REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Evoland – fantastyczna opowieść o rozwoju gatunku cRPG w pigułce

Świetne, oryginalne doświadczenie. Dawno już nie bawiłem się tak dobrze, grając w produkcję niezależną. Dzieło Shiro Games pozwala na uczestnictwo w przygodzie, która jest jednocześnie historią rozwoju branży cRPG. Kapitalnie podana gra zachwyca na każdym kroku, budząc wiele naprawdę przyjemnych wspomnień.

24.06.2013
19:27
Evoland – fantastyczna opowieść o rozwoju gatunku cRPG w pigułce
REKLAMA
REKLAMA

O co chodzi? Wcielając się w bezimiennego bohatera, wyruszamy na wyprawę, na pierwszy rzut oka przypominającą jedną z setek bliźniaczych przygód w produkcjach cRPG ubiegłego wieku. Zamiast monotonnego zdobywania kolejnych poziomów doświadczenia, odblokowujemy jednak elementy i rozwiązania, które twórcy gier Role Playing wprowadzali z biegiem czasu do swoich dzieł, przybliżając je do tytułów, które znamy dzisiaj. Rozpoczynając przygodę w czarno-białym, płaskim dwuwymiarowym środowisku, kończymy ją w pełnym 3D, uzbrojeni w takie nowinki jak linie dialogowe, anty-alasing i dynamiczne oświetlenie. Nie zabrakło również masy nawiązań do najważniejszych gier wpływających na ten gatunek, z serią Final Fantasy, Zeldą i Diablo na czele.

evoland 6

Kiedy rozpoczynamy tajemniczą misję bezimiennego bohatera, nie wiemy, kim jesteśmy, co mamy robić ani dlaczego znaleźliśmy się w świecie, który swoim wyglądem dla młodszego gracza może kojarzyć się z Pokemonami na Game Boya. Pierwszymi umiejętnościami, jakie nabywamy, jest zdolność poruszania się w różnych kierunkach. Chwilę potem udaje nam się zdobyć dźwięki oraz możliwość zapisu stanu rozgrywki. Kolejnymi osiągnięciami jest 16-bitowa głębia kolorów oraz paskudnej jakości monotonna muzyka. Wymachując mieczem i walcząc z szablonowymi potworami, po pewnym czasie uczymy się korzystania z ekwipunku. Znacznie później udaje nam się odkryć sens rozgrywki, rozumiany jako fabuła, w postaci parunastu linijek tekstu traktującego o tym, że bezpieczeństwo całego świata znajduje się w naszych rękach. Kapitalne!

evoland 1

Dalej jest tylko lepiej. Wzorem Final Fantasy, po pewnym czasie zdobywamy możliwość podróżowania po mapie świata, z losowo generowanymi, turowymi starciami. Wyrazem naszej rosnącej potęgi są pojawiające się w świecie 2D postacie niezależne, z którymi możemy rozmawiać. Wraz z postępami w grze odblokowujemy tak klasyczne dla gatunku rozwiązania jak karczma, w której możemy się przespać i odzyskać punkty zdrowia (które również pojawiają się dopiero z czasem!) oraz kowal, dzięki któremu dokonamy niezbędnych zakupów. Rozbawił mnie rozwój świata o „wymuszone decyzje”, które dają graczowi iluzoryczne poczucie możliwości wyboru. Iluzoryczne, ponieważ Evoland nie akceptuje odpowiedzi „nie” na pytanie, czy chcemy ocalić świat.

evoland 2

Akcja i otaczający nas świat nie zwalniają. Z czasem najważniejsi przeciwnicy dostają animacje, natomiast irytujące, raniące  uszy dźwięki zamieniają się w akceptowalną, 16-bitową muzykę. Ewidentną rewolucją zostaje przeniesienie gry w trzeci wymiar, krok po kroku zdobywając tak oczywiste z dzisiejszej perspektywy udogodnienia, jak dynamiczne oświetlenie, tekstury w jakości HD oraz mini-mapa.

Evoland czerpie garściami z kultowych produkcji cRPG, nawet nie starając się tego maskować. Kiedy w końcu zdobywamy możliwość nazwania naszego bohatera, sugerowanym imieniem jest Clink. Usuńcie pierwszą literę. Naszą towarzyszką zostaje posiadająca leczące zdolności Kaeris (kłania się Final Fantasy VII), natomiast po pewnym czasie stajemy w szranki z bezwzględnym Zephyrosem. W tle przewija się Creeper z Minecrafta, w jednej z jaskiń zdobywamy zbroję dającą 20% szans na odrodzenie się po śmierci z rąk (kopyt? Rogu?) jednorożca (których w grze oczywiście nie ma). Z tej perspektywy zdobycie ogromnego miecza, do złudzenia przypominającego ten w posiadaniu Clouda Strife, było tylko kwestią czasu. Kapitalnym zagraniem jest również scena niemal kropka w kropkę przeniesiona z Final Fantasy VII, podczas której bohater trzyma w rękach umierającego towarzysza broni.

evoland 5

Muzyka podczas turowych walk do złudzenia przypomina tę z Final Fantasy VII. Eksplorując domostwa w małej wiosce, natykamy się na książkę napisaną przez Sakaguchiego (dał życie Square Enix i Final Fantasy). Wchodząc do jednej z pieczar, gra zamienia się z platformowej produkcji na modłę Zeldy w hack and slash'a z prawdziwego zdarzenia. Właśnie wtedy  serca w prawym, górnym rogu ekranu zamieniają się w butlę z czerwonymi punktami HP, my natomiast cieczemy wrogów nieustannie naciskając ten sam przycisk. P o  p r o s t u  g e n i u s z.

Jeśli uwielbiacie produkcje cRPG, na Final Fantasy i Diablo zjedliście zęby, natomiast ratowanie świata przed zagładą to dla was chleb powszedni, koniecznie musicie zagrać w Evoland. Ta produkcja to prawdziwa perła. Genialny patent na nieustannie zmieniającą się rozgrywkę, w połączeniu ze zjadliwych humorem zaserwowanym przez twórców, daje oszałamiający efekt. Jako fan produkcji Role Playing polecam Evoland z całego serca. Ogromne, pozytywne zaskoczenie.

REKLAMA

Tak się dziwnie, zupełnie przypadkowo składa, że właśnie w tym momencie platforma Good Old Games objęła tytuł Shiro Games wakacyjnym upustem. W paczce z kosztującą 5 dolarów grą znajdziecie również zestaw tapet, naprawdę dobrą ścieżkę dźwiękową, awatary oraz grafiki koncepcyjne. Gra warta tej ceny. Przejście przez około 20 lat rozwoju branży gier to bezcenne, miłe i budzące wiele sentymentów doświadczenie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA