Świąteczny film Netfliksa jest jak wygazowany szampan. Da się wypić, ale szału nie ma
Nikt nie lubi dopijać wygazowanego szampana, który od kilku dni stoi w lodówce i tylko zajmuje miejsce. Tymczasem Netflix proponuje swoim widzom właśnie taki napój, myśląc, że ktoś się nabierze i z przyjemnością naleje sobie symboliczną lampkę. "Szampańskie święta", najnowszy film świąteczny streamingowego giganta, przypomina właśnie taki napój - w sumie można go spróbować, ale przyjemności nie ma z tego żadnej.

I żeby nie było - kocham filmy świąteczne. Co roku godzę się na ten kicz, romantyczne historie, sztuczny śnieg i często absurdalne rozwiązania fabularne. Zrobię wszystko, byleby z pozycji leżącej pod wygrzaną kołdrą oraz z kubkiem gorącej herbaty z miodem i cytryną poczuć ducha świąt, wzdychając do romantycznych historii głównych bohaterów.
W przypadku "Szampańskich świąt" w reżyserii Marka Stevena Johnsona byłam jeszcze bardziej podekscytowana - to mój pierwszy film świąteczny w tym sezonie, więc nie zdążyłam jeszcze na dobre przesiąknąć produkcjami Hallmarku dostępnymi na Netfliksie. Z pokaźnymi pokładami optymizmu zasiadłam więc przed ekran. Na początku chciałam napisać, że mocno się rozczarowałam, ale to nie jest dobre określenie - ten film nie wzbudził we mnie żadnych emocji.
Szampańskie święta - opinia o filmie świątecznym Netfliksa
Sydney Price (Minka Kelly) to najbardziej typowa business woman i kobieta sukcesu, jaką można sobie wyobrazić. Nie ma partnera, a swoje życie poświęca pracy w firmie Roth Group, która zamierza przejąć pewną markę szampana. W końcu nadarza się okazja, by mogła się wykazać - szef wysyła ją do Francji, by sfinalizowała umowę z właścicielem marki. Sydney ma udać się na miejsce w okresie świątecznym, jednak nie zamierza korzystać z uroków zimowego Paryża. Od pomysłu kilkudziennej pracy odwodzi ją jednak siostra, Skyler (Maeve Courtier-Lilley), która wymusza na niej obietnicę, by zaszalała i spędziła chociaż jedną noc bez myślenia o pracy.
Sydney postanawia zatem zrobić spacer po mieście miłości i trafia do ukrytej księgarni. Tam poznaje Henriego Cassella (Tom Wozniczka). Kiedy mężczyzna dowiaduje się, że Amerykanka jest w Paryżu po raz pierwszy, postanawia pokazać jej miasto. Para rozmawia ze sobą na wiele tematów, jednak dziwnym trafem Sydney nie wspomina o tym, że przyjechała sfinalizować transakcję konkretnego szampana, a Henrie ujawnia, że ma przejąć po ojcu pewne duże przedsiębiorstwo, jednak nie wspomina, jakie. W tym miejscu można się już domyślić, w jakim kierunku potoczy się fabuła.
I nie byłoby to nawet złe - w końcu wiele filmów świątecznym ma przewidywalny finał. Trudno jednak wybaczyć to, że między głównymi bohaterami brakuje chemii. Ponadto wszystko inne wydaje się niezwykle sztuczne i przerysowane. Sydney z nosem w telefonie, która nie potrafi go odłożyć nawet na minutę, Henrie udający księgarza, który niezbyt dobrze mówi po angielsku, czy nawet sposób sfinalizowania transakcji związanej z kupnem marki szampana. Nuda.
Największym grzechem tej produkcji jest sposób przedstawienia relacji Sydney i Henriego. Rozwija się ona w zastraszająco szybkim tempie, a nie idzie za tym emocja - między parą po prostu nie czuć żaru pierwszego spotkania, pierwszego pocałunku. Ona jest maksymalnie skupiona na pracy, a on jest romantycznym Francuzem, który umartwia się nad swoim trudnym losem spadkobiercy imperium szampanowego.
"Szapmańskie święta" to film, który oczywiście da się oglądać, ale nie zostawia po sobie większych emocji. Pamięć o nim przemija szybciej niż wyparowujące z szampana bąbelki.
- Tytuł filmu: Szampańskie święta (Champagne Problems)
- Rok produkcji: 2025
- Czas trwania: 1h 39m
- Reżyseria: Mark Steven Johnson
- Obsada: Minka Kelly, Tom Wozniczka, Sean Amsing, Thibault de Montalembert
- Nasza ocena: 5/10
- Ocena IMDb: 6.1/10
Czytaj więcej w Spider's Web:
- Netflix wrzucił tak dobry serial, że nie ma ani jednej złej opinii
- Wiem, czego spodziewacie się po nowym thrillerze Netfliksa. Nie dostaniecie tego
- Hiszpański dreszczowiec wstrząsa użytkownikami Netfliksa. Niesamowity serial
- Bestia we mnie - thriller tak dobry, że prawie odwołałam inne plany
- Uznaję Netfliksa za winnego wrzucania zbyt wielu kryminałów naraz







































