REKLAMA

Saboteur

Ostatnimi czasy, tematyka II wojny światowej przewijała się dosyć często. Kolejne odsłony znanych wszystkim serii, sprawiały, że wciąż odgrzewany kotlet nieco się przejadł. Twórcy sławetnego Battlefronta czy Mercenaries przełamują dotychczasowy trend, serwując zgoła odmienne danie, ukazując tragedię wojny z zupełnie innego punktu widzenia.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Dotychczasowe produkcje, które podejmują przebieg batalii największego konfliktu w dziejach ludzkości, zazwyczaj stawiają gracza w dość oczywistym położeniu. Żołnierz, który w pojedynkę decyduje o losach bitew, przemierzając tym samym niezmierzone połacie ówczesnej Europy. Bezimienny osobnik, dla którego sprawą priorytetową jest eksterminacja nieprzyjacielskich jednostek. Oczywiście, w pewnym stopniu uogólniam model tytułów stricte wojennych, ponieważ istnieje parę znaczących wyjątków. Bolączką dotychczasowych tytułów to przede wszystkim monotematyczność - główny bohater niezmiennie w roli wojaka zaprawionego w bojach, który rzadko kiedy decyduje się ściągnąć rękę ze spustu. Saboteur jest odmienne od przedstawionego wizerunku, niemalże pod każdym względem.

REKLAMA

Zasadniczą różnicą, która dostrzegalna jest już na pierwszy rzut oka to perspektywa w jakiej dane będzie nam ujrzeć główną postać. Z oklepanego już FPP, przerzucamy się na TPP, dokładnie widząc poczynania wirtualnego bohatera. Konkretnie jest nim Sean - Irlandczyk, którego wojna interesowała mniej więcej tyle, co zeszłoroczny śnieg. Pozostawał obojętny wobec okupantów, tańce, hulanka, swawola... jednak, do czasu. Sytuacja, a wraz z nią nastawienie bohatera, zmienia się diametralnie, mianowicie wtedy, kiedy z rąk faszystów giną przyjaciele głównego bohatera. To całkowicie zmienia dotychczasowe zapatrywania Seana - zaś on sam gotów dokonać jest zemsty, likwidując co ważniejsze osobistości niemieckiej armii.

Kolejny aspekt, który jest dość zauważalny to wolność wyborów - nie jesteśmy ograniczeni misją, a co najważniejsze działamy w pojedynkę. Jak łatwo wywnioskować - należy darować sobie samobójcze akcje z karabinem w dłoni i wojennym okrzykiem. W tym wypadku pierwsze skrzypce gra tryb stealth - drogą skradania, konspiracji Sean będzie starał się wyeliminować miejscowych okupantów. Poruszamy się po ulicach Paryża, wykorzystując elementy otoczenia do wtłaczania w życie naszych niecnych planów. Jeśli brać pod uwagę bliskie konfrontacje z wrogiem, Irlandczyk nie prezentuje nadzwyczajnych umiejętności. Co nie znaczy, że wspomnianego delikwenta nie jest w stanie "uciszyć".

Tradycyjne walki na pięści, tudzież z użyciem odpowiedniego arsenału w postaci broni palnej. Całą zabawę wspomagają wszelakie środki transportu, z których niejednokrotnie skorzystamy, planując akcję dywersyjną. Zbrodnicze uczynki, co wiadome nie umkną uwadze oponenta - i nieraz pomocną drogą ucieczki stanie się uliczny gwar, czy... kobiety.

Jak już wspomniałem - nasze działania będę obejmować Paryż, wliczając do tego pomniejsze miejscowości skupione wokół miasta. Raz na jakiś czas przedsięwzięcia, których się podejmiemy będą zbiegać się (wspólnym celem) wraz z lokalnym ruchem oporu i wojskami sprzymierzonymi. Jednak jest to rzadkością, gdyż (co wyraźnie zaznaczone przez twórców) skupiamy się na wyłącznie na własnym interesie. W tym momencie wypada wspomnieć o oryginalnym patencie, który został zaimplementowany przez developera. Dzielnice miasta, na których niepodzielnie króluje okupant, ukazane są w zimnej kolorystyce, czarno-biały świat, jedynym żywym (wyraźnie zauważalnym kolorem) są czerwone flagi III Rzeszy Niemieckiej.

I tak w miarę postępów - wyzwalania dzielnic spod wpływów nieprzyjaciela, całkowicie ożywia najbliższe otoczenie. Przejawia się to na dwóch płaszczyznach - powracają ciepłe kolory, ulice promienieję w pełnym Słońcu, natomiast na samym terenie budzi się życie, nadzieja i tendencje narodowowyzwoleńcze (no, może troszkę przesadziłem).

REKLAMA

Szata graficzna jaką prezentuje Saboteur stoi na należytym poziomie, mimo to (jak na razie) nie zapowiada się pod tym względem na produkt przełomowy. Bogate ulice, wyrafinowane animacje, możliwość interakcji z otoczeniem - to jedne z fundamentalnych plusów tejże pozycji. Ścieżka dźwiękowa, również nie należy do najgorszych - charakterystyczne motywy z "tamtych" lat - przewijające się zależnie od sytuacji w jakiej się znajdujemy oraz... od terenu, na którym się znajdujemy.

Saboteur jest niewątpliwie tytułem, który należy sklasyfikować jako jeden z "tych" nowatorskich. Koniec z wojenną tułaczką czy masową strzelanką - nowe standardy oraz odmienny klimat. Wolność wyborów i interakcja z otoczeniem, będzie miała tutaj decydujący wpływ na odbiór i miodność pozycji. Przewidywany termin premiery to rok 2008, więc twórcy mają "trochę" czasu, aby ostatecznie dopracować dotychczasowe niedociągnięcia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA