, gdyby reżyser Jonathan Demme nie zdecydował się usunąć z filmu jednej sceny. Ukazywała ona emocjonalny moment między Lecterem a agentką FBI Clarice Starling (Jodie Foster). W finalnej wersji filmu Lecter jawi się jako zagadkowy manipulator, który drwi i igra z Clarice, udzielając jej jednak niezbędnych wskazówek na temat seryjnego mordercy: Buffalo Billa.
W relacji z młodą agentką pokazuje też bardziej ludzkie, intrygujące oblicze - widzimy je czasem w subtelnych gestach, w napięciu, jakie rodzi się między postaciami. Dlatego też bohaterka czuje do niego odrazę, ale i - wbrew rozsądkowi - fascynację na granicy strachu i podziwu. Choć odczuwa lęk, poddaje się jego psychologicznym grom, wiedząc, że tylko Lecter może pomóc jej złapać mordercę. I tak pojawia się między nimi nić porozumienia. Mimo nieuchronnej manipulacji, mimo sadystycznych gierek, umie wyłuskać z jego enigmatycznych wskazówek prawdę, co prowadzi do finałowego, budzącego grozę starcia z Buffalo Billem.
