Kto wygra proces dekady i posprząta wszystkie brudy? Johnny Depp i Amber Heard to godni siebie przeciwnicy
Proces dekady, który Johnny Depp wytoczył Amber Heard zmierza do finiszu. Już za chwilę prawnicy obu stron wygłoszą mowy końcowe i pozostanie nam czekać na wyrok ławy przysięgłych. Chociaż opinia publiczna może uważać inaczej, nie jest on przesądzony. Podczas rozprawy nastąpiło bowiem wiele zaskakujących zwrotów akcji, bo sami zainteresowani zaserwowali nam istną telenowelę.
Od 11 kwietnia cały świat żyje jednym wydarzeniem - proces o zniesławienie, który Johnny Depp wytoczył Amber Heard, ciągnie się już ponad miesiąc. Zmierza ku końcowi, a więc jest to dobry czas, aby podsumować, co do tej pory działo się na sali sądowej. A było tego trochę. Ta telenowela okazała się pełna zwrotów akcji, publicznego prania brudów, wzajemnych oskarżeń i wylewania gorzkich żali.
Już od pierwszych zapowiedzi, że proces Johnny Depp vs. Amber Heard będzie transmitowany na żywo, mogliśmy się spodziewać ostrej jazdy bez trzymanki. Gwiazdy nie zawiodły naszych oczekiwań. Nie cackają się, bo gra toczy się o wysoką stawkę. Co tam 50 mln dolarów, jakich aktor żąda w ramach zadośćuczynienia od swojej eksmałżonki. Na szali jest przede wszystkim ich kariera, która w obu przypadkach wisi aktualnie na włosku.
Depp vs. Heard - o co chodzi w procesie?
Związek Johnny'ego Deppa i Amber Heard był krótki, ale, jak się później okazało intensywny. Poznali się w 2011 roku na planie "Dziennika zakrapianego rumem". Zakochali się w sobie podczas promocji filmu i pobrali w 2015 roku. Już rok później aktorka złożyła pozew o rozwód. Małżonkowie doszli do porozumienia i ugody. Wydawało się, że to koniec sprawy i każde pójdzie swoją drogą. Nic bardziej mylnego.
W 2018 roku na łamach "The Washington Post" pojawił się felieton Amber Heard, w którym wyznała, że była ofiarą przemocy domowej. Chociaż nie wymieniła Johnny'ego Deppa z nazwiska, wszyscy zaczęli nazywać go agresorem. Został on poproszony o zrezygnowanie z roli Grindelwalda w serii "Fantastyczne zwierzęta", co też uczynił. To był początek jego upadku. Hollywood i opinia publiczna zwróciła się przeciwko niemu, dlatego w 2019 roku postanowił pozwać swoją eksmałżonkę o zniesławienie. Proces rozpoczął się kilka tygodni temu.
Proces Deppa i Heard - publiczne pranie brudów
Głośny proces o zniesławienie rozpoczął się 11 kwietnia. To wtedy prawnicy obu stron wygłosili swoje mowy otwarcia. Według nich Amber Heard zniszczyła karierę Johnny'ego Deppa. Po ukazaniu się jej felietonu, od aktora odcięły się wytwórnie i filmowi producenci. Cała jego reputacja legła w gruzach. Przedstawiciele oskarżonej uważają natomiast, że sprawa rozbija się o wolność słowa i ktoś próbuje zamknąć usta ich klientce.
Prawnicy Amber Heard twierdzą, że Johnny Depp odmawia jej prawa korzystania z 1. poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Aktorka napisała o swoich doświadczeniach, jako ofiara przemocy domowej, a gdyby chciała zniszczyć karierę swojego eksmałżonka "artykuł wyglądałby zupełnie inaczej". Oskarżona mogłaby bowiem całą książkę wypełnić mięsistymi szczegółami dotyczącymi ich związku. Okazało się to prawdą.
Proces ledwo ruszył, a prawnicy eksmałżonków wyciągnęli ciężkie działa. Drugiego dnia rozprawy obrończyni Amber Heard oskarżyła Johnny'ego Deppa o brutalny gwałt na jej klientce podczas wspólnego pobytu w Australii. Będąc pod wpływem narkotyków aktor miał znęcać się nad byłą partnerką - zerwać z niej ubranie, rzucić ją na ziemię z potłuczonym szkłem, a potem spenetrować butelką.
Prawnicy Johnny'ego Deppa szybko przeszli do kontrataku. Wezwali bowiem na świadka ochroniarza aktora Seana Betta. Co prawda nie widział on opisanego wyżej incydentu, ale stwierdził, że podczas wycieczki do Australii przebieg wydarzeń był zupełnie inny. To gwiazdor "Piratów z Karaibów" miał zostać zaatakowany przez ówczesną małżonkę. W ten sposób rozpoczęło się przekomarzanie. Od tamtej pory obie strony niczym przedszkolaki obrzucają się wzajemnymi oskarżeniami, jakby stroili do siebie głupie miny.
Depp kontra Heard - kto bił kogo?
On pobił ją, ona pobiła jego - każda ze stron chce wyjść na ofiarę. Podczas swoich zeznań Johnny Depp powiedział bowiem, że Amber Heard miała "potrzebę stosowania przemocy". Podczas jednego z ataków agresji, wtedy w Australii, rzuciła w niego butelką wódki, przez co stracił czubek środkowego palca. Nie zgłaszał tego wcześniej, bo nie chciał sprowadzić na swoją eksmałżonkę niepotrzebnych kłopotów.
"Nieprawda!" - krzyknęła podczas swoich zeznań Amber Heard. Według niej to Johnny Depp miał się nad nią regularnie znęcać. Zresztą nie tylko nad nią. Nad sobą również. Swojego eksmałżonka aktorka oskarżyła o samookaleczanie się, stwierdzając, że potrafił na jej oczach gasić na swoim ciele papierosy i ciąć się nożem. Rzekomo robił to, wrzeszcząc na nią. To ona, jak mówiła, była ofiarą. Sama nigdy go nie zaatakowała. Jeśli go uderzyła, a temu nie zaprzecza, to tylko w samoobronie.
Depp vs. Heard - podważanie wiarygodności aktorki
Johnny Depp i Amber Heard przekomarzają się w ten sposób od samego początku procesu. W końcu jednak przyszły psycholożki i zrobiły z nimi porządek. Tak jakby. Dawn Hughes wezwana przez prawników oskarżonej stwierdziła, że aktor nieraz zmuszał ją do seksu oralnego i wkładał w jej miejsca intymne palce w poszukiwaniu narkotyków. Mocne, nie? Ale druga strona nie pozostała dłużna.
Wezwana przez prawników Johnny'ego Deppa Shannon Curry zdyskredytowała Amber Heard. Stwierdziła u niej bowiem zaburzenia osobowości. Według niej aktorka raz zachowuje się jak księżniczka, a chwilę potem robi z siebie ofiarę. Jest po prostu chwiejna emocjonalnie i ma tendencje do wybuchów agresji. Co więcej, jest też atencyjną kurtyzaną.
Kłamstwa Heard regularnie wychodzą na jaw
Zeznania Amber Heard szybko zaczęły śmierdzieć. Szczególnie, gdy Johnny Depp przypomniał pewną nieco zapomnianą już kwestię. Chodzi o słynną kupę, która pojawiła się w 2016 roku na jego łóżku. Oskarżona stwierdziła, że wyszła ona z jednego z ich psów - Boo lub Pistola. Była jednak za duża jak na Yorkshire terriery, więc musiała zostawić ją sama aktorka, lub któraś z jej koleżanek. Z takiego samego założenia wyszli również internauci.
Wraz z kolejnymi zeznaniami samych zainteresowanych czy świadków, opinia publiczna coraz bardziej odwracała się od Amber Heard. Jeszcze do niedawna wszyscy wieszali psy na Johnnym Deppie, a teraz chcą zlinczować jego eksmałżonkę. Wszystko przez to, że została kilkukrotnie przyłapana na kłamstwie. Miała chociażby oddać siedem mln dolarów z ugody rozwodowej na cele charytatywne. Jedna z instytucji zobaczyła tylko małą część obiecanej kwoty.
Opinia publiczna odwróciła się od oskarżonej. Co chwilę pokazuje jej czerwoną kartkę. Bo tu świadek twierdzi, że Amber Heard wcale nie została pobita. Tam firma kosmetyczna zapiera się, że nie mogła zakrywać siniaków pewnymi kosmetykami jej produkcji, bo te weszły na rynek już po rozwodzie z Johnnym Deppem. A to dopiero wierzchołek góry lodowej. Według aktorki jej eksmałżonek miał już w poprzednich związkach być agresywny i zepchnąć Kate Moss ze schodów. Brytyjska modelka zdalnie połączyła się z sądem i zaprzeczyła tym doniesieniom.
Internet stoi murem za Deppem
Internauci nie mają wątpliwości, kto był ofiarą w związku kontrowersyjnej pary. Stali się rozwścieczonym tłumem z widłami i pochodniami. Polowali z nimi na czarownicę, doszukując się dowodów na to, że Amber Heard w swoich zeznaniach posługiwała się cytatami ze słynnych filmów. Rzucają się na nią przy każdej możliwej okazji. A tu się krzywo uśmiecha, a tam łzy nie są szczere. Według nich jak na gwiazdę Hollywood jest raczej mierną aktorką.
Johnny Depp zjednał sobie opinię publiczną, która stoi za nim murem. Ludzie pieli z zachwytu, kiedy okazało się, że rola Amber Heard w "Aquamanie 2" została obcięta do minimum. Stworzyli petycję, aby całkowicie ją zastąpić, typując "lepszego człowieka" Blake Lively na jej miejsce. Jakby powodów do radości mieli zbyt mało, to pod sam koniec procesu dostali kolejne. Ich idol ponownie zasiadł bowiem na miejscu dla świadka i opowiedział, jak to przyczynił się do zatrudnienia eksmałżonki w pierwszej części hitu DC.
Amber Heard, jej prawnikom i powoływanym przez nich świadkom zdarzyło się przesadzić. Taka Kathryn Arnold stwierdziła, że przez złą prasę aktorka straciła jakieś 50 mln dolarów. Podobno, gdyby nie proces o zniesławienie byłaby dzisiaj gwiazdą na miarę Gal Gadot, czy Zendayi. Niekoniecznie okazało się to prawdą, bo, jak wyznał szef DC w Warner Bros., już wcześniej chciano wyrzucić ją z "Aquamana 2". Oskarżona nie miała więc tak ugruntowanej pozycji w Hollywood, jakby sobie tego życzyła.
Depp vs. Heard: kto ma większe szansę wygrać?
Prawdą jest, że proces o zniesławienie poważnie zaszkodził wizerunkowi Amber Heard. Właściwie od początku sprawy pisze i mówi się o niej tak źle, że postanowiła nawet zwolnić swoich publicystów i zatrudnić nowych. Na niewiele się to zdało, bo ludzie nie przestali wieszać na niej psów. Nie internauci wydadzą jednak wyrok, tylko ława przysięgłych. Jak pisał mój redakcyjny kolega, Johnny Depp prawdopodobnie przegra sprawę.
Chociaż medialnie Johnny Depp wygrywa, a jego przeciwniczka w sądzie zalicza potknięcie za potknięciem, to jednak ciągle jest to sprawa typu słowo przeciwko słowu. Kluczowe są zeznania świadków. A te złożone przeciwko aktorowi zdają się bardzo mocne. Nawet jeśli Kate Moss stwierdziła, że nigdy nie zepchnął on jej ze schodów, to ława przysięgłych usłyszała też wypowiedź jego innej byłej partnerki. Wedle zeznań Ellen Barkin gwiazdor miał być w stosunku do niej agresywny, kontrolować ją, a nawet rzucić w nią butelką.
Weźmy pod uwagę, że jakiś czas wcześniej Johnny Depp wytoczył proces o zniesławienie brytyjskiemu tabloidowi "The Sun". Sprawę przegrał, bo udowodniono mu 12 ataków na Amber Heard podczas ich związku. Od tamtej pory wymiar sprawiedliwości nie przyjmuje nawet apelacji jego prawników. Wyrok wydaje się więc niepodważalny.
Kiedy zapadnie wyrok w procesie Deppa i Heard?
W wypadku obecnego procesu zadaniem Johnny'ego Deppa ponownie było udowodnić, że nie był agresorem w związku z Amber Heard, przez co jej felieton to wyssane z palca bzdury. Już niedługo dowiemy się, jak mu się to udało. Obie strony w piątek, 27 maja wygłoszą swoje mowy końcowe. Potem pozostanie nam już tylko czekać na zakończenie tej telenoweli, czyli wyrok. Nie wiadomo jednak, kiedy dokładnie on zapadnie. Ława przysięgłych nie ma ustalonego limitu czasowego, a podczas obrad dyskusje na pewno będą zażarte.