REKLAMA

Intensywność

Dean Koontz na swoim koncie ma już dziesiątki książek, często nazywanych przez prasę mianem bestsellerów jeszcze przed ich premierą. Zawsze w jego dziełach mogłem znaleźć coś z thrillerów, elementów fantastyki, trochę z powieści grozy i odrobinę tego czegoś, co trzymało mnie przy każdej kolejnej powieści od pierwszego akapitu aż po ostatnie zdanie. Z każdą kolejną książką jednak jakoś te wszystkie zalety blakły i muszę przyznać, że najnowsze powieści już nie są tym samym, co te sprzed paru lat. Być może Koontz się powoli wypala, a może nie służy mu ta "masówka"... A jak broni się "Intensywność"?

Rozrywka Blog
REKLAMA

Muszę przyznać, że opis na okładce niezbyt mnie zachęcił do lektury i odwlekałem ją, jak najdłużej się dało, ale że sterta nieprzeczytanych książek na półce rosła, więc w końcu nie było odwrotu. Pierwsze wrażenie? Powieść jest strasznie nierówna. Pierwsze strony dłużyły się niemiłosiernie i kiedy już myślałem, że odłożę ją na bok nagle, niespodziewanie eksplodowała akcja, która przez następne parę godzin trzymała mnie ciągle w napięciu. Do czasu... kiedy znów to wszystko zaczęło mnie nudzić i pojawiły się kolejne dłużyzny. Skończyłem czytać z wielką pustką w głowie i do chwili obecnej, kiedy piszę ten tekst, nie wiem jak ocenić "Intensywność".

REKLAMA

Chyna Shepherd, młoda studentka, mająca za sobą trudne dzieciństwo, próbuje zwalczyć złe wspomnienia oraz stara się normalnie funkcjonować w życiu. Jak się okazuje jednak, zanim to nastąpi, będzie musiała przeżyć jeszcze jeden koszmar. Otóż, kiedy pewnego wieczora zatrzymuje się u przyjaciółki jest świadkiem okropnej zbrodni, w której ginie praktycznie cała rodzina jej znajomej, a jej samej udaje się uniknąć najgorszego tylko dzięki przeszłości. Postanawia jednak dorwać mordercę, niejakiego Vessa i wyrusza z nim jako pasażerka na gapę, obserwując kolejne zbrodnie i poznając przerażającą prawdę o oprawcy. Niedługo później jednak wpada w zasadzkę zabójcy i odtąd musi stoczyć ciężką walkę o życie.

Jak już pisałem, sporo tu dłużyzn i to czasami ciągnących się niepotrzebnie przez dziesiątki stron. Zdecydowanie zawiniły tutaj długie, wyczerpujące opisy przeżyć i przemyśleń głównych bohaterów - Chyny i Vessa. Zanim jednak przejdę dalej, warto tutaj wspomnieć, iż książka jest skonstruowana tak, że oglądamy na przemian te same sytuacje widziane za każdym razem z oczu innej osoby, co muszę przyznać sprawdza się znakomicie w tego typu powieściach. Obie części idealnie ze sobą współgrają i uzupełniają się nawzajem. Wróćmy jednak do pierwotnego wątku. Otóż, o ile sprawy widziane przez mordercę są opisane w dosyć ciekawy sposób, tak już przeżycia dziewczyny są potwornie nudne i mówiąc szczerze, strasznie się przy nich męczyłem.

REKLAMA

W "Intensywności" został stworzony bardzo przekonywujący i co ważniejsze, interesujący obraz mordercy. Aż sami zaczynamy czuć i myśleć tak jak psychopaci. Oczywiście nic nie jest tu naciągane i każdy, nawet najbardziej nietypowy ruch oprawcy ma racjonalne wytłumaczenie. Dzięki temu możemy obserwować człowieka z najprawdziwszej krwi i kości. Za to bohaterka nie jest już tak dobrze przedstawiona. Poznajemy ją jako kobietę, która potrafi pójść na każdy kompromis, byleby tylko przetrwać, nie ryzykuje niepotrzebnie swoim życiem - to ją nauczyła przykra młodość. Z biegiem akcji jednak nagle przeistacza się z kobiety zamkniętej w sobie i wydawałoby się przestraszonej w bohaterkę z hollywoodzkich filmów. Nagle traci cały instynkt samozachowawczy, a jej zachowanie staje się kompletnie absurdalne, jak na osobę położoną w jej sytuacji. Jeśli już autor zapragnął przedstawiać tak dokładnie portrety psychologiczne swoich bohaterów, to w wypadku Chyny Shepherd mógł zrobić to bardziej przekonywująco. W każdym razie ja żadnego z wyjaśnień nie kupiłem.

Lecz czy książka jest aż taka zła? Nie! Jest to po prostu kolejny kryminał trzymający się na przeciętnym poziomie. Chociaż jest tu parę rażących błędów i uproszczeń, jest także kilka plusów. Przede wszystkim książkę, pomimo ciągnących się w nieskończoność scen, czyta się całkiem sprawie i szybko. Dla kogo więc jest przeznaczona? Na pewno dla wszystkich fanów Koontza oraz wielbicieli powieści kryminalnych. Kiedy przeczytasz wszystkie inne lepsze pozycje, wtedy przyjdzie kolej na tego przeciętniaka, jakim jest "Intensywność". Jednak przeciętniaka bardzo dobrego w swojej klasie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA