„Cierpienie mojego bohatera zostawia we mnie swój ślad" - Jeremy Strong opowiada o serialu „Sukcesja"
Jeremy Strong w serialu „Sukcesja” wciela się w rolę Kendalla Roya - syna Logana Roya, właściciela imperium medialnego. Aktor opowiedział o pracy nad budowaniem tak skomplikowanej postaci.
Jeremy Strong - wywiad
Wywiad przeprowadzono na planie serialu w maju br.
Spotykamy się na planie, gdzie zdjęcia do drugiego sezonu serialu „Sukcesja” trwają już od 6 miesięcy. Jak twoje samopoczucie?
Jeremy Strong: Tryskam energią. Taki wpływ ma na mnie praca. Czasem czuję się emocjonalnie wyczerpany - pewnie dlatego, że odczuwam stres, jaki przeżywa mój serialowy bohater, który znalazł się w trudnym położeniu. Wszyscy pamiętamy jak zakończył się pierwszy sezon. Te wydarzenia są dla nas punktem wyjścia podczas pracy nad drugą częścią.
Przed rozpoczęciem zdjęć przeczytałem po raz kolejny „Zbrodnię i karę”, a Jesse (Armstrong) cały czas podsyłał mi artykuły o ludziach, który mają podobne doświadczenia, jak mój bohater. Żyją na co dzień z ogromną traumą i mają poczucie, że w pewien sposób przekroczyli granice swojego człowieczeństwa.
To, co najbardziej zafrapowało mnie w „Zbrodni i karze” to koncepcja, że straszliwy czyn, czyli zbrodnia, której dopuścił się Raskolnikow oznacza jego symboliczne odcięcie się od reszty społeczeństwa. Tworzy wokół niego mur, który odcina go od wszystkich i wszystkiego, co jest dobre lub mogłoby pomóc mu w odkupieniu jego winy, uniemożliwia ponowne przekroczenie tej granicy i powrót do normalnego świata. Zawsze staram się o tym pamiętać, kiedy występuję przed kamerą, co jest niezwykle trudne.
Nie zawsze wspominamy o tych wydarzeniach w serialu, ale moim zdaniem ich wpływ jest bardzo widoczny. To drenuje mnie z energii. Mam nawet wrażenie, że cierpienie mojego bohatera zostawia we mnie swój ślad.
Jak wspominasz zdjęcia do przedostatniego odcinka pierwszego sezonu - chodzi mi o moment, w którym wszyscy dowiadują się o katastrofie i powrót twojego bohatera w deszczu na weselne przyjęcie?
Kręcenie trwającej 10 lub 20 minut sekwencji przez tydzień lub dwa jest bardzo trudne, bo na planie musi przez cały czas panować ten sam nastrój i klimat. Musieliśmy cały czas uderzać w ten sam ton, w tym przypadku dość ekstremalny.
A kolejne sceny, myślę tu o scenie z moim serialowym ojcem, rozgrywają się tuż po tych strasznych wydarzeniach, co sprawia, że napięcie i przygnębienie, które widzimy na ekranie, wydaje się być prawdziwe. Moment, w którym dochodzi do ostatecznej konfrontacji między bohaterami i wszystko się wali wydał mi się bardzo autentyczny.
Czy współczujesz Kendallowi?
Przeżywam rozterki Kendalla razem z nim… Tak, kiedy czytam scenariusz nowego odcinka wiem, że musi mu być naprawdę ciężko. Nie miał łatwego życia. Myślę, że jest strasznie zaburzony i wewnętrznie rozdarty - przejechano się po nim walcem i nie ma pojęcia, jak radzić sobie dalej w życiu. Podejrzewam, że może stać się równie bezwzględny jak ojciec, kiedy Logana już nie będzie. Ale na razie ojciec nieustannie ma go na oku i pilnuje - Kendallowi jest bardzo trudno stać w jego cieniu.
Myślę, że w końcu się od niego uwolni. Mam wrażenie, że w porównaniu z ojcem jest dużo bardziej wrażliwy i samokrytyczny, a tę cechę posiada niewiele osób z rodziny Royów. Wiem, że Kendall jest wrażliwy. Kiedy był mały, nie było przy nim matki, która by się o niego troszczyła i go wychowywała. Miał jedynie ojca, który mówi językiem siły i dominacji. Bardzo współczuję mojemu bohaterowi.
Czy trudno jest oddać zniuansowany charakter tej postaci?
Tak, ale jest to także bardzo wdzięczna rola do zagrania. Każdy aktor marzy o postaciach, które pozwoliłyby mu zagrać całą paletę emocji i doświadczeń… Ale tak, jest to niezwykle trudna rola. Widzę jednak, że Kendall robi postępy - na początku widzimy go, jak rapuje w swoim samochodzie, starając się pozbierać. Jest w tym trochę nieporadny i nie do końca autentyczny.
A potem bierze coś i odjeżdża. To zdarza mu się tak często, że można powiedzieć, że jego osobowość tworzy się podczas codziennych zmagań z rzeczywistością. Ale tak, niuanse, które dają mi najwięcej satysfakcji w tym serialu są także dla mnie największym wyzwaniem, bo nie chcę upraszczać mojego bohatera. Ale jestem w stanie się z nim utożsamić.
Jestem zupełnie inną osobą niż Kendall, pochodzę z innego środowiska, ale pomimo to, uważam, że jego wątek jest podręcznikową historią o wielkich ambicjach i jestem w stanie się z tym utożsamić. Kendall ma niespełnione ambicje, osobę, którą podziwia, ciągle próbuje potwierdzić swoją wartości, ale ma poczucie, że nie jest wystarczająco dobry i gnębią go wątpliwości.
Przeczytałem kiedyś wywiad, w którym Lachlan Murdoch powiedział: „Nie jest łatwo budzić się rano i być mną, szykować się do pracy i znajdować w sobie pewność siebie, której być może nie mamy. To coś trzeba w sobie po prostu mieć. Trzeba dorosnąć do roli, która została nam dana”. Jestem to w stanie zrozumieć, bo jestem aktorem i grając rolę, też muszę stanąć na wysokości zadania.
Jak sądzisz, dlaczego serial zdobył tak wielką popularność?
Z powodu Jesse’go Armstronga (twórca serialu - przyp. red.). Wiem, że nie da się tego zważyć i zmierzyć, ale Jesse jest sercem i duszą tej produkcji. Upewniam się w tym przekonaniu za każdym razem, kiedy z nim rozmawiam. Ma bardzo zdrowy kręgosłup moralny, jest przyzwoitym człowiekiem, a na dodatek ma ogromne poczucie humoru. Jest bardzo wnikliwym obserwatorem i zna się na ludziach. Jesse umie czytać między wierszami.
Myślę, że to właśnie dzięki niemu serial zgromadził tak liczną widownię. Widzowie są spragnieni produkcji, które pokazują prawdziwy świat, a nie jego wyidealizowany obraz. Nasz serial bardzo stara się uderzyć w taki prawdziwy ton. Chcemy przedstawić losy bohaterów w wiarygodny sposób.
Akcja serialu toczy się w świecie milionerów, ale poruszamy w nim takie tematy, jak szukanie własnej tożsamości i trudne relacje rodzinne. Naszym życiem rządzą miłość i władza. Serial „Sukcesja” mówi o uczuciach i władzy, które czasem mają punkty styczne, a czasem prowadzą do konfliktu. Kiedy główną motywacją staje się władza, relacje stają się toksyczne. Serialowa rodzina ma ogromną władzę na świecie, co sprawia, że toksyczne stosunki mogą stać się bardzo niebezpieczne. Podobnie, jak w przypadku niektórych bardzo wpływowych współczesnych rodzin…
Czy podczas improwizowanych scen nigdy nie tracisz nad sobą kontroli?
Na szczęście na razie mój bohater jest mniej wybuchowy i mniej skłonny do żartów niż Roman. Myślę, że Kendall jest dosyć poważnym facetem. Nie chcę przez to powiedzieć, że jest sztywniakiem, ale na pewno nie grzeszy poczuciem humoru.
Przeczytałem w jakiejś książce, że James Murdoch mocno sznurował swoje buty. To drobiazg, który dużo mówi nam o danej osobie.
Kendall ma skłonność do agresji, bo lubi kontrolować siebie i otoczenie. Jak dobrze wiemy, jest narkomanem, ale to go ratuje, bo jest w stanie kontrolować swoje życie, wziąć sprawy w swoje ręce, by nie stoczyć się na dno. Jego upadek mógłby być bardzo szybki. Jest uzależniony nie tylko od narkotyków, ale też od władzy i kontroli.
Czy w najnowszym sezonie poznamy Kendalla z innej strony?
Chyba tak. Wydarzy się coś, co będzie miało na niego zbawienny wpływ, wzmocni jego pozycję w rodzinie i być może przywróci go do prawdziwego życia. Powinniśmy przygotować się też na historie miłosne, o których wcześniej nie słyszeliśmy. Bardzo cieszę się, że tak rozwija się serialowa historia, bo pod koniec pierwszego sezonu, Kendall stracił wszystko, co było dla niego ważne - swoją motywację, poczucie własnego „ja”… Teraz może coś odzyskać, a miłość może być jedyną rzeczą, która pomoże mu z znów stanąć na nogi.
Wywiad przygotowany we współpracy z HBO.