USS Enterprise zawitał ponownie do Polski, więc sprawdziliśmy, co tam słychać u Kapitana Pike’a i jego załogi. Star Trek: Nowe nieznane światy - recenzja 3. sezonu prequela do tego oryginalnego Star Treka.

„Star Trek” przeżywa w ostatnich latach istny renesans, a widzowie są wręcz zasypywani kolejnymi produkcjami z tego uniwersum. Teraz, z lekkim opóźnieniem względem zachodniej premiery, dotarł do nas 3. sezon serii o podtytule „Strange New Worlds”, będącej prequelem do tego „Star Trek: The Original Series”. Osadzony w czasach, gdy USS Enterprise dowodził kapitan Christopher Pike, a nie James T. Kirk.
Czytaj inne nasze teksty poświęcone uniwersum „Star Trek”:
Przez pierwsze dwa sezony poznawaliśmy załogantów USS Enterprise oraz łączące ich skomplikowane relacje. Wśród nich są zarówno bohaterowie, których starsze wersje znamy z tego oryginalnego „Star Treka”, jak i zupełnie nowe twarze. Jak w przypadku każdego prequela odbiera to opowieści nieco suspensu, gdyż wiemy, do czego to wszystko prowadzi, ale w tej produkcji nie liczy się cel, tylko droga prowadząca przez naprawdę niesamowite miejsca.
Star Trek: SNW, 3. sezon - recenzja
Bohaterów spotykamy w zasadzie dokładnie tam, gdzie pożegnaliśmy ich ostatnio, czyli w samym środku zawieruchy związanej ze złowieszczymi Gornami. Załoga walczy z nimi na wielu różnych frontach - z jednej strony chce udaremnić ich plany inwazji na przestrzeń Federacji, a z drugiej - zapobiec przekształceniu ukochanej kapitana w gadziego kosmitę.
Nie spodziewajcie się jednak, że serial będzie trzymał widzów w napięciu od samego początku i skupi się jedynie na tym jednym wątku. Pierwszy z dwóch odcinków zgrabnie rozplątuje cliffhanger z ostatniego sezonu, by dać nam chwilę oddechu. Serial przeskakuje w czasie o kwartał do przodu, a „Star Trek: Nowe nieznane światy” zmienia się w… komedię romantyczną.
No bo kto się spodziewał, że wpadniemy na wesele Spocka?
Uwaga! Na pewno nie sam Spock. „Star Trek: Nowe nieznane światy” zrobił z 2. odcinka 3. serii typowy epizod butelkowy, zamykając całą załogę na pokładzie stacji kosmicznej i wpadli w oko zmieniającego rzeczywistość kosmicznego bytu. A chociaż związek Spocka i siostry Chapel umarł w zarodku, to ich skomplikowana relacja zostaje wzięta pod publiczny mikroskop.
Spock nie jest zresztą jedynym bohaterem, który w tym sezonie będzie musiał zmierzyć się ze swoimi uczuciami dotyczącymi innej osoby, bo w skomplikowanej relacji znalazł się również Christopher Pike, a to i tak nie koniec listy. Nie ma sensu jednak się w to zagłębiać, bo będzie lepiej, jeśli odkryjecie to sami podczas seansu - do którego, jak możecie się pewnie już domyśleć, zachęcam.
Tym bardziej że nowy odcinkowy „Star Trek” zachwyca wizualnie.
Momentami aż nie chce się wierzyć, że produkcja kręcona na potrzeby dystrybucji w serwisach wideo na żądanie, która wcale nie jest headlinerem i globalnym fenomenem, może wyglądać aż tak dobrze. Nowoczesne specjalne w połączeniu z bogatą scenografią i krzykliwymi, kolorowymi kostiumami przywodzą na myśl hollywoodzkie wysokobudżetowe blockbustery z najwyższej półki.
Pozostaje mieć nadzieję, że kolejne epizody 3. serii „Star Trek: Nowe nieznane światy” utrzymają wysoki poziom, zabiorą nas w do kolejnych niezwykłych miejsc, odpowiednio rozwiną relacje między postaciami i zarysują nowy motyw fabularny przewodni łączący kolejne potwory planety tygodnia. Biorąc pod uwagę jednak dotychczasowe dokonania twórców tej oraz innych produkcji z tego uniwersum jestem o to spokojny.
Pierwsze dwa odcinki 3. serii „Star Trek: Nowe nieznane światy” można już oglądać w polskiej wersji serwisu SkyShowtime.