REKLAMA

Wstrząsająca historia upadku. "Detroit. Sekcja zwłok Ameryki", Charlie LeDuff - recenzja sPlay

Detroit. Niegdyś jedno z najbogatszych miast Ameryki, które w krótkim okresie przemieniło się w najbiedniejsze, z najwyższym wskaźnikiem przestępczości w całych Stanach Zjednoczonych. Miejsce jednocześnie fascynujące i niepokojące, o którym powiedziano i napisano już niemal wszystko. Charlie LeDuff swoim reportażem "Detroit. Sekcja zwłok Ameryki" dowodzi, że kluczowe jest tu właśnie słowo "niemal".

Wstrząsająca historia upadku. Detroit. Sekcja zwłok Ameryki - recenzja sPlay
REKLAMA

Detroit jest u LeDuffa jakby żywcem wyjęte z kart komiksu Franka Millera. To miasto, gdzie człowieka zabija się dla jego butów, domy podpala dla rozrywki albo z nudów, gdzie na przyjazd karetki lub patrolu policji trzeba przeciętnie czekać trzydzieści minut (a można też się nigdy nie doczekać), gdzie strażacy giną, bo ich sprzęt jest niesprawny od lat i gdzie nie wolno nawet na pięć minut spuścić z oka smażącego się na grillu mięsa, bo zostanie skradzione.

REKLAMA
detroit sekcja zwłok ameryki

Charlie LeDuff w Detroit się urodził i z Detroit uciekł, bo nie odpowiadała mu wizja powolnej agonii. Został dziennikarzem, bo - jak pisze - to idealny zawód dla kogoś, kto na niczym się nie zna, nie ma talentu i znajomości.

Rzuca pracę w "New York Timesie" by pisać o tym, o czym nikt pisać nie chce. O upadku. O przegranych. O zgniliźnie i degrengoladzie.

Detroit nie wita swojego syna marnotrawnego z otwartymi ramionami. Wystarczy, że wjeżdżając do miasta zatrzyma się na stacji benzynowej, raptem zostanie napadnięty. A to i tak najmniejszy kłopot, jaki go spotka. Później zdarzy mu się jeszcze trafić do aresztu, narobić sobie wrogów wśród przestępców i zdegenerowanych polityków czy zmieniać miejsce zamieszkania, w obawie przed zemstą jednej - lub obu - tych grup.

"Detroit. Sekcja zwłok Ameryki" to reportaż uczestniczący, w którym obecność autora jest bardzo silnie akcentowana.

LeDuff jest tu głównym bohaterem literackim, z perspektywy którego obserwujemy opisywane wydarzenia. Poznajemy jego myśli, spostrzeżenia i refleksje, dowiadujemy się też informacji o jego życiu osobistym. Bywa to niekiedy uciążliwe - czasem chciałoby się doświadczyć innej perspektywy.

Jednak z drugiej strony, dzięki takiej formie narracji, stylizowanej momentami na gonzo, "Detroit. Sekcja zwłok Ameryki" jest jak wciągający kryminał. LeDuff kreuje się tu na aroganckiego, bezczelnego i szczerze zaangażowanego dziennikarza rodem z amerykańskich filmów sensacyjnych; ostatniego sprawiedliwego. Jednocześnie nie dodaje sobie fikcyjnej szlachetności, celowo uwypuklając własne wady i błędy, podkreślając w ten sposób, że on sam nie jest wcale lepszy od innych ludzi z Detroit - lepsze są jedynie niektóre wybory, których dokonuje. To archetyp, którego nie sposób nie darzyć sympatią.

Charlie LeDuff w trakcie swojej dziennikarskiej kariery zawsze pisał o luzerach - dziwakach, życiowych wykolejeńcach, ludziach, którym się nie udało. W Detroit trudno znaleźć kogoś, kto luzerem nie jest.

W swojej książce, choć spotyka się też z ludźmi ze szczytów władzy, pochyla się więc przede wszystkim nad losem zwykłych obywateli. Sporo czasu spędza ze strażakami, rozmawia z kryminalistami i pracownikami linii montażowych.

SONY DSC

Sporo tu mocnych obrazków, które dają pewne ogólne wyobrażenie o sytuacji, przyczynach i skutkach upadku Detroit. Zawiedzie się jednak ten, kto od książki LeDuffa oczekuje kompleksowego studium przypadku, wyczerpującej i obiektywnej monografii. To reportaż wyraźnie subiektywny, choć w tym subiektywizmie rzetelny, którego autor skupił się tylko na wybranych kwestiach, jedynie prześlizgując się po pozostałych.

O wszystkich bolączkach pisze LeDuffna konkretnych przykładach, swoje obserwacje i wnioski ekstrapolując potem nie tylko na Detroit, ale częstokroć zahaczając też na całe Stany Zjednoczone.

Fatalne zarządzanie, wszechobecna korupcja, brak odpowiedzialności, niedziałające procedury, ogólne zdemoralizowanie i obojętność - to cechy, którymi zdaniem autora "Detroit. Sekcja zwłok Ameryki" można opisać nie tylko to jedno, konkretne miasto.

Ale Detroit nie można już dłużej ignorować, bo to, co wcześniej wydarzyło się t u t a j, teraz dzieje się t a m. Od Phoenix, przez Los Angeles, po Miami – kolejnych sąsiadów Detroit atakuje plaga pustych domów i mężczyzn o bezczynnych rękach. Amerykanie toną w długach. Szanse na spłatę tych długów maleją z każdym dniem, w którym kolejne dobrze płatne stanowisko pracy wyparowuje z powierzchni ziemi lub przenosi się do innego kraju. Ekonomiści mówią, że zmiana na lepsze jest nieunikniona. Ale kiedy znajduję się tutaj, w Michigan, wydaje mi się, że nie pozostały już żadne fundamenty, na których można by zbudować dobre życie. - fragment "Detroit. Sekcja zwłok Ameryki".

W tych momentach sporadycznie ujawnia się jedyna większa słabość tej pozycji. Brak solidnego uargumentowania swoich spostrzeżeń. Chwilami trudno oprzeć się wrażeniu, że LeDuff pisze pod tezę, nie dając dojść do głosu drugiej stronie i zadowalając się jednym przykładem, nie szukając już kolejnych.

REKLAMA

Z jednej strony sprawia to, że książka jest bardziej dynamiczna i efektowna, z drugiej - trochę niestety podkopuje jej wiarygodność.

Summa summarum "Detroit. Sekcja zwłok Ameryki" jest lekturą zdecydowanie udaną, świetnie napisaną i robiącą duże wrażenie. Będącej efektem w zdecydowanej większości porządnej, dziennikarskiej roboty. Wszyscy zainteresowani Detroit tym, co zaszło w tym mieście, powinni sięgnąć po nią niezwłocznie. Podobnie jak po prostu wszyscy ci, którzy cenią dobry reportaż.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-17T20:31:08+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T18:36:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T11:59:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T16:16:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Gorath. Droga gniewu: pożeracze fantasy, po prostu przeczytajcie tę książkę

"Gorath. Droga gniewu" to kolejna powieść fantasy z cyklu Janusza Stankiewicza, która zadebiutowała jesienią minionego roku. Jeśli jesteście fanami tej serii, to lektura 3. tomu z pewnością jest już za wami. Jeżeli jednak z twórczością tego autora nie mieliście jeszcze okazji się zapoznać, to najwyższy czas nadrobić zaległości - niezależnie od tego, czy zaczytujecie się w fantastycznych książkach, czy raczej omijacie je szerokim łukiem.

gorath
REKLAMA

Od 2022 r. Janusz Stankiewicz co roku przedstawia czytelnikom nową powieść z tytułowym półorkiem Gorathem w roli głównej. Do książek "Gorath. Uderz pierwszy" i "Gorath. Krawędź Otchłani", które ukazały się nakładem wydawnictwa Alegoria (obecnie, po odkupieniu przez autora praw do książek, seria ukazuje się pod szyldem Sinister Project: inicjatywy autorskiej, którą tworzy wraz z Jarkiem Dobrowolskim i Kają Flagą-Andrzejewską), dołączył w minionym roku 3. tom cyklu, czyli "Gorath. Droga gniewu". Tym razem autor postanowił nieco rozszerzyć wykreowany przez siebie magiczny świat i skupił się nie tylko na przygodach Goratha, ale również dał więcej przestrzeni pozostałym bohaterom. I - jak zwykle - zrobił to doskonale.

REKLAMA

Gorath: Droga gniewu - opinia o powieści fantasy

Przypomnę, że w poprzednich częściach Gorath zostaje wysłany przez Kathanę Marr na Wybrzeże Szkutników, gdzie ma za zadanie przeniknąć w szeregi gildii zabójców - Nocnych Cieni. Gdy półork morduje niedoszłą ofiarę Cieni, celowo zwraca na siebie uwagę zabójców (aby dostać się w ich szeregi), co w konsekwencji powoduje, że nie może wykonać zleconej mu misji. W związku z bestialską działalnością gildii, Gorath pozbywa się piętna, siły Kathany Marr ostatecznie kładą kres Nocnym Cieniom, a sam półork decyduje się przenieść na Wyspy Południowe. Planuje tam zacząć uczciwe życie, jednak na dobrych chęciach niestety się kończy.

Po brutalnej wojnie z ostatnimi królestwami leśnych elfów, która odcisnęła ponure piętno na wyspiarskiej społeczności, Gorath trafia w szeregi rywalizujących ze sobą gangów przestępczych. Niedługo później półork przyjmuje zlecenie od jednej z dawnych klientek Nocnych Cieni, co prowadzi go na piracki statek dowodzony przez kapitana zwanego Czarnym Żniwiarzem. Zadaniem jego załogi jest zdobycie statku Theran, zamorskiego ludu z Natanbanu, i przejęcie znajdującego się na nim pewnego artefaktu, który pragnie posiąść jeden z Kathanów z Imperium.

"Gorath: Droga do gniewu" to kontynuacja przygód Goratha, który próbuje odzyskać kontrolę nad własnym losem - wciąż nie odpowiedział sobie na pytanie, czy podczas wojny z Dominium Natanbanu uda mu się odkupić swoje winy, a także przed czyim obliczem przyjdzie mu stanąć: Marr czy Bovis-Tora. Tymczasem Czarny Żniwiarz, który został przywódcą bandyckiej florty, wyrusza wraz ze swoją załogą w krwawy rejs, a elf Evelon udaje się w podróż do elfiej stolicy, aby przygotować swój naród do nadchodzącej wojny.

Jestem pełna podziwu, że Stankiewiczowi udało się stworzyć niesamowity świat, który sukcesywnie w każdej swojej kolejnej powieści rozwija. Ponownie możemy poczuć wiatr we włosach i morską bryzę na statku Czarnego Żniwiarza, zasmakować przepychu w zamczysku Bovis-Tora, a także przenieść się na ulice elfickiej dzielnicy, Dolnego Strumienia. Autor po raz kolejny dał mistrzowski popis, jeśli chodzi o pogłębione, bogate i szczegółowe opisy miejsc, które są tak skonstruowane, że, zamiast nudzić, jeszcze bardziej pozwalają zanurzyć się w świat przedstawiony.

To samo dotyczy różnorodnych przedstawicieli poszczególnych grup społecznych - w powieści natknąć się można nie tylko na orków, ale również na elfy, piratów czy krasnoludów, a każda z tych frakcji jest starannie opisana. Swoją drogą jest to spore ułatwienie dla czytelników, którzy w natłoku imion nowych bohaterów mogą wrócić na początek książki i zweryfikować, kto należy do Elity Władzy Imperium, Orków Siczowych, Frakcji Baronessy, Elfiej Opozycji, Piratów, Gangsterów czy Sił Natanbanu. A jest to istotna kwestia, ponieważ w najnowszym "Gorathcie" autor pochyla się nad pozostałymi bohaterami, poszerzając swoje uniwersum o historie opowiedziane z innej perspektywy.

"Gorath. Droga gniewu" to po prostu kolejna solidnie napisana książka fantasy, z którą powinien zapoznać się nie tylko każdy fan gatunku - myślę, że pożeracze innego typu powieści również mogą z "Gorathem" poeksperymentować. Ja, choć jestem miłośniczką kryminałów, do kolejnych tomów z cyklu Stankiewicza wracam z ekscytacją, bo wiem, że nie zawiodę się pod względem warsztatu autora. I mimo że w kwestii fantasy jestem raczej laikiem, to powieści Stankiewicza czytam z przyjemnością - stworzył on bowiem brutalny, krwawy i fantastyczny świat, w którym warto zostać na dłużej.

REKLAMA

O książkach czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T16:16:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T11:46:33+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T11:17:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T07:33:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA