Wiedzieliście, że George R.R. Martin naprawił popełniony przez siebie w książkach "błąd" za pomocą "Rodu smoka"? Ja też nie, choć nie dlatego, że tak zwana teoria Lemongate była mi obca - najzwyczajniej w świecie nie połączyłem ze sobą pewnych kropek, nie rozpoznałem subtelnego i pomysłowego sprostowania sprawy. Jeśli wciąż nie macie pojęcia, o co chodzi, to zapraszam do lektury tej mocno nerdowskiej, ale i naprawdę fajnej ciekawostki.
Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.
Oto historia o tym, jak George R.R. Martin za pośrednictwem nowego odcinka "Rodu smoka" obalił spiskową teorię fanów "Gry o tron" i naprostował pewną "wpadkę" (dlaczego w cudzysłowie? O tym później) w swojej sadze. O tym, jak do tego doszło, dowiedziałem się z wpisu na pełnym podobnych ciekawostek fanpage'u "Ubieram się na czarno, bo jestem z Nocnej Straży". Jak wspomniałem w leadzie, sam na początku nie zatrybiłem, o co biega, choć teoria Lemongate nie była mi obca. Tym z was, którzy o niej nie słyszeli, postaram się ją przybliżyć.
Lemongate: o co chodzi w teorii fanów Gry o tron?
Sednem Lemongate jest to, że Daenerys Targaryen w rzeczywistości wcale nie wychowywała się w Braavos. Skąd taki wniosek? Otóż Dany często wspomina Dom z Czerwonymi Drzwiami - miejsce, w którym mieszkała wraz z Viserysem w Braavos przez kilka lat po ucieczce ze Smoczej Skały. Opowiada o tym wielokrotnie - a częstotliwość sugeruje, że każda z zawartych w opowieści informacji może mieć znaczenie. Wielu czytelników przypisuje jej coś więcej, niż silne emocjonalne przywiązanie bohaterki do ostatnich szczęśliwych wspomnień z dzieciństwa. Daenerys twierdzi, że wyraźnie pamięta rosnące za oknem cytrynowe drzewo, w które wpatrywała się godzinami. Rzecz w tym, że - zdaniem niektórych - drzewa cytrynowe nie mogłyby rosnąć w Braavos.
Cytryny w uniwersum Pieśni Lodu i Ognia rosną - podobnie jak w naszej rzeczywistości - w ciepłym klimacie. W książkach jako ich główne "źródło" kilkakrotnie wymieniane jest upalne Dorne. Tymczasem Braavos znajduje się bardziej na północy, opisywane jest zresztą jako miejsce ponure i chłodniejsze. Co więcej, to największe i najpotężniejsze z Wolnych Miast wyraźnie opisywane jest jako bezdrzewne. Okoliczne sosny służą wprawdzie jako ochrona portów przed wiatrem, jednak miasto samo w sobie - składające się z setek połączonych mostami wysp - to pomnik kamiennej architektury i granitowej rzeźby. Drewno opałowe jest tam bardzo drogie, ponieważ pochodzi z importu.
Zwolennicy teorii twierdzą, że w związku z powyższym wspomnienia Dany z dzieciństwa nie pokrywają się z faktami. Mówi się, że przyszła królowa tak naprawdę przebywała zupełnie gdzie indziej - tu wymienia się południe Westeros z naciskiem na wspomniane Dorne (sugestia, że mieszkańcy regionu byli sprzymierzeni z lojalistami Targaryenów).
Przeciwnicy zwracają uwagę na cytat: "Drzewa nie rosły na Braavos, z wyjątkiem dworów i ogrodów możnych" - najbogatsi mogą sobie pozwolić na przekierowanie słodkiej wody do nawadniania swoich posiadłości, w tym na uprawę drzew. Pieniądze pomogłyby też zadbać o mikroklimat. Być może ktoś możny chronił królewskie dzieci na swojej ziemi.
Tak czy inaczej, teoria Lemongate stała się w fandomie popularna i bardzo się rozrosła. Z drugiej strony, sporo osób zarzuca twórcy wpadkę. Oczywiście, George R.R. Martin mógł popełnić błąd, choć osobiście nie podejrzewam go o brak wiedzy odnośnie warunków niezbędnych drzewom cytrynowym do wzrostu. Z pewnością jednak nie podejrzewał, że ktoś na podstawie tak błahego szczegółu może wykreować tak daleko idące przypuszczenia.
Ród smoka naprawił "wpadkę" Martina
Wreszcie teoria zatoczyła koło, gdy Ryan Condal, jeden z twórców "Rodu smoka", we współpracy z autorem postanowili wprowadzić subtelne odniesienie do tej kwestii. Poniżej przeczytacie fragment wpisu z wspomnianego fanpage'a, który zgrabnie wyjaśnia nawiązanie. Od siebie dodam tylko, że w tle za Larysem we wspomnianej scenie możemy zobaczyć... fresk z drzewem cytrynowym.
Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.