"Tomb Raider: Legenda Lary Croft" od Netfliksa to najlepsza adaptacja gier o poszukiwaczce przygód
„Tomb Raider: Legenda Lary Croft” to kolejny po „Terminatorze Zero”, dwóch „Jurassic Worldach” i „Wyspie czaszki” serial animowany Netfliksa zrealizowany w ramach jednej z dużych franczyz. W ostatnim czasie odcinkowa opowieść o wojowniczce z postapokaliptycznej przyszłości spotkała się z entuzjazmem widzów i krytyków. Czy Larze również uda się ta sztuka?
OCENA
„Tomb Raider: Legenda Lary Croft” bazuje na serii gier od Crystal Dynamics. Jest bezpośrednio związana z zapoczątkowaną w 2013 r. trylogią gier „Survivor” i rozgrywa się po wydarzeniach z „Shadow of Tomb Raider” z 2018 r. Wypełnia zatem lukę na osi czasu, łącząc prequele z oryginalną serią.
Produkcje animowane Netfliksa - zarówno te oryginalne, jak i dystrybuowane wyłącznie przez koncern - w większości przypadków okazywały się co najmniej przyzwoite, a często naprawdę świetne. Również te adaptujące gry wideo wyznaczały nowe standardy i spotykały się z bardzo ciepłym odbiorem („Castlevania”, „Arcane”). „Tomb Raider” nie jest, niestety, aż tak dobrą produkcją i odstaje od najlepszych tytułów serwisu. Co nie oznacza, że nie warto się z nią zapoznać.
Tomb Raider: Legenda Lary Croft - recenzja serialu Netfliksa
„Legenda Lary Croft” została napisana według wzoru „zagadki tygodnia”, czyli każdy epizod poświęcony jest nowej, niebezpiecznej przygodzie, z którą bohaterka musi się zmierzyć. Całość łączy jednak jeden główny, rozgrywający się w tle wątek: wymaga on od Lary zmierzenia się między innymi z własną przeszłością. I choć główna oś - proba powstrzymania niebezpiecznego antagonisty - jest dość generyczna, składa się na nią kilka ciekawych komponentów.
W efekcie dostajemy naprawdę fajne tło, które opiera się na motywie nieprzepracowanej straty, żałoby, poczucia winy, a nawet traumy. Szkoda, że serial nie poświęca mu więcej czasu i nie eksploruje znacznie głębiej, zamiast tego rozdrabniając się i skupiając na przygodach w klasycznym stylu (pełnych, rzecz jasna, narracyjnych czy wizualnych mrugnięć okiem do fanów gier) - żal zdecydowanie służy Larze jako postaci; staje się motorem napędzającym jej charakter, wzbogacającym bohaterkę jako filar opowieści, znacząco ją uczłowieczającym.
Służą jej też postacie poboczne - różnorodni towarzysze; ciekawi, zabawni, dziwaczni, zawsze „jacyś”. Nasza heroina, choć początkowo odruchowo odpycha od siebie każdego i gdy tylko może wybiera ścieżkę samotniczki, ma to szczęście, że zawsze może się na kimś oprzeć. Nie tylko po to, by zyskać pomoc w walce ze złoczyńcą, ale również - a raczej przede wszystkim - po to, by sprawniej poradzić sobie z bólem. To właśnie bliscy przypominają jej, jak dobrze jest się czasem otworzyć, zaufać, poczuć coś dobrego.
Ta Lara jest jeszcze nieukształtowana, niedojrzała emocjonalnie, ba, czasem nawet kierowana przez zemstę; wciąż poszukuje, doświadcza i uczy się, a widz śledzi kolejny etap jej rozwoju na drodze do „Lary ostatecznej”. A to również czyni ją znacznie ciekawszą. Bliższą odbiorcy, bo bardziej przyziemną, niż idealna, ultrawysportowana archeolożka stawiająca czoła mitycznym przeciwnościom.
Ostatecznie forma okazuje się tu jednak górować nad opowieścią. Powerhouse Animation Studios (ci od „Castlevanii”, „Władców Wszechświata” i „Wyspy Czaszki”) podołali zadaniu: udało im się oddać esencję cyklu gier za pośrednictwem swojego wizualnego stylu. Projekty ruin, grobowców i świątyń prezentują się świetnie. Każda z niesamowitych lokacji, które odwiedza bohaterka, wyróżnia się renderem pełnym żywych kolorów, unikalną architekturą i nowymi zagadkami do rozwiązania. Nowe wyzwania - efekt połączenia bazy rzeczywistych podań, historii i kultur z mniej realnym komponentem - czają się za każdym rogiem, zaskakują i intrygują. Szkoda, że modele postaci jakościowo odstają od reszty warstwy wizualnej, na szczęście sekwencje akcji wypadają naprawdę dobrze - momentami również naprawdę brutalnie. Animacja ruchów i całej dynamiki walki jest wręcz bezbłędna.
Czytaj więcej o nowościach:
- "South Park" trafił do Polski. 2 świetne filmy wreszcie w VOD
- Widzowie chcą oglądać influencerów i celebrytów na bezludnej wyspie. Dlaczego? Dobre pytanie
- Ten kinowy hit wywołał mnóstwo sporów i kontrowersji. Już dziś możecie obejrzeć go w domu
- Netflix strzelił mi tą komedią w pysk, a ja i tak się śmiałem. Ten film jest irytujący i zabawny jednocześnie
- Trwają prace nad "Gladiatorem 3". Ridley Scott jest absolutnie pewny sukcesu
Atrakcyjny obraz i wiarygodniejsze emocjonalnie, bardziej złożone elementy fabuły przeplatają się z soczystą pulpą - dialogiem, wątkiem czy sekwencją godnymi, no właśnie, gry wideo w pełnym akcji, przygodowym stylu. Jest to oczywiście zabieg świadomy, który działa całkiem nieźle, nie ma jednak wątpliwości, że twórcom bardziej zależało na przełożeniu frajdy płynącej z gier na język serialu. Zamiast postawić na równowagę, zepchnęli pełniejszą, bardziej złożoną fabułę na dalszy plan, a szkoda, bo kryje się w tym wszystkim znacznie lepsza i głębsza historia.
Nie mogę jednak nie docenić całej tej frajdy i bardziej sentymentalnych, wręcz poruszających momentów (jak to, gdy Lara uświadamia sobie, że bez wsparcia bliskich jej działania i starania są mniej owocne, a wręcz puste), które uwalniają potencjał serialu i czynią go znacznie, znacznie lepszym.
Chętnie obejrzę więcej - tym bardziej po intrygującym cliffhangerze z finału. A będę miał ku temu okazję, bo podobno Netflix zamówił od razu dwa sezony.
- Tytuł serialu: Tomb Raider: Legenda Lary Croft
- Lata emisji: 2024-
- Liczba sezonów: 1
- Twórca: Tasha Huo
- Aktorzy: Hayley Atwell, Earl Baylon, Allen Maldonado
- Nasza ocena: 6,5/10
- Ocena IMDb: jeszcze brak