Najnowszy odcinek „Rodu smoka” czysta satysfakcja i radość. Serial wreszcie zajął się swoimi najważniejszymi bohaterami, czyli smokami. Wyszło to fenomenalnie i właśnie dla takich epizodów w ogóle włączam telewizor.
2. sezon „Rodu smoka” powoli dobiega końca. Do finału został już tylko jeden odcinek i widać, że serial znalazł swój styl. Scenarzyści ułożyli bowiem fabułę tak, aby mniej więcej co dwa odcinki rozgrywały się kluczowe i mocne wydarzenia. A co z resztą? Cóż przede wszystkim wypełnione są gadaniem, a to znaczy, że podprowadzają pod te bardziej brzemienne w skutkach.
Uwaga, niniejszy tekst zawiera liczne spoilery.
Wystarczy spojrzeć na historię o smoczych jeźdźcach – w „Prostaczkach” pojawiły się pierwsze próby zdobycia nowych wojowników, którzy mogliby dosiąść valyriańskich bestii, a dopiero w dzisiejszym epizodzie („The red sowing”) udało się takich jeźdźców skutecznie pozyskać. Podobnie rzecz ma się z Mysiarią i królową Rhaenyrą – niezręczny pocałunek i w ogóle relacja, jaką tworzą kobiety, dopiero teraz jawi się jako bardzo niebezpieczna, bo przenosi ośrodek decyzyjny z rady do prywatnych komnat.
Ród smoka, sezon 2., odcinek 7 - recenzja
„The red sowing” to zresztą pierwszy odcinek od dawna, który pokazał szerzej to, co dzieje się w środku frakcji czarnych. Ba, wreszcie coś w ogóle zaczęło się dziać. Do tej pory Rhaenyra głównie zajmowała się hamletyzowaniem i troską o troską o królestwo, które już i tak zostało podzielone. Na szczęście to już się skończyło, bo po raz pierwszy od czasu wizyty w Królewskiej Przystani córka Viserysa bierze sprawy we własne ręce. Podejmuje niepopularną decyzję, a nawet jest w stanie zaryzykować konflikt z tradycją przodków, aby sięgnąć po władzę. Nareszcie.
Zdobywanie smoków przez możliwych potomków Targaryenów to w ogóle jedna z najlepszych sekwencji w serialu. Równie dobra, co bitwa pod Gawronim Gniazdem. Świetnie wyreżyserowana, bardzo emocjonująca, ale też wyjątkowo nastrojowa. Klimat smoczej jamy (wyobraźcie sobie taki escape room pod Wawelem), smoki polujące na niegodnych ich ludzi i świetne efekty komputerowe robią piorunujące wrażenie.
Choć, rzecz jasna, finał tej gonitwy był mniej więcej znany, to warto zauważyć, jak trudna była ta scena. Wymagała ona nie tylko wielu godzin ślęczenia nad komputerem przez specjalistów od CGI, ale również konsekwentnej pracy scenarzystów i podjęcia pewnego ryzyka. Ulf i Hugh wprowadzani byli konsekwentnie przez ostatnie tygodnie, aby pokazać ich codzienność. Żeby ich historie mogły działać, „Ród smoka” musiał odbijać od głównego wątku.
To jest zresztą jeden z powodów, dla którego serial uchodzi za przegadany.
Materiał, na którym pracują scenarzyści jest gigantyczny, wypełniony po brzegi bohaterami i wydarzeniami, co jest bardzo trudne do przeniesienia do serialu. Scenarzyści mieli do wyboru dwie drogi: albo ciąć i zostawić tylko najważniejsze wątki, albo iść szeroko i po prostu zrobić z serialu mozaikę, której właściwy wzór widać dopiero z większej odległości.
Każda z dróg jest problematyczna, ale wydaje się, że doświadczenie finału „Gry o tron” zdecydowało, aby przy książkach za bardzo nie grzebać i w miarę wiernie prowadzić widzów przez wydarzenia znane z „Ognia i krwi”. Prowadzi to do sytuacji, w której dostajemy całą masę małych historii, które będą mogły wybrzmieć dopiero wiele tygodni później. To nie tylko utrudnia pracę recenzentom, ale również prowadzi do sytuacji, w której niezłe wątki rozciągnięte są niemiłosiernie, co zresztą zauważają widzowie niemal co odcinek.
Ja jednak pozostaje przy swoim zdaniu, że „Ród smoka” w 2. sezonie pokazuje, jak powinno adaptować się książki, nawet tak trudne, jak te Martina. Co najnowszy odcinek potwierdza ponad wszelką wątpliwość.
"Ród smoka" obejrzycie oczywiście na platformie Max, wystarczy kliknąć tutaj.
Więcej o serialu przeczytacie tu:
- To najgorzej oceniany odcinek "Rodu smoka". Widzowie wkurzyli się na tę konkretną scenę
- Wszystkie smoki z „Rodu Smoka” - pełna lista potworów z Westeros i ich wielkość
- Polska Wikipedia walczy z zaimkami Emmy D'Arcy z "Rodu smoka". Edytowali artykuł 50 razy
- Daemon coraz bardziej odpływa. Kim jest kobieta z jego wizji?
- 5. odcinek „Rodu smoka” to esencja tego serialu, ale malkontenci będą narzekać na brak akcji