REKLAMA

Mściciel – Forsyth w najlepszej formie czy tylko solidny thriller?

Frederick Forsyth to mistrz thrillerów politycznych, który nie tworzy ich seryjnie, ale każda jego powieść jest dopracowana w najdrobniejszych szczegółach. "Mściciel" to historia zemsty, pełna politycznych intryg i globalnych spisków, które wciągają czytelnika od pierwszych stron. Czy dorównuje legendarnemu "Dniu Szakala"?

Rozrywka Blog
REKLAMA

Niepodrabialny styl pisania powieści, stylizowanych na reportaż "na żywo z miejsca zbrodni", przysporzył Forsythowi miłośników na całym świecie. Jego debiut jako powieściopisarza, czyli "Dzień Szakala" stał się z miejsca światowym bestsellerem. Można powiedzieć, że autor budował swą legendę po łebkach, nie wydając powieści seryjnie, lecz co kilka lat, co zresztą nie powinno dziwić z racji tego, iż reprezentuje on gatunek thrillera politycznego, wymagającego zbierania mnóstwa informacji. Forsyth chciał wprawdzie w latach 90. zaprzestać pisania książek, jednak dzięki uprzejmości i braku rozsądku jego doradcy finansowego, nadal możemy cieszyć się słowem pisanym, które wychodzi spod pióra angielskiego pisarza.

Fikcja, która brzmi jak rzeczywistość

REKLAMA

"Mściciel", jak i pozostałe powieści w dorobku autora, pozostaje politycznym dreszczowcem, który ukazuje fikcyjne wydarzenia w jak najbardziej realnej rzeczywistości. To niesamowite, jak fabuła ta może wciągnąć czytelnika, stwarzając wrażenie autentyczności. Fikcja z realiami łączy się tu w tak perfekcyjnie, że mamy wrażenie, jakbyśmy czytali dziennik przy porannej kawie.

Śledztwo, które prowadzi na najwyższe szczeble władzy

A sprawa z grubsza wygląda tak - w Bośni ginie młody amerykański pracownik agencji humanitarnej Ricky Colenso. Po sześciu latach jego ciało zostaje odnalezione i okazuje się, że chłopak został zamordowany. Jego rodzina nie może się z tym faktem pogodzić, a szczególnie Steve Edmond, dziadek chłopaka, weteran wojenny i kanadyjski miliarder. Porusza niebo i ziemię, by odnaleźć mordercę wnuka i postawić mu zarzuty. Uruchamia kontakty na najwyższym szczeblu, a następnie wynajmuje tytułowego Mściciela. Jego poszukiwania zaprowadzą go w najdalsze zakątki globu. Okaże się również, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, niż myślał i są w nią wplątani ludzie, którzy mogą mu sprawić ogromne problemy w osiągnięciu celu. Pojawia się motyw tajnej operacji CIA i osoby samego Osamy Bin Ladena.

Wątki, które splatają się w idealnym momencie

Powieść zaczyna się dość tajemniczo. W prologu pt. "Zbrodnia" pojawia się opis morderstwa, który składa się z zaledwie kilku zdań. Później, można powiedzieć, że akcja ciągnie się i wlecze w nieskończoność, gdyż na początku autor opisuje wydarzenia z życia kilku postaci, teoretycznie zupełnie nie mających ze sobą nic wspólnego. Wszystkie wątki żyją obok siebie i zazębiają się dopiero niemal w połowie powieści.

I choć wydawać by się mogło, że nic ciekawego w tych tak dalekich od siebie historyjkach nie znajdziemy, dosłownie żadne z tych wydarzeń nie jest w tej powieści umieszczone przypadkowo i ma swoje skutki i konsekwencje w przyszłości. Na przykład Steve Edmond w sanatorium poznał pewnego amerykańskiego żołnierza sił powietrznych, Petera Lucasa. Później został on senatorem i pomagał przyjacielowi w uzyskaniu zgody na poszukiwania i ekstradycję zidentyfikowanego już zabójcy jego wnuka. To jest najprostszy i najmniej rozbudowany przykład, jaki mogłem podać, ale nie chcę Wam oczywiście psuć zabawy. A zapewniam, że frajdy przy odkrywaniu nowych faktów będziecie mieli co niemiara.

Bohaterowie, którym kibicujemy – po obu stronach konfliktu

Frederick Forsyth znakomicie buduje napięcie, dawkując nam kolejne informacje powoli i z rozmysłem. Czytając kolejne strony dzieła, siedzimy jak na szpilkach i, co najważniejsze, wiążemy się emocjonalnie z bohaterami. Choć Mściciel działa w słusznej sprawie, tak naprawdę kibicujemy również tym, którzy dążą do jego unicestwienia. Czemu? A tego się już musicie dowiedzieć sami.

Zakończenie, które zostawia czytelnika w szoku

Jeśli podobnie jak ja oceniacie dobry dreszczowiec miarą zaskakującego zakończenia - będziecie w siódmym niebie. Powinno być ono zaskoczeniem chyba dla każdego, ale nie to jest najważniejsze. Spoglądając na datę zakończenia akcji powieści, oniemiałem. To sprawia, że jest ono cholernie niejednoznaczne i wręcz szokujące. Mogę jedynie powiedzieć, że złamana została w nim zasada, którą tak często przytaczał jeden z bohaterów - "Mniejsze zło, większe dobro". Czasem lojalność wygrywa ze zdrowym rozsądkiem.

Czy Mściciel dorównuje Dniu Szakala?

REKLAMA

Tytuł ten jest właściwie obowiązkowy dla każdego zadeklarowanego miłośnika thrillerów. Tłumaczenie wprawdzie nie ustrzegło się paru błędów - literówek, stylistycznych, a na deser - śmieszna pomyłka z samolotem o "zasięgu około dwóch tysięcy metrów". Wszystko to jednak nie psuje geniuszu autora w konstruowaniu wielkich spisków i wprawy w opowiadaniu ich przebiegu. I jeśli spytacie mnie, czy to jest wielka powieść odpowiem: tak, jest. Ale nie wybitna, nie przejdzie do kanonu gatunku tak jak "Dzień Szakala".

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-29T16:33:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-28T11:33:39+02:00
Aktualizacja: 2025-04-27T11:05:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-25T18:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-25T14:39:39+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA