Najlepsze filmy Prime Video 2024. Użytkownicy Amazona je pokochali

Wy już dobrze wiecie, jaki jest najlepszy film Prime Video tego roku. Na platformie Amazona przez wiele tygodni kopał wam przecież tyłki, nie chcąc zejść z pierwszego miejsca listy najpopularniejszych tytułów dostępnych w serwisie. W ostatnich miesiącach dostaliśmy jednak więcej hitów, którym udało się podbić serca użytkowników usługi. Wszystkie z poniższych produkcji oryginalnych subskrybenci oglądali jak szaleni. Choć przecież nie zawsze było to uzasadnione.

Spis treści:

Nie przesadzajmy, że w tym roku dostaliśmy już sporo filmów oryginalnych Amazona. Trochę ich było, ale nie na tyle, żeby na poniższej liście rzeczywiście mogły się znaleźć tylko te co najmniej dobre. Nie brakuje więc na niej paru wpadek. Od jednej z nich zaczynamy i zmierzamy w kierunku coraz to lepszych produkcji.

"Bez orzekania o winie" na liście najlepszych filmów Amazon Prime Video tego roku? No niestety, dużo pełnometrażowych tytułów platforma w tym roku nie wyprodukowała. I oczywiście zdajemy sobie sprawę, że akurat ten powinien raczej znaleźć w zestawieniu najgłupszych filmów wszech czasów. Tak bowiem określali go widzowie. Najlepiej nadaje się więc do hatewatchingu. Oglądając produkcję, nie uwierzycie co się tam dzieje. I to nie w tym pozytywnym sensie. "Tyler Perry trzyma poziom" - chciałoby się to wszystko podsumować. Kilka miesięcy temu użytkownikom Netfliksa zaserwował przecież "Mea Culpę", którą w mediach społecznościowych okrzyknięto "jednym z najgorszych filmów w historii".

Już lepiej! Choć oczywiście krytycy zmieszali "Nieobliczalną" z błotem. To jedna z kilku polskich produkcji własnych Amazona, które dostaliśmy w tym roku. Obok 2. sezonu komediowego show "LOL: Kto się śmieje ostatni" i sportowego dokumentu "Kuba" Prime Video zaserwowało nam rodzimy thriller, biorąc na warsztat powieść Magdaleny Stachuli. Na ekranie bywa mrocznie i gorąco, bo i licznych scen erotycznych w produkcji nie brakuje. Nie wszystko jednak gra w niej jak byśmy sobie tego życzyli. Mimo to jako domestic noir do kotleta sprawdzi się idealnie.

Współreżyser "Głupiego i głupszego" ewidentnie lepiej sobie radzi w poważniejszych klimatach ("Green Book"). Wracając do głupkowatych komedii Peter Farrelly sprawia wrażenie, jakby ciągle tkwił w latach 90. Gówniarski humor rzadko się w "Rickym Stanickym" bowiem sprawdza. Zamiast bawić, raczej wprawia w zażenowanie. Nie pomaga więc nawet doborowa obsada. Zac Efron i John Cena roztaczają co prawda na ekranie swój urok, ale nie jest on w stanie w żaden sposób zakryć mankamentów filmu. Wychodzi z tego produkcja do obejrzenia i zapomnienia.

W pierwszej części "Die Hart" Kevin Hart (jako swoje alter ego) miał dość bycia przyd... pomocnikiem prawdziwego herosa kina akcji. Próbując wybić się na niezależność wpakował się w niezłą kabałę. W dwójce idzie o krok dalej. Zamierza zrobić film z improwizowanymi scenami akcji i, jak to w sequelach już bywa, pakuje się w jeszcze większą kabałę. Jest lekko, śmiesznie i dynamicznie. Może nie aż tak bardzo jak życzyliby sobie tego twórcy i wcielający się w główną rolę aktor, ale podczas seansu wciąż można przyjemnie spędzić czas. Dba o to nie tylko gwiazdor produkcji, ale również reszta doborowej obsady z Johnem Ceną na czele.

Francuzi potrafią w komedie pełne akcji. "Nieomylni" są tego znakomitym przykładem. W dawno już starte klisze amerykańskiego kina wtłaczają świeżą krew. To buddy cop movie, w którym nieokiełznana Alia łączy siły z skrupulatnym Hugo. Co prawda początkowo się nie znoszą, ale w miarę rozwoju fabuły okazuje się, że takich troje, jak ich dwoje, to nie ma ani jednego.

Czemu użytkownicy Amazona pokochali "Musicę"? Bo to feel-good movie, który napełnia widzów pozytywną energią. To opowieść o miłości i dorastaniu artysty z synestezją. Rudy musi pogodzić się z niepewną przyszłością, poradzić sobie z rozterkami sercowymi, zmierzyć się z najbliższymi i brazylijskim pochodzeniem. Wszystko to przy porywających rytmach tytułowej muzyki. Podczas seansu nogi same rwą się do tańca.

Tę komedię romantyczną użytkowicy Prime Video oglądali swego czasu wręcz nałogowo. Czemu, skoro jest sztampowa? No cóż, ma swój niezaprzeczalny urok i znakomicie sprawdza się jako kino eskapistyczne. W końcu i główna bohaterka chętnie ucieka tu w świat fantazji, kiedy szefowa niespodziewanie wysyła ją w delegację do Londynu. Lot pierwszą klasą przeradza się w romans pierwszej klasy.

Gwiazda "Teorii wielkiego podrywu" nie wciela się tu już w głupiutką blondynkę (swoją drogą był to dość irytujący typecasting). W "Zabójczej grze" gra zimnokrwistą morderczynią, która podczas randki z mężem podrasowanej odgrywaniem ról odkrywa, że dawna agencja ma ją na celowniku. Musi więc chronić przed nią swoją rodzinę. Widzieliśmy podobne opowieści mnóstwo razy. Ta zbudowana zostaje z ich powidoków. Wychodzi więc wtórna komedyjka pełna akcji. Na pewno nie tak widowiskowa i zabawna, żeby wzbudzić głębsze emocje.

To druga i zarazem ostatnia już polska produkcja w tym zestawieniu. Amazon od dłuższego czasu kusi fanów piłki nożnej kolejnymi dokumentami o rodzimych sportowcach. Rozwija się w temacie, bo przecież "Kuba" wyszedł znacznie lepiej niż "Lewandowski - nieznany". Jan Dybus zagłębia się tu w blaski i cienie sportowej kariery Błaszczykowskiego, byłego kapitana naszej reprezentacji. Jego historię opowiada z werwą i fascynacją. Nie przynudza, nie szuka taniej sensacji, nie stawia pomnika swojemu bohaterowi. Dzięki temu potrafi tak wzruszyć, jak rozbawić.

Friendzone to trudny temat. "Jak poderwać Billy'ego Walsha" podejmuje go może i nazbyt schematycznie, ale wciąż potrafi sprawić, żeby tych klisz nie oglądało się najgorzej. To historia Amelii i Archie'ego. On ją kocha, ona woli woli studenta z wymiany. Wszystko jasne? Wiecie jak to się rozwinie? No ba! Być może świeżości produkcji dodaje gwiazdor "Cobra Kai" wcielający się w tytułowego bohatera? Może pomaga mu w tym kilka trafionych żartów? Niezależnie od powodu, film dość długo po swojej premierze gościł na liście najpopularniejszych tytułów dostępnych na Amazon Prime Video.

Emma Roberts pojawiła się już w dwóch tegorocznych filmach. Na jeden, "Madame Web" litościwie zrzucę zasłonę milczenia. "Nową w kosmosie", choć też nie jest to dzieło wybitne, ogląda się już znacznie lepiej. Głównie właśnie ze względu na charyzmę wcielającej się w główną rolę aktorki. Gra ona Rex, imprezowiczkę z Florydy, która okazuje się jedyną nadzieją programu kosmicznego NASA. Choć nie udaje się filmowi spełnić wszystkich postawionych sobie celów, możecie liczyć na całkiem przyjemną rozrywkę.

To niesamowite. To naprawdę zaskakujące, że adaptacja fanfika o Harrym Stylesie okazuje się tak dobra. Znacznie lepsza niż "After", które też przecież powstało na podstawie fanfika o Harrym Stylesie. Tutaj nie ma już napalonych nastolatków. Jest za to samotna matka, nawiązująca romans ze znacznie młodszym wokalistą popularnego boysbandu. Ta komedia romantyczna ani nie tonie jednak w słodyczy, ani nie atakuje bezrefleksynym melodramatyzmem. Okazuje się całkiem wyważona, dzięki czemu wcielającym się w główne role Anne Hathaway i Nicholasowi Galitzine'owi udaje się stworzyć wiarygodną chemię między ich bohaterami.

Ten dokument to emocjonalny slalom nie tylko dla fanów tytułowej piosenkarki. Twórcy filmu pozwalają nam zajrzeć za kulisy życia gwiazdy, która zmaga się z chorobą. To opowieść o doświadczonej przez los wrażliwej artystce, która posiada niesamowitą wolę walki, a swoją siłę czerpie z muzyki i od swoich fanów. Produkcja bywa nazbyt łzawa i zachowawcza, ale od początku do końca pozostaje ciepła i inspirująca.

Co prawda "Amerykańska fikcja" to film z zeszłego roku, ale w naszym kraju na Prime Video wleciała na chwilę przed Oscarami. To był dobry moment, bo produkcja zgarnęła pięć nominacji, z czego jedną udało jej się zamienić na statuetkę za najlepszy scenariusz adaptowany. To lekka i przyjemna opowieść o tematach nie tylko ważnych, ale też rozpalających opinię publiczną. Cord Jefferson bierze w niej na celownik źle pojętą poprawność polityczną i skutecznie się z nią rozprawia. Oczywiście, nie unika skrótów i uproszczeń, ale i tak udaje mu się trafić w punkt.

Mocniejszego uderzenia na Prime Video w tym roku nie było i możemy spokojnie założyć, że już nie będzie. Ten remake VHS-owego akcyjniaka rozkłada widzów na łopatki. Jake Gyllenhaal wspaniale sprawdza się w roli nowego wykidajły, bo podchodzi do swej roli ze znacznie większym dystansem niż Patrick Swayze w oryginale. Jest zabójczo zabawny. Show i tak jednak kradnie przerysowany do granic Conor McGregor jako jego przeciwnik. Stojący za kamerą Doug Liman łączy ze sobą te dwa żywioły, tworząc mieszankę wybuchową. Dba, aby każdy z oglądanych przez nas pojedynków był widowiskowy. Dzięki temu możemy spokojnie się rozluźnić i rozkoszować prezentowanymi na ekranie atrakcjami. Każda zostaje podkręcona na maksa.

Sprawdź inne nasze topki: