Do takich wniosków doszedł najbardziej znany analityk branży gier – Michael Pachter. Jako że żadnego palącego problemu ostatnio nie odnotowano, postanowił się wypowiedzieć w sprawie konsolowych RTSów, których na tych maszynkach jest tyle, co japońskich RPGów na komputerach. Czyli niewiele.
„Od dłuższego czasu dziwię się, czemu klasyczne RTSy nie sprawdzają się na konsolach. Wydaje mi się, że jest to częściowo związane z naturą tego gatunku, skoncentrowaną na rozgrywce dla jednego gracza, nierzadko prowadzonej w systemie turowym”. Pachter najwyaźniej jednak zagubił się troszkę s swoim rozumowaniu. Jak bowiem doskonale wszyscy wiedzą, RTSy to strategie czasu rzeczywistego, które z turówkami nie mają nic wspólnego. Dalej wcale nie jest lepiej:
„W strategie gram bardzo dużo na moim PC w pracy. Jestem przekonany, że w takie gry zagłębiają się jedynie obiboki podobne do mnie, które nie mówią o tym swoim szefom.” To się nazywa klawe życie!
„Jestem pewien, że RTSy są skierowane do totalnie hardkorowych pecetowych graczy. Generalnie w produkcje na PC gram więcej niż na innych platformach, ale nie lubię pecetowych graczy.” – skwitował Pachter.
Niech mi ktoś wytłumaczy, o co tak naprawdę tu chodzi...