Twórca najgorszego filmu Netfliksa kontratakuje serialem. Na platformę zmierzają też lepsze tytuły

"Mea Culpa" szturmem wdarła się do świadomości użytkowników Netfliksa. Tytuł okazał się hitem. Z jakiego powodu? Tego do dzisiaj nie wiadomo. Bo przecież najpierw przejechali się po nim krytycy (aktualnie ma 17 proc. pozytywnych recenzji, wciąż za dużo), a potem widzowie. Tłumnie go oglądali, a potem równie tłumnie pisali o nim w mediach społecznościowych, nazywając produkcję nawet "najgorszym filmem wszech czasów".

Negatywne opinie to jedno, a wyniki - drugie. Po sukcesie komercyjnym "Mea Culpy" wiadomo było, że reżyser Tyler Perry powróci jeszcze na platformę (podpisał kontrakt na mnóstwo kolejnych produkcji). W międzyczasie zrobił jednak dla Prime Video "Divorce in Black", dla odmiany nazywane "najgłupszym filmem wszech czasów". Teraz na Netfliksa zawita "Beauty in Black", jego nowy serial. Czy będzie lepszy od wymienionych wyżej pełnych metraży? Wątpliwa sprawa.

"Beauty in Black" opowiada historię striptizerki, która ledwo wiąże koniec z końcem. Jej życie diametralnie się zmienia, gdy nawiązuje relacje z dysfunkcyjną rodziną stojącą za kosmetycznym imperium i... parającą się handlem ludźmi. Brzmi dobrze? Cóż, opisy do "Mea Culpy" i "Divorce in Black" też wydawały się imponujące. Bo tak to już z Tylerem Perrym jest. Jak już robi jakiś film lub serial to po to, żebyśmy mogli na niego narzekać.

Jeśli jednak postanowicie przerwać ten zaklęty krąg narzekania na Tylera Perry'ego, nie martwcie się. Też będziecie mieli co oglądać. Netflix kontynuuje bowiem atakowanie nas potencjalnymi hitami. Dzień przed "Beauty in Black" dostaniemy dzięki temu komedię fantasy "Wilkołaki" z Jeanem Reno. Film opowiada o współczesnej rodzinie, która za sprawą gry karcianej przenosi się do średniowiecznej wioski. Tam zabiera się za polowanie na tytułowe stworzenia, żeby móc wrócić do domu.

Warto zauważyć, że mamy październik. A ze względu na zbliżające się Halloween jest to miesiąc horrorów. Dlatego Netflix już od dłuższego czasu atakuje nas kolejnymi tytułami grozy. Głównie na licencji, ale i parę produkcji oryginalnych się znajdzie. Z tych nadchodzących w najbliższych dniach największe emocje powinien wzbudzać 2. sezon koreańskiego "Hellbound". Wreszcie! Fani serialu czekali przecież na ten moment jakieś trzy lata. Jeśli zapomnieli, co działo się w dotychczasowych odcinkach, mają ostatnią szansę, aby je sobie przypomnieć.

Więcej o filmach i serialach Netfliksa poczytasz na Spider's Web: