„Sto lat samotności” to małe arcydzieło. Choć to nie do końca zasługa samego serialu - recenzja
Netflix jest bardzo pewny swojej nowej premiery. Można nawet powiedzieć, że produkcja jest jednym z flagowych okrętów serwisu w tej części roku. Czy „Sto lat samotności” w serialowej wersji spełnia wybujałe oczekiwania?
OCENA
Wyobraźnia Jose Arcadio Buedii jest nieokiełznana i wykracza bardzo daleko poza to, o czym śmią marzyć zwykli ludzie. Gdy był jeszcze młodym chłopakiem zabrał swoją żonę, przyjaciół, krewnych i opuścił rodzinną miejscowość, gdyż chciał osiedlić się nad morzem. Morza nie znalazł, ale pośród mokradeł założył niewielką osadę, którą nazwano Macondo.
Macondo jest jak rajski ogród, który nie zna śmierci i jest naiwnie dziewiczy. W przeciwieństwie jednak do Edenu, mało kto jest zmuszony opuścić Macondo, robi się to tylko na własne życzenie i na własną zgubę. Z czasem jednak miasteczkiem zainteresuje się świat. Przyniesie on nie tylko naukę tajemniczą niczym magia, ale również podatki, religię i najpoważniejszy z ludzkich wynalazków, czyli wojnę.
Sto lat samotności: recenzja serialu serwisu Netflix.
„Sto lat samotności to powieść o dojmującej samotności, która prześladuje rodzinę Buediów. To brzemię jest dziedziczne i aby je dostrzec, trzeba prześledzić ich barwne losy. Powieść Gabriela Garcii Márqueza jest potężna: wielość wątków, bohaterów i szeroka perspektywa czasowa umożliwiają dostrzeżenie owego osamotnienia. Powieść śledzi losy kilku generacji, starając się uchwycić to, co ludzkiej egzystencji jest najważniejsze. Jesteśmy więc świadkami porodów i nielicznych zgonów, miłości i wrogości, wielkich marzeń i przyziemnych spraw. No i tej cholernej samotności.
Serialowa wersja powieści ma niełatwe zadanie.
Nie dość, że mierzy się z literaturą naprawdę wspaniałą, to jeszcze co do jej wspaniałości istnieje już konsensus. Przy okazji jest to książka naprawdę długa i bardzo trudna do pocięcia, bo gdyby chcieć potraktować ją nożycami, trzeba by wycinać całych bohaterów ich historie i w ten sposób pozbawić opowieść o samotności jednego z istotnych odcieni.
Główny scenarzysta serialu José Rivera podjął więc decyzję, aby nie wycinać za wiele. Oczywiście nie mógł zostawić wszystkiego, ale trzeba przyznać, ze Netfliksowe „Sto lat samotności” to ekranizacja tak wierna, jak tylko się da. 8 trwających pełną godzinę odcinków wysyca powieść z najważniejszych wątków, bohaterów i ich samotności. Co ważne, zmiany dotyczą przede wszystkim sposobu narracji i dopasowane są do innego medium. W serialu fabułą przedstawiona jest chronologicznie, co jest rozwiązaniem niezbędnym, aby połapać się w mrowiu bohaterów.
Wierna ekranizacja na dobre i na złe.
W tym sposobie przeniesienia powieści na ekran widzę spore zalety. Sam zarwałem noc, żeby obejrzeć wszystkie odcinki, bo tak bardzo chciałem przypomnieć sobie bardzo lubianą przeze mnie książkę. Rozpoznawałem sceny, sytuacje, bohaterów, a nawet słowa (piękne nawiasem mówiąc) lektora, który prowadzi nas przez Macondo. Powieść traktowana jest z szacunkiem tak wielkim, że blisko mu do nabożności.
Z drugiej jednak strony, zabrakło mi trochę świeżego spojrzenia. Cała obcość tej adaptacji wynikała przede wszystkim z czasem dość brawurowych wyborów obsadowych (jak na przykład aktorów, którzy grają starszych już bohaterów) czy też z onirycznych wizji, które w mojej opinii ocierają się o banał. Nie ma tu za bardzo uwspółcześnienia czy choćby próby rzucenia nowego światła na zakurzone już wątki.
Traktuję to jednak jako rozważania czysto intelektualne, bo „Sto lat samotności” to serial po prostu świetny.
I nie ma znaczenia, czy oglądasz go, bo chcesz przypomnieć sobie książkę, czy popłakać na losami bohaterów, czy też może bawi cię zmienność ich losów tak gwałtowna, jakby pochodziła z telenoweli. To cały czas wspaniała historia, obleczona teraz w niezłą obsadę, bardzo ładne zdjęcia i kapitalną, naprawdę fenomenalną scenografię.
Jestem tym serialem oczarowany, bo ma wszystko, czego potrzeba dobrej ekranizacji. Ba, ekranizacji pomnikowej, która przybliży nowym pokoleniom twórczość Márqueza. Nawiasem mówiąc, pisarz nie chciał się zgodzić, aby jego dzieło zostało przeniesione na ekran. Po latach taką zgodę wyraziła jego rodzina. I cóż, nie jestem likwidatorem Polskiego Radia, aby mówić głosem pisarza. Ale jako miłośnik jego powieści, jestem bardzo miło zaskoczony. To jedna z tych produkcji, których może nie trzeba znać, ale warto.
- Tytuł serialu: Sto lat samotności
- Lata emisji: 2024
- Liczba sezonów: 1
- Twórca: Alex Garcia Lopez, Laura Mora Ortega
- Aktorzy: Gino Montesinos, Ruggero Pasquarelli, Eduardo De Los Reyes
- Nasza ocena: 9/10
Czytaj więcej o nowościach w streamingu:
- Diuna: kim są Ixianie i jaki mają związek z Myślącymi Maszynami?
- Ten film porwał widzów w streamingu bardziej niż jeden z największych hitów zeszłego roku
- "Reacher": 3. sezon - kiedy premiera? Nowe informacje o serialu
- "Rozdzielenie", sezon 2.: kiedy premiera? Jest data i zwiastun
- SkyShowtime: największa promocja w historii serwisu zaraz się kończy