Trolling w "Pytaniu na śniadanie". Cykliści zakpili sobie z TVP
Spostrzegawczy widzowie mieli szansę przednio ubawić się podczas seansu poniedziałkowego wydania "Pytania na śniadanie" TVP. Goście programu - para cyklistów - postanowiła zażartować sobie z ostatniej afery politycznej (Pegasus). Trolling był bardzo zmyślny i subtelny - pasjonaci kolarstwa przemycili żart w formie rebusu, który można było odczytać przyglądając się ich bluzom.
Bluzy goszczących w "Pytaniu na śniadanie" TVP cyklistów ułożyły się w wyrażony rebusem napis PEGASUS. To nie przypadek - portal niebezpiecznik.pl opublikował na swoim Twitterze post, w którym poinformował o podesłanej im wiadomości. Czytamy w niej, że skoro rząd i funkcjonariusze TVP nie chcieli poruszyć tematu afery Pegasusa w reżimowych mediach, to bohaterowie odcinka - w ramach obywatelskiego protestu - postanowili go tam przemycić na sobie.
Pegasus w Pytaniu na śniadanie
Goście poniedziałkowego odcinka to Jakub Szalaty i Kamila Pociech, którzy opowiedzieli o swojej pasji do kolarstwa romantycznego (styl jazdy na szosowym rowerze, który skupia się na czerpaniu przyjemności z przejażdżki). Na bluzie mężczyzny można było dostrzec obrazek pegaza (przypominającego logo telewizyjnego magazynu kulturalnego), tymczasem na swetrze Kamili widniał skrót U.S. (United States). Zestawienie to nieprzypadkowa układanka.
Celowość zabiegu bohaterowie odcinka potwierdzili również w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Wyznali, że chcieli podzielić się swoją pasją również w telewizji, co nie zmienia faktu, że mają swoje poglądy i nie zgadzają się na stan rzeczy, którego uczestnikiem jest TVP - czyli na jawne okłamywanie obywateli. Rozmówcy dodali, że pomysł na ten występ pojawił się cztery dni wcześniej; początkowo chcieli odrzucić propozycję, bo choć temat miał być neutralny, to ich stosunek do TVP można eufemistycznie nazwać chłodnym. Później jednak wpadli na pomysł rebusu i zdecydowali się wziąć udział w PNŚ.
Jesteśmy zwykłymi obywatelami, którzy otrzymali zaproszenie do programu śniadaniowego, żeby mówić o rowerach, naszej pasji. Zaproszono nas do telewizji, która w naszym odczuciu reprezentuje reżim robiący obywatelom wodę z mózgu. Postanowiliśmy przyjąć formułę sarkastyczną. "Pytanie na śniadanie" to lekki format, więc jest dobrą okazją do obywatelskiego żartu. (...) Po dzisiejszym dniu i wszystkich publikacjach, które się ukazały na temat tej akcji, dochodzę do wniosku, że to, co się stało, jest po prostu smutne. Może nam się wydawać, że był to akt nieposłuszeństwa obywatelskiego, a tak naprawdę to tylko żart. Nie powinno mieć to takiej rangi; nadał mu ją absurd, który TVP nam funduje
- powiedział Jakub Szalaty w rozmowie z Onetem.