Stało się. "Wednesday" wróciła z 2. sezonem i jest jeszcze mroczniejsza niż wcześniej. Oceniamy pierwszą część nowej serii.

„Wednesday” znowu przyjeżdża do Nevermore - i to, jak mówi jej matka, pierwsza szkoła, do której wraca z własnej woli. Nie jest jednak sama, bo towarzyszy jej niemal cała rodzina. Są Gomez, Morticia, Lurch, a Pugsley dołącza nie tylko do pełnowymiarowej obsady, ale również do szkoły jako uczeń. Szybko okazuje się, że produkcja Netfliksa, obok rozwijania nowych pomysłów, robi też krok wstecz i ściąga do serialu całą rodzinę Addamsów.
Wednesday – recenzja 2. sezonu
W rodzinie, jak to w rodzinie, cały czas pojawiają się większe lub mniejsze trudności. Wydaje się zresztą, że to właśnie międzypokoleniowe napięcie jest głównym tematem serialu. Sprawy sercowe i wątki znane z seriali młodzieżowych schodzą tu na dalszy plan, bo ustępują miejsca trudnościom w relacji matki i córki – Morticii i Wednesday.
U podstaw nadciągającego konfliktu leży naciągany zabieg fabularny, polegający na przekonaniu Morticii do pozostania w szkole przynajmniej na jakiś czas. Choć trudno się dziwić, że kobieta nie odmówiła urokowi nowego dyrektora – granego przez znakomitego Steve’a Buscemiego – to jednak zabieg ten wypada dość sztucznie i mało przekonująco.
Przekonujący jest natomiast konflikt między córką i matką. Wspaniałe potyczki słowne (i nie tylko!) między Catherine Zetą-Jones a Jenną Ortegą ogląda się lepiej niż kolejne śledztwa, w które wplątuje się Wednesday. Serial Netfliksa nie zaniedbuje wątków detektywistycznych – te nadal stanowią lwią część czasu ekranowego – ale serce 2. sezonu bije tam, gdzie Wednesday i jej matka toczą swój spór. To właśnie w tym konflikcie kryje się największe napięcie, jakie może występować między rodzicem i dorastającym dzieckiem.

Wątek ten jest tym mocniejszy, im bardziej uświadamiamy sobie, jak bardzo Wednesday przypomina swoją matkę – tak jak jej młodszy brat coraz bardziej przypomina Gomeza Addamsa. Niczym znikające boczki w reklamach leków na wątrobę, efektem ubocznym przeniesienia rodziny Addamsów do Nevermore jest większa niż wcześniej obecność Luisa Guzmána. Aktor jako Gomez błyszczy w każdej scenie, w której się pojawia.
Silniejsza obecność rodziny Addamsów zdecydowanie działa na korzyść tej serii.
Już od pierwszych minut widać, że to kontynuacja z prawdziwego zdarzenia – wszystkie udane elementy z poprzedniego sezonu są tu rozwinięte i wyraźniej zarysowane. Produkcja jest brutalniejsza, bardziej krwawa, choć może nieco mniej zabawna – żarty się powtarzają, przez co tracą efekt zaskoczenia. Humor nadal pozostaje absurdalny i wyrazisty. W zasadzie trwa nieustannie – bo wszystko, od projektów fantastycznych postaci, przez lokacje, aż po cudaczne wydarzenia, jest tu po prostu zabawne.

Nowa seria – podobnie jak premierowy sezon – jest po prostu hipnotyzująca. To świetnie zagrany, dobry serial, którego najmocniejszą stroną pozostają mroczna konwencja i specyficzny humor. Nie mam wątpliwości, że 2. sezon również wbije się na szczyty popularności.
Na drobne wady można spokojnie przymknąć oko – nie zaburzają odbioru całości. Jedyny problem, którego waga jest dyskusyjna, dotyczy sposobu dystrybucji. Netflix zdecydował się podzielić serial na dwie części i każe czekać na kolejną aż miesiąc. Ostatni z czterech wypuszczonych dziś odcinków kończy się… cóż, niezbyt satysfakcjonująco. Wolałbym, aby widz był traktowany poważniej, dostając to, co platforma mu obiecała, i aby twórcy nie musieli pisać scenariusza pod wymogi dystrybucji.
Premierowe epizody 2. sezonu "Wednesday" dostępne są w serwisie Netflix.
Obsada serialu Wednesday
- Jenna Ortega – Wednesday Addams
- Catherine Zeta-Jones – Morticia Addams
- Luis Guzmán – Gomez Addams
- Isaac Ordonez – Pugsley Addams
- George Burcea – Lurch
- Emma Myers – Enid Sinclair
- Joy Sunday – Bianca Barclay
- Moosa Mostafa – Eugene Otinger
- Hunter Doohan – Tyler Galpin
- Jamie McShane – szeryf Donovan Galpin
- Steve Buscemi – nowy dyrektor Nevermore
- Thandiwe Newton – nowa nauczycielka w Nevermore
- Billie Piper – gościnnie jako tajemnicza medium
- Christopher Lloyd – drobny występ w formie cameo