Antychryst (gr. antichristos) – przeciwnik, oponent Chrystusa. Antyteza Jezusa, duch, szatan, kusiciel, książę ciemności. W wierzeniach judeo-chrześcijańskich główny duch zła we wszechświecie. Właśnie kimś takim pokierujecie w Lucius, posępnej przygodówce od Shiver Games. Warto wchodzić w skórę antychrysta?
Zdecydowanie, zwłaszcza, jeżeli należycie do miłośników Omena Richarda Donnera. Nakręcony w 1976 roku filmowy pierwowzór to główne źródło inspiracji twórców Luciusa, co widać na każdym kroku. Mamy iluzorycznie odizolowaną od reszty społeczeństwa posiadłość majętnego senatora i jego rodziny. Mamy niewyjaśnione zgony, które wyglądają jak wyjątkowo krwawe i pechowe wypadki. Mamy rodziców, którzy są w coraz gorszym stanie psychicznym. No i oczywiście mamy tajemnicze, milczące, czarnowłose dziecko, którym staje się gracz.
Niecodzienny twór Shiver Games to przygodówka, w której pokierujemy tytułowym Lucjuszem, synem wpływowego senatora i schowanej w jego cieniu żony. Że z młodym spadkobiercą rodzinnej fortuny coś jest nie tak, wiemy już od animowanego intra, podczas którego jesteśmy świadkami niepokojącego porodu. Wraz z oddaniem antychrysta w ręce graczy, od razu dokonujemy pierwszej zbrodni. Służąca, którą zamykamy w chłodni, stanowi preludium do serii zabójstw, w której maczamy swoje małe, dziecięce palce.
Po kilku pierwszych misjach zadałem sobie pytanie – jaki jej sens tej gry? Nieskrępowane eliminowanie kolejnych mieszkańców ogromnego domu, bez wyraźnego celu? Na to wychodzi, ponieważ będąc świeżo po zakończeniu Luciusa, mam ogromny niedosyt. Fabuła prowadzona równolegle z naszymi poczynaniami jest tylko pretekstem i powodem do kolejnych śmierci, oddających dusze zmarłych w ręce towarzyszącego nam od czasu do czasu szatana. Zdaje się, że twórcy na tyle zachłysnęli się perspektywą sterowania młodym antychrystem, że cała reszta, w tym celowość naszych działań, zeszła na dalszy plan.
Nawet pomimo tego Lucius to cholernie ciekawy projekt. Głównie za sprawą formy. Wałęsające się po olbrzymiej posiadłości dziecko może zaglądać w każdy kąt, używać przedmiotów codziennego użytku, pomagać rodzicom i poznawać ludzi pracujących na terenie luksusowego domu. Wszystko to jest tylko pretekstem do skutecznie zaplanowanych, przedwczesnych zgonów, nie pozostawiających żadnych śladów prowadzących bo diabelskiego nasienia. Zacieranie dowodów jest bardzo istotne, bowiem po serii „wypadków” w nasze progi trafia detektyw z policjantem, podejrzewając, że tragiczne zdarzenia to coś więcej, niż seria niefortunnych przypadków.
Pomimo powierzchownego wyglądu (anty)bohatera, Lucius to twór całkiem dorosły oraz nad wyraz krwawy. Poza serią morderstw, nagradzających gracza brutalnymi animacjami, gracz styka się z problemami dnia codziennego wyższych sfer – korupcją, deprawacją władzy, romansami, alkoholizmem, prostytucją i seksem. Lucjusz czerpie z tego zepsucia garściami, układając poszczególne elementy w krwawą całość. Nie zabrakło golizny, sekt oraz odtrącenia ze strony samych rodziców. Co ciekawe, gra przygodowa wywołała we mnie silne emocje. Nie będę zdradzał szczegółów, ale w jednym momencie naprawdę żałowałem, że steruję antychrystem, który chce zabić każdego, kto stanowi jego najbliższe otoczenie.
Niestety, Lucius posiada długą listę błędów i skandalicznie słabych elementów. Po pierwsze – grafika. Dawno nie grałem w tytuł tak koszmarnie zoptymalizowany. O ile strona wizualna jest na przyzwoitym poziomie, o tyle działanie silnika graficznego pozostawia wiele do życzenia. Po drugie – podkładanie pułapek pod nieświadome niczego ofiary. Skromne podpowiedzi czasem nie wystarczają, podobnie jak mapa bez wyraźnego wskazania celu. Wymusza to na nas bieganie od pokoju do pokoju ogromnego domostwa, w poszukiwaniu interaktywnych elementów. Co prawda można dzięki temu odnaleźć wiele ciekawych rzeczy (np. dziurę w ścianie, dzięki której brat podgląda swoją siostrę pod prysznicem), natomiast sama rozgrywka ulega wydłużeniu, niestety za cenę frustracji i bezsilności. O pomstę do nieba (piekła?) woła również ostatnia misja tytułu. Twórcy z niewyjaśnionych przyczyn doszli do wniosku, że zamienią grę przygodową w grę akcji, toteż Lucjusz ściera się z szeregiem księży, miotając w ich stronę… ogniste kule. No i cały misternie budowany klimat poszedł się… przejść.
Lucius to gra-perełka. Nie jest pozbawiona wad, powoduje irytację, jest niedopracowana, natomiast sama końcówka, fabuła oraz celowość naszych działań rozczarowuje. Nawet pomimo tego to bardzo klimatyczna, bardzo oryginalna i bardzo kusząca swoją ciemną stroną produkcja. Bałem się, że wzorem innych „kontrowersyjnych tytułów” twórcy ugrzecznia swoje dzieło. Nic z tego. Lucius był jeszcze bardziej krwawy, brutalny i zepsuty, niż oczekiwałem. Chociażby z tego powodu warto przybliżyć wam tę pozycję. Zwłaszcza przy przekonaniu, że niewielu z was wie o jej istnieniu. Cena prawie 45 złotych to uczciwa stawka. Tyle będzie was kosztował zakup, jeżeli zechcecie skorzystać z oferty Keye.pl.