REKLAMA

Ten thriller wpadł w moje ręce przypadkiem. Śmiało mogę go nazwać książkowym odkryciem tego roku

Ten thriller przeczytałam w trakcie urlopu i chyba nie ma lepszej rekomendacji niż to, że w przerwach między zwiedzaniem i w trakcie lotu samolotem myślałam tylko o tym, żeby dowiedzieć się, jaki był ciąg dalszy tej historii. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Ewy Przydrygi i już wiem, że na pewno nie ostatnie - "Równonoc" to kryminalna perełka, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła.

rownonoc recenzja thriller
REKLAMA

Wydawnictwo Literackie jeszcze nigdy mnie nie zawiodło pod względem tytułów, które ukazują się jego nakładem, dlatego z entuzjazmem przyjęłam propozycję przeczytania thrillera "Równonoc". Nie jest on debiutancką książką Ewy Przydrygi, choć autorka po raz pierwszy pojawiła się w gronie pisarzy, którzy wydają swoje dzieła właśnie pod szyldem Wydawnictwa Literackiego. W dorobku literackim Przydrygi znalazły się wcześniej takie tytuły jak "Wyrobisko", które zostało napisane wraz z Małgorzatą Oliwią Sobczak, "Źródlisko", "Nienarodzona" czy "Topieliska". Po lekturze "Równonocy" już wiem, że na mojej liście książek do przeczytania znajdą się również te, które wymieniłam wyżej - Ewa Przydryga to moje książkowe odkrycie tego roku.

REKLAMA

Równonoc: recenzja thrillera Ewy Przydrygi

Bohaterką "Równonocy" jest Justyna, którą poznajemy jeszcze jako Florkę. W dzieciństwie Florka straciła swoją siostrę, która wskutek pogoni za kanarkiem spadła z dachu. Mijały lata, a Florka, wciąż dławiona przez wyrzuty sumienia, postanowiła zmienić imię, by uwolnić się od ciężaru, który nosiła na barkach od śmierci Mileny. Już jako Justyna postanowiła dołączyć do grupy cierpiących na nietypowe fobie pacjentów, którzy próbują radzić sobie ze swoimi problemami w położonym na odludziu ośrodku.

Nad grupą pieczę sprawuje ich terapeuta, Werner, który stosuje na swoich podopiecznych kontrowersyjne metody, aby za wszelką cenę odkryć źródło fobii swoich pacjentów. Rozdrapywanie starych ran sprawia, że aby uwolnić się od niszczycielskiej traumy, jedno z nich jest gotowe nawet zabić - tym samym podczas kolejnej równonocy w życiu Justyny dochodzi do brutalnego morderstwa. Po latach koszmar wraca do kobiety za sprawą niespodziewanej wizyty jednego z byłych pacjentów Wernera, co dla Justyny oznacza najtrudniejszą walkę do stoczenia.

 class="wp-image-2641795"

To, na co zwróciłam uwagę już na samym początku, to język "Równonocy", który jest bardzo obrazowy. Książkę czyta się płynnie i czuć, że autorka ma lekkie pióro. Dialogi są napisane wiarygodnie, podobnie jak opisy. Podobało mi się szczególnie to, że czytelnik nie dostawał suchych objaśnień przykładowo fobii, które dosyć często się powtarzały - odpowiedź na pytanie, które rodziło się w głowie po przeczytaniu tego rodzaju fragmentów, pojawiała się wraz z następującym po nim dialogiem, co było niezwykle naturalne i nadawało fabule dynamiki.

Wprowadzenie do opowieści retrospekcji i przeplatanie ich z wydarzeniami, które dzieją się tu i teraz, to zabieg, który ja osobiście lubię, dlatego i tutaj ucieszyłam się, że autorka się na niego zdecydowała. Pozwalało to poznać główną bohaterkę oraz ludzi, którzy tak naprawdę ją ukształtowali. W ogóle Justyna to postać, którą została świetnie zbudowana - czytelnik ma okazję poznać ją nie tylko przez opis, ale również poprzez to, jak się wypowiada czy jak reaguje na pewne sytuacje.

Po drodze pojawiło się kilka niespodzianek w związku ze zbrodnią - do samego końca nic tak naprawdę nie było wiadome, a Przydrzyga zręcznie utrzymywała rodzące się we mnie napięcie. W pewnym momencie, już pod sam koniec, lektura zaczęła mnie nieco nużyć. Miałam wrażenie, że fragmenty związane z córką, która znalazła się w niebezpieczeństwie, były wrzucone na siłę, by sztucznie zbudować akcję, brakowało mi tu motywacji. Poza tym wydaje mi się, że zmiana imienia głównej bohaterki była trochę na wyrost (choć być może właśnie tak w rzeczywistości na ludzi działa trauma), ale nie tutaj mnie to nie przekonało.

Temat terapii i wchodzenia w brudne zakamarki ludzkiej psychiki to coś, co jest chwytliwe, jednak tutaj, mimo objaśnień, niestety u mnie nie kliknęło - miałam wrażenie, że zostało to opisane zbyt powierzchownie. Mam takie poczucie, bo wiem, że można to zagadnienie ugryźć genialnie - tak, jak to zrobił Zygmunt Miłoszewski przy okazji "Uwikłania". Mimo że nie byłam do końca w ten wątek wczuta, nie mam większych zastrzeżeń - jest to po prostu poprawne.

Podsumowując, Ewa Przydryga pozytywnie mnie zaskoczyła i cieszę się, że jej kolejna powieść trafiła w moje ręce. To porządny kawał lektury, która z pewnością zaciekawi fanów dobrze napisanych i mrocznych kryminałów. Jeśli jeszcze jej nie znacie, z czystym sumieniem mogę polecić "Równonoc" na początek przygody z tą autorką. Moja właśnie się rozpoczęła.

REKLAMA

O kryminałach czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA