REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. VOD
  3. Netflix

"Śmiertelne pożądanie" podbija Netfliksa. 2 lata temu pojawił się tam identyczny serial

Potrzeba było erotycznego thrillera z RPA, by pozbawić "Wiedźmina" pierwszego miejsca na liście TOP 10 seriali na Netflix Polska. "Niebezpieczne pożądanie" to kolejna nieanglojęzyczna produkcja, która bez promocji i znanych twarzy w obsadzie z jakiegoś powodu zdobyła w serwisie wielką popularność.

11.07.2023
15:56
śmiertelne pożądanie serial netflix opinie recenzja mroczne thriller erotyczny
REKLAMA

Śmiertelne pożądanie” wzbudziło tak spore zainteresowanie subskrybentów Netfliksa zapewne za sprawą faktu, że określa się go mianem thrillera erotycznego. Niestety, podobnie jak wiele tytułów w tym gatunku, tak i ten nie ma do zaoferowania wiele więcej, niż potężnej dawki negliżu. To klasyczny dreszczowiec oparty na seksie i garści mrocznych sekretów, które za sprawą swej wtórności nie wywołują zbyt wielu emocji.

Raz jeszcze zamężna bohaterka przeżywa falę namiętności podczas pamiętnego weekendu poza domem. To wykładowczyni uniwersytecka, która daje się wciągnąć w romans z młodszym mężczyzną. Skutki? Tragiczne, rzecz jasna - na wielu płaszczyznach. Co gorsza, ostatecznie w kobiecie budzą się wątpliwości co do najbliższych jej osób. 

Czytaj także:

REKLAMA

Śmiertelne pożądanie: opinia o serialu Netfliksa

Gdzieś to już słyszeliście? Zapewne - i to wiele razy. By daleko nie szukać, fabuła „Śmiertelnego pożądania” to momentami niemal kalka „Mrocznego pożądania” - dwusezonowej meksykańskiej produkcji Netfliksa z 2020 roku. Powrót do sprawdzonej formuły nie dziwi: w 28 dni od premiery tę drugą produkcję obejrzało 35 mln widzów. W ten sposób serial stał się najpopularniejszym serialem latynoamerykańskim wyprodukowanym przez Netfliksa. Ostrzegam jednak - seans obu tytułów mija się z celem, bowiem nie ma mowy o zaskoczeniach.

A jednak więcej tu sensu, konsekwencji i logicznych ciągów przyczynowo-skutkowych, niż w wielu hiszpańskojęzycznych thrillerach. Twórcy odpuszczają nam powiew telenoweli, choć wydają się świadomi tego, że proponują nam utwór pulpowy - i nie wstydzą się tego. Nie szczędzą wymuskanych kadrów i, rzecz jasna, scen zbliżeń, którym jednak znacznie dalej do niezręcznej fantazji, niż niedorzecznym sekwencjom intymnym z „Idola” HBO. Inna sprawa, że po seansie tego ostatniego tytułu wszystkie inne erotyczne sceny wydają się nakręcone z polotem, zgrabne i na miejscu.

REKLAMA

Szkoda tylko, że żadnej roli w opowieści nie odegrało przeniesienie jej na grunt społeczeństwa RPA. Powtarzają się cytaty i liczby, wątków społecznych brak; to tylko kolejna reprodukcja, której twórcy nie dali zupełnie nic od siebie, powtarzając co najwyżej pośpieszne i leniwe scenopisarstwo po poprzednikach. Z paroma wyjątkami - postacie są jeszcze bardziej płaskie, a gra aktorska momentami aż utrudnia oglądanie. 

Lepiej już odpalić „Mroczne pożądanie”. Z dwojga złego.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA