REKLAMA

Dobry serial o piratach? Black Sails jeszcze daleko do tego, ale jest nadzieja

Ile powstało seriali o piratach? Potraficie wymienić jakieś tytuły i przedstawić fabułę? Na pewno nie, w końcu ostatni dobry serial z pirackimi motywami, to kreskówka Piraci Mrocznych Wód (The Pirates Of Dark Water), bo o brytyjskim Sindbadzie (2012) to chyba nikt (i słusznie) nie pamięta… To co w telewizyjnym świecie nie istniało, przyjmowało się całkiem nieźle na srebrnym ekranie – o Piratach z Karaibów chyba nie muszę przypominać. W końcu, kto nie lubi opowieści o plądrowaniu statków, mordobiciu, pojedynkach na kordelasy, piciu niezliczonych ilości rumu i śpiewaniu szant?

Black Sails, serial o piratach
REKLAMA

Takie wolne od trosk kosmopolityczne (i demokratyczne) pirackie życie jest świetną podstawą do stworzenia bardzo dobrego serialu. Najwyraźniej producenci zdali sobie w końcu z tego sprawę, ponieważ w tym roku widzowie dostają dwa pirackie seriale: Black Sails od stacji Starz oraz Crossbones od NBC. Na Crossbones trzeba poczekać jeszcze do wiosny, natomiast Black Sails już można oglądać i wołać „arrrrr” pijąc herbatkę z rumem.

REKLAMA

Fabuła Black Sails, która jest prequelem do słynnej powieści Wyspa Skarbów (autorstwa Roberta Louisa Stevensona) osadzona jest w Złotej Erze Piractwa (1715 rok), 20 lat przed wydarzeniami z książki i skupia się na statku i załodze kapitana Flinta, który podąża za bogactwem zgromadzonym na statku Urca de Lima. Niestety jak na serial o piratach, w pierwszym odcinku nie dostajemy zbyt dużo akcji na morzu. Raptem jedna potyczka, przejęcie statku i koniec. Reszta historii dzieje się już na wyspie New Providence, którą to piraci wyznaczyli na swoją siedzibę i miejsce zbytu skradzionych towarów. Jak na piracki serial, parę scen na morzu to trochę za mało.

A można było spodziewać się większego rozmachu, skoro jednym z producentów jest Michael Bay. Ok, Bay może nie jest najgenialniejszym reżyserem, ale skoro jego nazwisko pojawiło się w stawce, to można oczekiwać było większego rozmachu, a tego niestety zabrakło. Scenerie są bardzo ładne, CGI nie rzuca się w oczy, wszystko wygląda tak jak powinno wyglądać, oprócz paru rzeczy…

Przede wszystkim dziwacznie wygładzony wygląd piratów. Ci niby mają szramy, mordy tak brzydkie, że strach patrzeć, ale z drugiej strony białe zęby, czyste koszule i całkiem niezłą cerę jak na lata spędzone na Słońcu i morzu. Przecież to Karaiby na miłość boską, a u białych aktorów ciężko o jakąkolwiek opaleniznę! Zero oznak szkorbutu, protez zrobionych z nie wiadomo czego i opasek na oczy – papugi też nikt nie ma.

black sails

Staram się jednak dostrzec w tym pewną metodę, być może twórcy nie chcieli amerykańskim widzom pokazywać zepsutych twarzy, bo ci odwracali mi głowę z obrzydzenia i przełączali na lepiej wyglądające inne seriale. To raz, a dwa że Starz nigdy raczej nie przywiązywali szczególnej uwagi to detali, wystarczy wspomnieć chociażby Spartakusa. Całą tę moją obronę burzy jednak fakt, że tacy disneyowscy Piraci z Karaibów potrafili czarne zęby i wyglądać jakby ich rozpustny żywot przeżuł i wypluł.

black sails max

Black Sails nadrabia jednak gołymi piersiami, niewybrednymi żartami (jak ten z „Czarnobrodym”), brutalnością i – co najważniejsze – fabułą. Historia jest całkiem wciągająca i chociaż w pierwszym odcinku aż nadto się nie dzieje, to serial daje nadzieję na naprawdę wciągające przygody. Jestem nawet w stanie przeboleć fakt, że bohaterowie są trochę „sztywni”. Na przykład kapitan Flint (Toby Stephens) raczej nie nadaje się na prawdziwego przywódcę, pirata z krwi i kości. Flint jest całkowicie zawładnięty myślą dotarcia do Urca de Limy (i stania się „królem” wszystkich piratów), żeby jednak tego dokonać musi mieć oddana załogę, a to mu przychodzi bardzo ciężko. Nie dość, że główny bohater jest mało charakterny i wyrazisty, to wokół niego pojawiają się bohaterowie, którzy lepiej przyciągają uwagę. Na przykład cwaniaczkowaty John Silver (Luke Arnold) będący w posiadaniu dwóch rzeczy, których brakuje Flintowi – wskazówki jak dotrzeć do bogactw i… jaj. Nie wspomnę już nawet o postaci kapitana Vane’a (Zach McGowan) i jego sidekicka Anne Bony (Clara Paget), którzy choć pojawiają się dopiero pod koniec odcinka, to intrygują bardziej niż Flint.

black sails vane
REKLAMA

Nawet kwatermistrz Gates (Mark Ryan) jest bardziej interesujący od Flinta. Gates potrafi prowadzić biznesy i robić wszystko to, czego nie potrafi Flint – utrzymać załogę. Jest jednak taka postać, przy której nawet Flint nie wydaje się taki zły. Eleanor Guthrie (Hannah New) - która decyduje kto sprzedaje swoje towary na New Providence - to osoba która wydaje się być w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Hannah New gra tę postać tak sztucznie, że ciężko uwierzyć iż Eleanor trzyma w ręku tak dużo władzy. Guthrie udaje surową i „męską”, a tak naprawdę to wydaje się być nikim więcej, jak panienką z dobrego domu, która dopiero co dostrzegła, że świat jest taki okrutny. Już widzę oczami wyobraźni Helenę Bonham Carter, która w takiej roli byłaby genialna – przypomnijcie sobie tylko jej postać z Samotnego Jeźdźca.

Na przekór jednak tym wszystkim złym rzeczom, które wypisałem, Black Sails może intrygować. Jeżeli tylko drugi odcinek (i kolejne) będzie prowadzić ku wielkiej wojnie piratów z resztą cywilizowanego świata. Siłą tego serialu jest fabuła i ona właśnie daje nadzieję na całkiem udany sezon.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA