"Jay Kelly" jest już na Netfliksie. Długo wyczekiwany film Noaha Baumbacha ze znakomitą i liczną obsadą był reklamowany jako wielka refleksja nie tylko na temat samego życia, ale także jako wgląd w cenę sukcesu w branży filmowej. Reżyser spełnił tę obietnicę, pokazując jak to jest być aktorem, ale tak naprawdę.

Centralną postacią filmu jest rzecz jasna tytułowy bohater - Jay Kelly (George Clooney), jedna z największych gwiazd w historii kina, która właśnie skończyła zdjęcia do najnowszego filmu. Aktor chciałby spędzić czas z córką tuż przed tym, gdy wyjedzie na studia, ona jednak ma inne plany. Jay podejmuje spontaniczną decyzję o podróży, która sprawi, że wraz z towarzyszącym mu wiernym menadżerem i przyjacielem Ronem (Adam Sandler) będą musieli zmierzyć się z konsekwencjami swoich życiowych wyborów i przeanalizować swoje relacje z bliskimi.
Jay Kelly to kino-refleksja. O kinie, o życiu
We współczesnym kinie jednym z silniejszych trendów jest korzystanie z tematu branży filmowej. Fabryki Snów, która zdaje się spełnieniem marzeń, ale równie mocno co pozwala osiągnąć sukces, sprawia, że z będącej jej częścią jednostki, ulatuje życie. Nieskończona pogoń za sukcesem, ambicje za ambicją, wysoka cena, którą trzeba płacić, by utrzymać się na świeczniku. Najświeższym tytułem, który ubrał to w silnie satyryczne tony, był serial "Studio", którego główny bohater, filmowy geek, musiał sprostać korporacyjnym oczekiwaniom i samemu stać się tym, który przedkłada koszty nad artystyczne wrażenia.
"Jay Kelly" w reżyserii Noaha Baumbacha to zupełnie inne, choć niepozbawione humoru, buty. Reżyser, znany z koncentrowania swojej uwagi na relacjach międzyludzkich, niejako rozlicza tytułowego bohatera. Oczywiście - jest sławną, nagradzaną ikoną i jednym z najlepszych w swoim fachu, ale by to się stało, Kelly musiał (i chciał) zatracić się. Skorzystał z szansy, którą dał mu los, złapał byka za rogi, ale zapomniał zabrać ze sobą chociażby swoje dwie córki - jedna właśnie wyfruwająca z gniazda, druga, która dawno już to zrobiła, do dziś chodzi na terapię, by przepracować brak obecności ojca w jej życiu. Częściej niż w domu widziała go bowiem w filmach, w których jego bohater miał rodzinę.
Ekranowa rzeczywistość dla niej była iluzją - marzeniem, by Jay, tak samo jak w filmie, był ojcem w jej prawdziwym życiu. Zwłaszcza w momencie podróży głównego bohatera pociągiem widać też ten przyziemny wpływ kina na ludzi - w tym przypadku tych, którzy nie są mu bliscy, a jego interakcje z nimi - zupełnie przypadkowe. Wielu zwykłych pasażerów na widok Kelly'ego nie tylko wpada w radość, ale również przypomina sobie jego role, które zapadły im w pamięć. Zadają pytania, dopytują. Z pewnymi wyjątkami, nie potrafią do końca rozpoznać granicy między aktorską iluzją a rzeczywistością. Widzą w Kellym gwiazdę filmu X lub Y, przeglądają się w nim jak w lustrze.
"Jay Kelly" udanie wchodzi również za kulisy samego aktorskiego życia i codziennego funkcjonowania. Już na samym początku widzimy, że Kellym, pomimo upływu lat, wciąż kieruje ambicja. Mimo, że jedno ujęcie jest dobre, chciałby zrobić kolejne, dorzucić coś od siebie, poprawić. Jest typem osoby, która nie jest wyraźnie i bezpośrednio toksyczna dla otaczających go ludzi, ale nie ulega wątpliwości, że wymaga ciągłej opieki, kogoś, kto lepiej i skuteczniej ogarnia wszystko niż on sam. Widzimy to głównie dzięki świetnym rolom Laury Dern i Adama Sandlera. Ich bohaterowie mają wspólną przeszłość, o której trudno im zapomnieć, ale w obu przypadkach konieczność zawodowego "giermkowania" Jayowi zabrała cząstkę ich samych - mimo oddania i miłości do swojej pracy, zbyt często rezygnowali z własnego czasu i pragnień, by czuwać nad Kellym.
Baumbach nie uprawia w ten sposób przytyku do aktorów jako rozpuszczonych gwiazdeczek - zauważa natomiast, że im wyższą masz pozycję, tym słabiej dostrzegasz to, co naprawdę ważne. Jeśli to zrozumiesz, to dobrze. Może nie naprawisz wszystkich błędów i nie odnowisz relacji, które porzuciłeś lub spaprałeś, ale lepiej umieć ostatecznie stanąć w prawdzie, niż wiecznie żyć w obłokach. Ostatecznie "Jay Kelly" spełnia się jako komentarz nie tylko do osobistej ceny sukcesu, ale też funkcji Hollywood jako fabryki, ale nie snów.
Jeśli chcecie przeczytać recenzję filmu "Jay Kelly", możecie to zrobić tutaj. Omawiamy również oscarowe prognozy co do oceny aktorstwa George'a Clooneya i Adama Sandlera - znajdziecie je tu.
Więcej o ofercie Netfliksa przeczytacie na Spider's Web:
- Nocny agent wraca. 3. sezon już zaraz na Netfliksie
- Netflix idzie po Oscary i to już w ten weekend. Nowości oszałamiają
- Troll 2 Netfliksa ma nieświeży oddech. Może już wystarczy?
- Netflix wrzuca stand-up najpopularniejszego polskiego komika. Bez cenzury
- Millie Bobby Brown wybrała najlepszy sezon Stranger Things. Pełna zgoda






































