Na Disney+ wpadła właśnie nowa wersja dreszczowca z lat 90. Jak wypada współczesna reinterpretacja "Ręki nad kołyską"? Świetnie! Tak przynajmniej twierdzą widzowie, którzy w mediach społecznościowych piszą, że podczas seansu krzyczą do ekranu. Tak ich ten thriller wciąga.

Nowość Disney+ to remake również dostępnego na platformie dreszczowca z 1992 roku. W nowej "Ręce nad kołyską" uaktualniono opowieść o przyjaznej niani, która z ukrytymi zamiarami podejmuje się pracy u bogatej rodziny. Poznaje sekrety domowników, aby z czasem zamienić życie domowników w prawdziwe piekło. Mamy więc do czynienia ze slow burnerem, spychającym gatunkowe atrakcje na sam koniec. Do tego czasu przyciąga klimatem. I z opinii widzów wynika, że robi to po mistrzowsku.
Oczywiście, na pewno też znajdą się tacy, którym "Ręka nad kołyską" się nie spodoba. Przecież krytycy niezbyt przychylnie spoglądają na nowy dreszczowiec Disney+ (43 proc. pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes). Na szczęście nie przestraszyło to zwykłych widzów, którzy chętnie po thriller sięgają. W mediach społecznościowych piszą, że nie mogą się od niego oderwać. Wywołuje w nich skrajne emocje.
Ręka nad kołyską - opinie o nowym dreszczowcu Disney+
Choć w Polsce (i wielu innych krajach) "Ręka nad kołyską" zadebiutowała na Disney+ dopiero teraz, 19 listopada, to w Stanach Zjednoczonych już od października przyciąga użytkowników Hulu. Skuszeni gwiazdorską obsadą (Mary Elizabeth Winstead i Maika Monroe) widzowie chętnie thriller odpalają i... przepadają.
Oglądam "Rękę nad kołyską" i krzyczę "NIEEE" za każdym razem, gdy ta pani [opiekunka] rozpoczyna swoje manipulacje
Nowa "Ręka nad kołyską" to film, który powinien być w kinach. Chciałabym siedzieć w wygodnym fotelu z dużym napojem w ręku i słuchać, jak ktoś krzyczy "dziewczyno, uciekaj!", "och, nie", "o cholera"
Jeśli lubicie zabawne, psychoseksualne mroczne thrillery musicie obejrzeć nową "Rękę nad kołyską
- czytamy na X (dawny Twitter).
Wśród największych zalet nowej "Ręki nad kołyską" widzowie wymieniają porywające aktorstwo i suspens, który nie pozwala oderwać wzroku od ekranu. Zaznaczają jednak też, że bardziej niż remake jest to reinterpretacja oryginalnego filmu. Twórcy wytyczają więc własną ścieżkę i według licznych wpisów robią to naprawdę dobrze. Dlatego dreszczowiec na Disney+ można oglądać nie znając pierwowzoru, ale wciąż kuszący wydaje double feature i obejrzenie obu wersji po kolei.
Więcej o Disney+ poczytasz na Spider's Web:
- Gra Hideo Kojimy dostanie własny serial. Dowiezie go Disney+
- Ten kryminał to pozycja obowiązkowa dla fanów hitu Netfliksa
- Predator: gdzie obejrzeć wszystkie filmy z uniwersum sci-fi?
- Nowy serial Disney+ oglądają wszyscy, ale nikt nie wystawił mu dobrej oceny
- Najlepszy serial prawniczy powrócił. Użytkownicy Disney+ czekają na nową odsłonę







































