Tak się odmładza horrorowe legendy. "Chucky" już na Polsat Box Go

Ta historia rozpoczęła się w 1988 roku. To właśnie wtedy 6-letni Andy otrzymał gadającą lalkę, w którą wstąpił duch seryjnego mordercy. Tak narodziła się ekranowa legenda Charlesa Lee Raya. Ona wciąż trwa. Bo jak to zwykle w przypadku slasherów bywa, opowieść o Chuckym doczekała się sequela. Potem kolejnego. I jeszcze jednego. Łącznie w skład filmowej serii wchodzi siedem tytułów, a teraz jeszcze pojawił się serial.

"Chucky" to serialowa kontynuacja oryginalnych filmów z udziałem tytułowej laleczki. Odpowiada za nią pomysłodawca serii, który, najpierw jako scenarzysta, a potem również reżyser, był zaangażowany w każdą z pełnometrażowych produkcji (nie maczał palców w remake'u z 2019 roku). Teraz Don Mancini zdecydował się potraktować franczyzę, tak jak wielu twórców robi to dzisiaj z innymi slasherami. Mamy więc do czynienia z requelem.

Jak już wiemy z najnowszego "Krzyku", requel to takie połączenie sequela z rebootem. Oznacza to, że w "Chuckym" prócz tytułowej zabawki, zobaczymy szereg nowych postaci. Tym razem w posiadanie morderczej lalki wchodzi Jake Webber. Nastolatek jest wyrzutkiem. W szkole trzyma się na uboczu, a rówieśnicy z kuzynem Juniorem i jego dziewczyną na czele wyśmiewają go na wszelkie możliwe sposoby. Każdy dzień to dla niego walka o godność i przetrwanie. A teraz pomoże mu w niej nowy nabytek z garażowej wyprzedaży.

Jak to w requelach bywa, twórcy próbują dostosować swoją opowieść do wymogów współczesnej widowni. Musi być nowocześnie. Nie można już tak jak kiedyś epatować -izmami i -fobiami, nawet ubierając je w szaty czarnego humoru. Żyjemy w czasach politycznej poprawności. Chociaż twórcy filmów zawsze wykazywali się progresywnymi poglądami, to Mancini w serialu idzie jeszcze krok dalej. Wyraźnie podejmowane są tu tematy queerowe, a sam Chucky na pytanie, czy akceptuje swojego transseksualnego syna, odpowiada, że tak, w końcu laleczka o morderczym usposobieniu "nie jest potworem".

Odmłodzenie danej serii w requelach nie może odbywać się kosztem motywów i zabiegów, za które fani pokochali dane tytuły. Z tego względu Chucky "pomaga" Jake'owi wyśmiewając, a potem próbując zabić każdego, kto ośmieli się chłopaka obrazić (a przy okazji mnóstwo innych osób). Serial musi się jednak rozkręcić. W pierwszych odcinkach mamy jedno morderstwo, ale nie jest to kolejny serialowy "Krzyk", gdzie dźgania nastolatków było jak na lekarstwo. Tutaj z każdym epizodem pada coraz więcej trupów, a laleczka zalewa ekran krwią z właściwą sobie pomysłowością.

Na przestrzeni kolejnych odcinków Chucky wbija ofiarom strzykawki w pierś, zrzuca ich z wysokości, nabija ich twarze w sztućce w zmywarce, a nawet odcina im głowy w rytm Heads Will Roll. Oj tak, jest brutalnie i krwawo. Nie brakuje też rubasznego humoru, bo jak dobrze wiemy, dla laleczki morderstwo bez chwytliwego one-linera to nie morderstwo. Czasami tytułowy bohater językiem tnie głębiej niż naostrzonym kuchennym nożem. Dlatego w serialu dostajecie wszystko, za co pokochaliście oryginały. A nawet więcej.

Mancini wie, że produkcja nie działałaby dobrze bez ukłonów w stronę fanów całej serii. Morderstwa nieraz nawiązują do tych popełnionych w filmach, a także pojawia się tu mnóstwo znanych twarzy. Chucky'emu w krwawej eskapadzie pomaga równie szalona jak zwykle Tiffany, swoje ciało wbrew swej woli oddaje mu Nica Pierce, a jego tropem rusza Andy Barclay. Twórca znalazł złoty środek między fanserwisem, a prowadzeniem oryginalnej historii.

Nie ma sensu, żebym dalej się produkował, bo teraz sami możecie sprawdzić jak to wygląda. Serial w końcu pojawił się na polskim VOD. Dwa odcinki można już zobaczyć na Polsat Box Go. Sięgnijcie po pierwszy, a kiedy Chucky zabije kogoś poprzez obrzyganie go alkoholem, będziecie wiedzieć, czy jest to produkcja dla was.

"Chucky'ego" obejrzycie na Polsat Box Go.