Do takich wniosków doszedł najbardziej znany analityk branży gier – Michael Pachter. Jako że żadnego palącego problemu ostatnio nie odnotowano, postanowił się wypowiedzieć w sprawie konsolowych RTSów, których na tych maszynkach jest tyle, co japońskich RPGów na komputerach. Czyli niewiele.
![Rozrywka Blog](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fsplay%2F2010%2F03%2FRozrywka-Spidersweb.jpg&w=1200&q=75)
„Od dłuższego czasu dziwię się, czemu klasyczne RTSy nie sprawdzają się na konsolach. Wydaje mi się, że jest to częściowo związane z naturą tego gatunku, skoncentrowaną na rozgrywce dla jednego gracza, nierzadko prowadzonej w systemie turowym”. Pachter najwyaźniej jednak zagubił się troszkę s swoim rozumowaniu. Jak bowiem doskonale wszyscy wiedzą, RTSy to strategie czasu rzeczywistego, które z turówkami nie mają nic wspólnego. Dalej wcale nie jest lepiej:
„W strategie gram bardzo dużo na moim PC w pracy. Jestem przekonany, że w takie gry zagłębiają się jedynie obiboki podobne do mnie, które nie mówią o tym swoim szefom.” To się nazywa klawe życie!
„Jestem pewien, że RTSy są skierowane do totalnie hardkorowych pecetowych graczy. Generalnie w produkcje na PC gram więcej niż na innych platformach, ale nie lubię pecetowych graczy.” – skwitował Pachter.
Niech mi ktoś wytłumaczy, o co tak naprawdę tu chodzi...