REKLAMA

Widzowie chcą oglądać influencerów i celebrytów na bezludnej wyspie. Dlaczego? Dobre pytanie

W Prime Video zadebiutowało nowe polskie reality show, w którym celebryci i influencerzy walczą o przetrwanie na bezludnej wyspie w Malezji. Kiedy dowiedziałam się, że taki program powstanie, miałam złe przeczucia, no i się nie pomyliłam.

good luck guys prime video opinia
REKLAMA

W ostatnim czasie Prime Video sypie polskimi produkcjami jak z rękawa. Nic dziwnego, skoro jest na nie ogromny popyt. W ostatnim czasie popularnością cieszy się program "LOL: Kto się śmieje ostatni", który tak przypadł do gustu widzom, że lada chwila doczeka się 3. sezonu. Niedawno pojawiła się również informacja, że bibliotekę serwisu od Amazona zasili show Blanki Lipińskiej, "(Nie)Poradnik Turystyczny", oraz format "Good Luck Guys". Ten ostatni zadebiutował na platformie od Amazona pod koniec września i pierwszych sześć odcinków jest już dostępnych w streamingu.

REKLAMA

Zasady show są proste: grupa dwunastu osób złożona z influencerów i celebrytów udaje się na malezyjską bezludną wyspę, a celem uczestników jest przetrwanie w ekstremalnych warunkach na drugim końcu świata. Gospodarzem "Good Luck Guys" jest Qczaj, trener personalny, który nadzoruje mierzące się ze sobą pary w ekstremalnych i niekomfortowych dla nich zadaniach. Stawką jest 100 tys. zł, które zwycięzcy przekażą na wybrany przez siebie cel charytatywny.

Good Luck Guys to najbardziej bezsensowne show, jakie widziałam

W programie rywalizuje ze sobą sześć par: aktor i reżyser Michał "Misiek" Koterski oraz jego żona Marcela Koterska, raper i producent muzyczny Kubańczyk oraz trenerka i influencerka Sylwia Szostak, celebrytka Caroline Derpienski oraz tancerka Sylwia Madeńska, znany z "Warsaw Shore" celebryta Stifler i influencerka Monika "Mona" Kociołek, tiktokerzy Michał "Mikka" Słania i Darius Rose oraz influencerka Angelika Mucha i youtuber i Kacper Błoński.

Kiedy lista uczestników została ogłoszona pod koniec sierpnia, pomyślałam, że to największy miszmasz celebrytów i influencerów, którzy nie są na tyle ciekawymi osobami, by obserwować ich w survivalowych warunkach. Już sam koncept umieszczenia "rozpieszczonych przez życie" osób na bezludnej wyspie jest chybiony, bo osobiście nie widzę sensu oglądania nieudolnej rywalizacji ludzi, którzy niekoniecznie chcą się starać. Zresztą to właśnie wcale nie jest tak, że nikt nie ma apetytu na zwycięstwo - wokół celebrytów została po prostu stworzona otoczka, jakby byli próżni i zbyt przywiązani do wygód życia codziennego, by poradzić sobie w tak wymagających warunkach.

Good Luck Guys

Uczestnicy, mimo że w swoich branżach mogą być popularni, w programie są po prostu bladzi wskutek braku charyzmy i chemii między parami. Poza tym relacje wszystkich influencerów i celebrytów wyglądają bardzo sztucznie - podczas oglądania miałam wrażenie, że ktoś z ekipy produkcyjnej rozpisał im cały scenariusz, by na siłę wykreować między nimi dramy. Największym hitem była jednak obecność Caroline Derpienski, która już w pierwszym odcinku wspominała, że marzy o tym, aby odpaść z programu, bo nie będzie żyć w takich warunkach. Przypominam, że zgodziła się na udział w formacie survivalowym.

Trudno mi napisać o "Good Luck Guys" cokolwiek dobrego. To nie jest tak, że nie da się nakręcić ciekawego programu podróżniczego z motywem rywalizacji - wystarczy spojrzeć na "Azję Express". Nie dość, że z zainteresowaniem obserwuje się tam poczynania uczestników, których reakcje nie są udawane, a oni sami wyglądają na bardzo zaangażowanych, to jeszcze zadania osadzone w kulturze danego miejsca są barwne i emocjonujące. W porównaniu do formatu TVN-u, "Good Luck Guys" jawi się jako show nieautentyczne. Ani to śmieszne, ani ciekawe, a sztuczność od uczestników bije na kilometr.

Oglądaj Good Luck Guys
Prime Video
Good Luck Guys
Prime Video

O reality shows czytaj w Spider's Web:

REKLAMA

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA