REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się
  3. Dramy

Oto największe dramy 2022 toku. Ale że Fabijański i Rafalala? Tą aferą żyła cała Polska

2022 rok w show biznesie obfitował w wiele skandali, afer i kłótni z udziałem gwiazd. Jedne dramy ciągnęły się długo, niczym telenowela brazylijska, inne, choć intensywne, trwały dużo krócej. Oto dramy ze świata show-biznesu, którymi żyliśmy przez ostatnie dwanaście miesięcy.

28.12.2022
8:00
Dramy i skandale 2022
REKLAMA

Co roku świat show-biznesu zaskakuje nas rozstaniami, kłótniami czy nieoczekiwanymi wydarzeniami z udziałem gwiazd. W mijającym roku nie zabrakło m.in. hucznego medialnego rozstania, afery z udziałem znanego aktora i transpłciowej skandalistki, wielkiej kłótni w rodzinnym domu polskiej aktorki czy doniesień o mobbingu w popularnej stacji telewizyjnej. Oto największe skandale 2022 roku.

REKLAMA

Rodzinny konflikt u Joanny Opozdy

Na miesiąc przed porodem Joanny Opozdy, w styczniu 2022 doszło do eskalacji konfliktu w rodzinnym domu Joanny w Busku-Zdroju. Sama kłótnia z udziałem ojca aktorki - Dariusza Opozdy i reszty rodziny miała miejsce kilka miesięcy wcześniej.

Rodzic Joanny będąc w podróży na Madagaskarze, uległ poważnemu wypadkowi motocyklowemu. Żalił się publicznie, że nie może liczyć na pomoc najbliższych, w tym byłej żony - Małgorzaty i córki Joanny. Miał pretensje o to, że mimo iż wyłożył dużo pieniędzy na wesele córki (wtedy Opozda i Królikowski byli jeszcze razem), to nie otrzymał od nich żadnej pomocy w momencie, gdy uległ wypadkowi.

Nie trzeba było długo czekać na reakcję pozostałych członków rodziny Opozdów. Była żona Dariusza zdradziła, że przesłała byłemu mężowi przelew w wysokości 85 tysięcy złotych. Tymczasem sam Opozda posuwał się jeszcze dalej, ujawniając publicznie prywatne wiadomości od Antka Królikowskiego. Wynikało z nich, że Joanna Opozda jest w ciąży i bardzo stresuje się rodzinnym konfliktem. Dodajmy, że sama aktorka nie zdradzała wtedy publicznie, że spodziewa się dziecka. Można więc napisać, ze jej ojciec wygadał się, co bardzo mocno zirytowało Joannę.

Tymczasem tuż po Nowym Roku doszło do eskalacji rodzinnej awantury. Matka aktorki, która spędzała Boże Narodzenie z córką i zięciem w Warszawie, na początku stycznia przyjechała do domu w Busku-Zdroju po resztę swoich rzeczy. Obawiając się zachowania byłego męża, weszła do domu w asyście Antka Królikowskiego oraz drugiej córki - Aleksandry. Wtedy doszło do awantury z byłym mężem i ojcem Joanny Opozdy - Dariuszem. On sam miał strzelać z broni palnej. Mało tego, w rodzinnej aferze miały też brać udział siostry Dariusza Opozdy. Te miały dopuszczać się rękoczynów w kierunku matki i siostry Joanny Opozdy. Na miejscu pojawiła się policja, choć nikogo nie zatrzymano.

To nie jedyna afera w ostatnim czasie w życiu Joanny Opozdy. Kilka miesięcy po rodzinnym konflikcie Joanna Opozda rozstała się ze swoim mężem i ojcem jej synka - Antkiem Królikowskim. Samo rozstanie było burzliwe, a na jaw wyszło, że Królikowski zdradzał Joannę, gdy ta była w zaawansowanej ciąży.

Później nie było lepiej, bo w sieci aż huczało od publicznego prania brudów tej dwójki. Antek oskarżał byłą partnerkę o to, że ta nie dopuszcza go do syna Vincenta. Opozda z kolei mówiła, że Królikowski zupełnie nie ma czasu dla malucha. Póki co, między byłymi zakochanymi od jakiegoś czasu jest cisza. Być może zakończyli już wszystkie spory i niesnaski. W Nowym Roku pozostaje życzyć wszystkim zamieszanym w rodzinny konflikt przede wszystkim - spokoju.

Rozstanie Katarzyna Cichopek i Marcina Hakiela

W kwietniu gruchnęła wiadomość o tym, że Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel rozstali się po 17 latach związku. Dla fanów była to dość zaskakująca informacja, biorąc pod uwagę, że na koncie małżonków próżno było szukać informacji o większych kryzysach. Choć oczywiście w wywiadach zapewniali, że przechodzili gorsze momenty, uspokajali fanów, że mają już je dawno za sobą. Rozstając się, zarówno Cichopek, jak i Hakiel wydali w mediach takie same oświadczenia, podkreślając, że dla dobra dwójki dzieci - syna Adama i córki Heleny, nie będą komentować rozstania.

Stało się inaczej. W programie "Miasto kobiet" Marcin Hakiel w rozmowie z Aleksandą Kwaśniewską zasugerował, że w ich związku miał namieszać inny mężczyzna. W tym samym czasie pojawiły się plotki, jakoby Kasia Cichopek miała romansować z kolegą z programu "Pytanie na śniadanie" - Maciejem Kurzajewskim.

Sami zainteresowani nie komentowali tych rewelacji. Dopiero 7 września, w 40. urodziny Kasi opublikowali w mediach społecznościowych zdjęcia i wpisy, w których potwierdzili oficjalnie, że są razem. Życie u boku nowej partnerki układa sobie też były mąż Kasi - Marcin Hakiel. Tancerz i choreograf publikuje wspólne zdjęcia z nową partnerką, choć póki co nie zdradza jej personaliów.

Ale że Fabijański i Rafalala? Tą aferą żyła cała Polska

Tak, to była jedna z głośniejszych afer polskiego show-biznesu, która położyła się cieniem na związek Maffashion i Sebastiana Fabijańskiego. Rodzice małego Bastka rozstali się, a wpływ na to niewątpliwie miała drama z udziałem Rafalali i Fabijańskiego.

Wszystko zaczęło się od pewnego filmiku, który zamieściła w sieci Rafalala. Widoczny był tam właśnie Fabijański. Aktor swoim fanom wytłumaczył, że była to akcja promująca jego najnowszy film "Inni ludzie". W późniejszym wywiadzie dla Pudelka przyznał, że to nie jest do końca prawda. Jak się okazuje, był wtedy pod wpływem narkotyków i nie pamięta, jak dostał się do mieszkania Rafalali. Fabijański nie powiedział, czy między nim, a celebrytką skandalistką doszło do czegoś więcej. Zdradził jednak, że miał być przez nią szantażowany.

"W momencie, kiedy jesteś nagrany raz, wpadasz w pętle i paranoję, że jesteś nagrywany ciągle. Nie tylko przez jedną osobę. Ja nie byłem nigdy w takiej sytuacji, może dlatego nie byłem czujny. Każde słowo odbierasz jako groźbę, szantaż" - powiedział. Oliwy do ognia dodał fakt, ze Fabijański zdradził swoją ówczesną partnerkę - Julię Kuczyńską, z którą ma syna. Jak powiedział, stało się to dlatego, iż po urodzeniu dziecka, Maffashion miała skupić całą swoją uwagę na maluszku. "Ja nigdy nie robiłem takich rzeczy. Nie zdradzałem swoich kobiet. Tutaj zwariowałem po prostu"

powiedział w rozmowie z Pudelkiem.

Za szantażowanie i zastraszanie pozwał Rafalalę. Sprawa trafiła do prokuratury. Celebrytka i skandalistka szybko odpowiedziała na te zarzuty.

Bardzo lubię Sebastiana i ma moje pełne wsparcie. Jeśli ktoś go szantażuje, to absolutnie powinien się przeciwstawić. Niestety nie wiem, o kogo chodzi... może dowiemy się, kiedy Sebastian tę osobę wymieni. Przesyłam mu dużo dobrej energii i życzę spokoju - napisała w swoich mediach społecznościowych Rafalala.

Zamieszanie wokół Fabijańskiego i Rafalali miało oczywiście wpływ na związek aktora i blogerki, Julii Kuczyńskiej, znanej w sieci jako Maffashion. Ostatecznie para nie jest już razem i jeśli wierzyć doniesieniom portali plotkarskich, układają sobie życie u boku innych partnerów. Fabijańskiego widywano na mieście z gwiazdą "365 dni" Anną Marią Sieklucką, z kolei Maffashion kolorowa prasa i portale łączą z początkującym raperem Mateuszem, posługującym się w sieci pseudonimem "Blue Baby".

Anna Wendzikowska opowiedziała o mobbingu w "Dzień Dobry TVN"

Anna Wendzikowska na początku października opowiedziała szerzej, co działo się w szeregach "Dzień dobry TVN". A działo się nie najlepiej. Warto podkreślić, że Wendzikowska przez piętnaście lat była reporterką śniadaniowego programu TVN, w którym robiła rozmowy z zagranicznymi aktorami. Choć wydawać by się mogło, że uwielbia swoją pracę, w instagramowym poście opowiedziała internautom, że podczas pracy w TVN doznała mobbingu ze strony pracodawcy.

Byłam poniżana, gnębiona, codziennie drżałam o pracę. Niby "gwiazda telewizji", a ja byłam traktowana jak dziewczynka z podstawówki, którą co chwilę bije się po łapkach za każde niedociągnięcie. Tak naprawdę byłam w swoim schemacie niewidzialności, niedocenienia i ciągłego udowadniania swojej wartości. (...) Kiedy zdjęto z anteny moje wejścia, w studio usłyszałam: "Sorry, Anka, nie oglądasz się". Pomyślałam, cóż, trudno, chodzi o dobro programu. Ale coś mnie tknęło i sprawdziłam wyniki oglądalności z ostatnich tygodni. W momencie mojego wejścia wykres oglądalności pikował w górę. Wtedy usłyszałam: "oglądalność nie jest najważniejsza"

czytamy we wpisie Wendzikowskiej.

Będąc mamą samodzielnie wychowującą pociechy i łączącą zawodowe obowiązki, Wendzikowska poprosiła o pomoc pracodawcę. Chciała podzielić się z innymi licznymi obowiązkami podczas przygotowywania materiałów do "Dzień Dobry TVN". Spotkała się jednak z odmową.

Prosiłam o pomoc, żebym nie musiała sama montować materiałów, żebym nie musiała robić tłumaczeń sama. Albo, żebym przynajmniej mogła robić montaż z domu, zdalnie. Nie wyrabiałam ze wszystkim przy dzieciakach. Byłam z nimi sama. Usłyszałam: "Nikt tu nie ma specjalnych praw" Ja chyba miałam "specjalne prawa", ale takie represyjne. Jeśli mój materiał nie był gotowy na 48 h przed emisją z nagranym tłumaczeniem, podpisami, to spadał z emisji, a ja nie dostawałam pieniędzy. Dla porównania inni reporterzy kończyli swoje materiały w ostatniej chwili

pisała w instagramowym wpisie.

Gwiazda przez instagramowy post opowiedziała też o stanach depresyjnych, których doświadczyła ze względu na mobbing. Miała też myśli samobójcze.

Były leki, była terapia, na jakiś czas pomagało. Ale z przemocą jest tak, że jak się na nią godzisz, to poziom rośnie... (...) Trwałam w tym. W ciszy, w poczuciu winy, że mnie to spotkało... (...) Jest taki moment, kiedy już nie widzisz wyjścia z sytuacji. Nie widzisz światełka w tym ciemnym tunelu, którym kroczysz przecież tak długo. (...) To jest właśnie depresja. Pamiętam, jak się zastanawiałam, czy skok z piątego piętra, na którym mieszkam, załatwi sprawę, czy trzeba jednak wejść wyżej. Wpisałam w Google: "Z którego piętra trzeba skoczyć, żeby...". Przeraziło mnie, ile jest w internecie pytań na ten temat.

napisała.

Dopiero będąc dwa tygodnie w Gwatelamali, coś ją tknęło i zdecydowała się powiadomić o niewłaściwych zachowaniach w redakcji.

Wyskoczył mi post na FB o kolejnej sytuacji mobbingu w kolejnej organizacji medialnej i pod spodem jednym z komentarzy był komentarz mojej byłej koleżanki z redakcji. (...) "Ciekawe, kiedy ktoś odważy się powiedzieć prawdę o tym, co się dzieje w tej TV, która co roku zostaje pracodawcą roku". Wtedy poczułam, że to muszę być ja. Napisałam więc maila. Nie dla siebie, dla kolegów, którzy może się bali, a może nie czuli, że ich działania mogą coś zmienić. Tak, to ja zapoczątkowałam dochodzenie, które zakończyło się zwolnieniami. Nie tylko moja historia to spowodowała. Tych historii było kilkadziesiąt i moja wcale nie była najgorsza. Działanie tym razem było szybkie i zdecydowane, ale dla mnie nie było odwrotu. (...) Płakałam przez kilka dni, a płacz przyniósł ulgę. Żeby odzyskać sprawczość i zacząć odbudowywać poczucie własnej wartości, musiałam zamknąć tamte drzwi. Nikt mnie nie zatrzymywał - czytamy w instagramowym poście Wendzikowskiej.

Po kilku godzinach od publikacji postu, na wpis dziennikarki odpowiedział były pracodawca, zamieszczając krótki komentarz:

Aniu, Twój wpis poruszył bardzo wiele osób. W redakcji DDTVN zdarzały się niestety zachowania, które nie powinny były mieć miejsca w dobrze zarządzanej, przyjaznej firmie, jaką chcemy, żeby był TVN. Po otrzymaniu Twojego listu wprowadziliśmy sporo zmian organizacyjnych i personalnych. Przytoczone przez Ciebie sytuacje nie powinny były się nigdy zdarzyć i zrobimy wszystko, żeby się nie powtórzyły

napisał TVN.

Wendzikowska podkreślała, że same instagramowe przeprosiny to jednak trochę za mało.

- Byłoby cudownie, gdyby telewizja wyszła poza wpis. W tej sytuacji jest bowiem potrzebne "przepraszam" i oczyszczenie. Samokrytyka to nic wstydliwego ani złego - mówiła w rozmowie z serwisem Wirtualne Media.

Warto dodać, że Wendzikowską wsparło wiele kolegów i koleżanek z redakcji. Słowa otuchy zebrała od m.in. Agnieszki Woźniak-Starak i Mateusza Hładkiego.

Miejsce Wendzikowskiej w TVN zajęła inna dziennikarka - Anna Tatarska. Z kolei była gwiazda TVN szybko znalazła sobie inne zajęcie. Wendzikowska, która już wcześniej rozkręcała modową markę, postanowiła jeszcze bardziej się na niej skupić. Otworzyła w popularnym warszawskim centrum handlowym sklep odzieżowy. Nie jest też tajemnicą, że Wendzikowska jest wziętą infuencerką. Na jej Instagramie nie brakuje reklam i promocji rozmaitych produktów. 41-latka spełnia się też jako mama dwóch córeczek: Antoniny i Kornelii.

Kanye West całkiem "odleciał". Przez kontrowersyjne teksty raper stracił kilka poważnych współprac z wielkimi koncernami

Kanye West od dawna uchodził za kontrowersyjnego i robiącego wokół siebie szumu muzyka, lecz w ostatnich miesiącach, jego szokujące zachowania znacznie przybrały na sile. Były mąż Kim Kardashian przez swoje kolejne, odklejone od rzeczywistości wypowiedzi, stracił w ostatnim czasie sporo kontraktów.

W październiku głośno było o antysemickich wypowiedziach rapera, który podczas pokazu mody marki Yeezy w Paryżu, założył koszulkę z rasistowskim napisem "White Lives Matter". Stwierdził też, że raper P. Diddy jest kontrolowany przez Żydów. W jego mediach społecznościowych pojawiło się też sporo antysemickich haseł. Gwiazdor podkreślał m.in. że jest atakowany przez syjonistyczne media. Na te komentarze zareagował Adidas, który wycofał się ze współpracy z raperem.

Dyrektor handlowa Adidasa, Sarah Camhi napisała na Linkedinie, że "jako członek społeczności żydowskiej nie może dłużej milczeć w imieniu marki, która ją zatrudnia". Z kolei gigant technologiczny Apple zdecydował się usunąć muzykę Westa z Apple Music. Ze współpracy z Kanye w ostatnim czasie wycofał się tez dom mody Balenciaga.

Tymczasem West nie przestaje i wciąż głosi dziwne poglądy. W ostatnim czasie wyznał, że Quentin Tarantino ukradł od niego pomysł na film "Django". Z kolei niedawno telewizja CNN opublikowała materiał, z którego wynika, że w 2018 roku gwiazdor prawie nazwał jeden ze swoich albumów nazwiskiem Hitlera. Jeden z dyrektorów biznesowych, który pracował dla Westa, ujawnił też stacji, że muzyk stworzył wrogie środowisko przez swoją obsesję na punkcie Hitlera.

REKLAMA

Ojciec czwórki dzieci w ogóle nie widzi nic złego w swoim zachowaniu. "Straciłem 2 miliardy dolarów w jeden dzień i wciąż żyję" - napisał na Instagramie tuż po tym, gdy Adidas zerwał z nim kontrakt. Co ciekawe, West ma tak zagorzałych fanów, którzy niedawno na platformie crowdfundingowej GoFundMe założyli zbiórkę zatytułowaną Znowu uczynić Kanye Westa miliarderem. Na szczęście zrzutka błyskawicznie została usunięta ze względu na niezgodność z regulaminem.

Co jeszcze wymyśli Kanye? Jego przeciwnicy podkreślają, że West jest człowiekiem, który absolutnie nie ma żadnych wyrzutów sumienia i nie uznaje skruchy. Ciekawe, co zrobi, gdy naprawdę będzie już pod ścianą.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA