REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się
  3. Dramy

Papaya Films: studio od reklamy zestawu Maty próbuje się tłumaczyć z oskarżeń

Dom produkcyjny Papaya Films płonie w ogniu oskarżeń anonimowych pracowników. Wrzucił je do sieci aktywista Jan Śpiewak. Możemy w nich przeczytać o nieludzkich, wręcz absurdalnych warunkach pracy. Mamy odpowiedź CEO firmy.

21.10.2021
19:25
papaya films jan spiewak pracownicy mobbing odpowiedz
REKLAMA

Wielokrotnie nagradzane Papaya Films to założone w 2006 roku polskie studio, które ma również siedziby w Stanach, Wielkiej Brytanii oraz Portugalii. Na koncie mają reklamy dla McDonald's, Porshe, Vansa, Dureksa, Netfliksa i wielu innych międzynarodowych korporacji. Kręcili też teledyski dla np. Dawida Podsiadło, Sokoła, Quebonafide, Jamala, Dawida Kwiatkowskiego i The Dumplings.

REKLAMA

Nie jest to więc kilkuosobowy zespół filmowców, który nagra ci wesele za skrzynkę wódki. Dlatego afera jest gruba, choć zaczęła się zupełnie przypadkowo. Jan Śpiewak zwrócił uwagę na to, że Papaya Films szczyci się troską o środowisko (m.in. na swojej stronie), a zrobiło klip zestawu Maty dla McDonald's. Zauważył, że przemysł mięsny to jeden z największych niszczycieli naszej planety. Pewnie sam społecznik nie spodziewał się, że za chwilę będą do niego pisać pracownicy firmy narzekające na warunki pracy.

Papaya jest największą firmą na rynku produkcji reklamowych. Ujawniona skala patologii powala. Papaya obniża i tak już fatalne standardy na rynku reklamowym, w którym wyzysk, mobbing, darmowe nadgodziny, łamanie prawa pracy są na porządku dziennym. Teledyski czołowych polskich gwiazd rapu są robione przy darmowej pracy dziesiątek osób

napisał Jan Śpiewak.

Pracownicy Papaya Films oskarżają firmę o mobbing i pracę po nawet 18-godzin dziennie.

W wiadomościach znajdziemy relacje, od których opadają ręce. Zwłaszcza, że niemal każdy z nas widział wyprodukowane przez Papayę teledyski bądź reklamy. Aczkolwiek należy też pamiętać, że choć wiadomości wyglądają wiarygodnie, to są anonimowe. Równie dobrze mógł napisać je ktoś z konkurencji, jednak trudno też uwierzyć, by komuś chciałoby się tworzyć tyle fake kont i wysyłać je Śpiewakowi.

Pracownicy popularnego domu produkcyjnego skarżyli się na mobbing, gigantyczne, bezpłatne nadgodziny, a niektórzy na to, że nie dostawali wynagrodzenia. W wiadomościach znajdziemy też istne absurdy jak np. wymóg posiadania sprzętu Apple. Poniżej możecie obejrzeć galerię screenów.

Papaya Films odpowiada

Napisałem w tej sprawie do biura firmy. Zadałem pytania m.in. o to, czy rzeczywiście jest tak bezpłatnymi nadgodzinami jak wyżej, czy trzeba posiadać własny sprzęt oraz czy planują zmianę polityki firmy. Nie dostałem żadnej z tych odpowiedzi.

Zamiast tego dostałem list od właściciela Kacpra Sawickiego, w którym napisał o zasadach i wartościach firmy. Zapewnia, że od czterech lat w firmie działa system osobistego lub anonimowego zgłaszania wniosków i sygnalizowania negatywnych zjawisk. W 2021 roku było 7 takich spraw. Zapewnił jednak, że "wprowadzają rozwiązania i przeciwstawiają się mobbingowi i wszelkim patologiom".

 class="wp-image-1818904"
Fot. materiały prasowe

W sumie ostatni akapit bezpośrednio odnosi się do afery, dlatego zacytuję go w całości.

Każdy współpracujący z naszą firmą, swoją opinię może wyrazić w każdym momencie, także anonimowo, mając pewność, że zostanie zaadresowana. Nie widzimy zatem przesłanek, aby odnosić się publicznie do komentarzy nieznanych autorów zamieszczonych w Internecie. Jakikolwiek z przypadków, który miał miejsce w naszej firmie na przestrzeni lat, został rozwiązany w ramach istniejący procedur

– napisał Kacper Sawicki, CEO Papaya Films.

Czy jedynym ratunkiem są związki zawodowe?

Z jednej strony rozumiem brak komentarza na anonimowe donosy. Z drugiej strony walka pod nazwiskiem z międzynarodową firmą może się skończyć pozwem o zniesławienie, a przynajmniej karą wynikającą z umowy. Zwłaszcza jeśli ktoś nie ma twardych dowodów, ale ile osób nagrywa nocne telefony od przełożonych?

Właściciel firmy chwali się Kodeksem Etyki i tym, że każdy może zgłosić to, co go boli. Jeżeli było tylko kilka takich spraw, to znaczy, że albo (współ)pracownicy nie wiedzą o tym systemie, jednak boją się pisać lub to po prostu nie działa jak powinno - wszak niektóre wiadomości dotyczą nowych klipów np. OIO. Sam Jan Śpiewak otrzymał w jeden dzień o wiele więcej takich wniosków.

REKLAMA

Śpiewak mobilizuje pracowników świata reklamy, filmu i mediów do zakładania związków zawodowych jak to zrobiono w Hollywood. W Polsce jednak panuje zupełnie inna kultura i nikt nie będzie chciał zatrudnić filmowca-związkowca (o dźwiękowcach, montażystach, kostiumografach nawet nie wspomnę). To jest tak wielki problem systemowy i leżący też w naszej mentalności, że miną dekady nim cokolwiek się zmieni. Ktoś jednak musi wykonać pierwszy krok.

* zdjęcie główne: kadr z McDonald's / YouTube

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA