REKLAMA

Obejrzałem najnowszą komedię akcji od Prime Video. To moje świadectwo

"The Pickup" to nowa komedia akcji od Amazona. Ma ona sporo haczyków na widzów, bo prócz uwielbianego przez użytkowników Prime Video gatunku, może się też pochwalić gwiazdorską obsadą. Czy Eddie Murphy i Pete Davidson są w stanie skraść serca subskrybentów?

OCENA :
5/10
Obejrzałem najnowszą komedię akcji od Prime Video. To moje świadectwo
REKLAMA

"The Pickup" to komedia akcji wypełniona tatuśkowymi żartami. Nie że trąci myszką. Jest utrzymana w oldschoolowym stylu, ale stojący za kamerą Tim Story opowiada ją w nowoczesny sposób. A przynajmniej stara się robić wrażenie, że jego film jest szybki i dynamiczny. Dlatego właśnie żongluje konwencjami, dość płynnie przerzucając gatunkowy ciężar z buddy cop movie na heist movie. W międzyczasie największy problem ma z humorem, bo rzuca sucharami, niczym twój stary po paru piwkach w sobotni wieczór.

Story ewidentnie chciałby mieć budżet, jak przy dwóch "Fantastycznych Czwórkach" (robił te z Chrisem Evansem i Jessicą Albą). Zachowuje się, jakby chciał zaserwować nam widowisko, na jakie go nie stać. Nie może pójść na całego, przez co gra kartami, jakie dostał. Najwyższe z nich to Eddie Murphy i Pete Davidson w głównych rolach. Cały humor opiera więc na różnicach między granymi przez nich bohaterami. Żarty wynikają z kolejnych konfliktów - na tle charakterów, wieku i rasy. Słowem: klasyka polsatowskich megahitów.

REKLAMA

The Pickup - nowa komedia akcji na Prime Video

Trzeba "The Pickup" oddać, że pomysł obsadowy ma całkiem dobry. Bo przecież Murphy zabłysnął jako ten pyskaty, wyluzowany i żartobliwy partner w "48 godzinach". Tutaj wchodzi w buty Nicka Noltego - Russell to skryty twardziel. Co prawda bardziej wygadany i ironiczny, ale jednak wzdryga się na wszelkie ślady emocjonalnej otwartości, potrafi przywalić i w ogóle jest na to wszystko za stary. Pracuje jako ochroniarz w firmie konwojowej. I akurat dnia, kiedy śpieszy się, żeby świętować rocznicę z żoną, szef przydziela mu długą trasę i żółtodzioba z - jak sam mówi - dupotwarzą. To Davidson, jakby ktoś jeszcze nie załapał.

Nieopierzony Travis, kiedy akurat nie chwali się łóżkowym podbojem, ględzi, ględzi i zapłakać mu się zdarzy. Co prawda wielbi swojego nowego partnera, ale niekoniecznie pałają do siebie sympatią. W końcu łączy ich jedynie nienawiść do szefa, któremu przy każdej okazji każą pocałować się w tyłek. Kłótnie z nim, ciągłe prowokacje, a nawet żarty z dodania mu czegoś do proteinowego shake'a to jedyne momenty, kiedy "The Pickup" pokazuje jakiś charakter. Zyskuje dzięki nim sympatyczny antykapitalistyczny wydźwięk.

Bo "The Pickup" jest mdłe, nawet jeśli Story opowiada je dużymi literami.

Nie da się bowiem bardziej poróżnić głównych bohaterów. Przecież - o ile Russell chętnie staje do walki, żeby zapewnić nam trochę akcji - rola Travisa sprowadza się jedynie do dostarczania humoru. Mamy poczuć, jak bardzo jest dla partnera uciążliwy, nawet jeśli oznacza to parę śmierdzących żartów - również z pierdzenia. Dlatego w chwilach próby, kiedy dzień ze złego zmienia się w gorszy, on może tylko panikować. W końcu w mordę nie przywali, ani sobie nie postrzela. Można go jedynie docenić, gdy dokonuje obliczeń sprawniej niż Rain Man.

Gdy bohaterowie wsiadają do opancerzonej furgonetki i ruszają w drogę, "The Pickup" jedzie głównie na dynamice ich relacji. Szybko trafiają do martwej strefy, gdzie zostają zaatakowani przez grupę przestępców. Wtedy banknoty eksplodują barwnikiem, auta koziołkują, płoną i wybuchają, padają nawet jakieś strzały, ale to wszystko jest płaskie. Choć inscenizacja scen akcji stoi na przyzwoitym poziomie i okazuje się dość pomysłowa, próżno oczekiwać atrakcji na miarę "Szybkich i wściekłych". Dostajemy streamingowy standard: taką sieczkę, żeby tylko coś było.

Co prawda główni bohaterowie mają całkiem niezłą chemię, ale tylko w tych bardziej krzykliwych momentach. Ona czasami zanika. To wina Murphy'ego, który wydaje się znudzony, gdy, siedząc w furgonetce, musi rzucać geriatrycznymi żartami albo tłumaczyć swoją relację z żoną. Davidson ewidentnie bardziej się stara, szczególnie w drugiej połowie filmu, kiedy Russell i Travis zostają zmuszeni, żeby wziąć udział w zuchwałym napadzie. Wtedy aktor staje na wysokości zadania, jakby chciał dziewczynie zaimponować. Ciągle jest uroczo przeszarżowany, ale niewiele udaje mu się zdziałać, kiedy jego ekranowy partner ciągle spuszcza z tonu i błądzi myślami zupełnie gdzie indziej, a scenarzyści Kevin Burrows i Matt Mider próbują udawać zabawnych i błyskotliwych.

Co prawda opowieść ładnie się stopniowo komplikuje, kiedy twórcy mnożą zwroty akcji i wpędzają bohaterów w kolejne tarapaty, ale po drodze coś się gubi. Tempo i rytm padają co chwilę, przez co "The Pickup" ma poważne problemy z utrzymaniem uwagi widza. Tym bardziej że składa się co najwyżej z powidoków gatunkowych, które bezmyślnie powtarza, nie potrafiąc wycisnąć z nich niczego nowego. To film powtarzalny z kilkoma śmiesznymi żartami na krzyż. Nie jest to totalna katastrofa, ale ogląda się to jak piąty sezon niegdyś ulubionego serialu - niby spoko, ale chciałbyś, żeby już się skończyło.

Więcej o nowościach Prime Video poczytasz na Spider's Web:

  • Tytuł filmu: The Pickup
  • Rok produkcji: 2025
  • Czas trwania: 94 minuty
  • Reżyser: Tim Story
  • Aktorzy: Eddie Murphy, Pete Davidson, Keke Palmer
  • Nasza ocena: 5/10
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-05T09:27:52+02:00
Aktualizacja: 2025-08-05T08:53:34+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T18:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T17:40:44+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T14:36:36+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T11:39:19+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T10:41:42+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T09:56:17+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T09:05:55+02:00
Aktualizacja: 2025-08-04T07:58:18+02:00
Aktualizacja: 2025-08-03T12:02:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-03T08:58:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-03T07:59:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-02T16:20:54+02:00
Aktualizacja: 2025-08-02T13:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-01T19:39:36+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA