REKLAMA

Ostatnio coraz częściej zdarza mi się sięgać po powieści niefantastyczne. Wcześniej uparcie trzymałem się klimatów fantasy, z rzadka science-fiction. Może dlatego, że rzadko pozwalam sobie na kupowanie książek, a powieści wypożyczone z biblioteki doprowadzają mnie do rozpaczy, gdy widzę, co ludzie potrafią zrobić z papierem. Przekonałem się jednak, że testowanie nowych rzeczy może doprowadzić do odkrycia wielce interesujących autorów.

11.03.2010
21:35
Rozrywka Blog
REKLAMA

Jak Jerzy Seipp. Nie jestem pewien, czy jestem w stanie poprawnie wymówić jego nazwisko, ale po pierwszym kontakcie z jego literacką twórczością jestem na tak. Bohaterem "Królewny" jest Bartek Zborowski, z zawodu broker informacyjny, czyli niejako prywatny detektyw. A nie dość, że prywatny detektyw, to jeszcze twardziel. Takich lubię. Wracał z piwkiem i pieczonym kurczakiem ze sklepu, gdy zauważył wypadającą z autobusu dziewczynę. Usmarkaną, półprzytomną i ogólnie ścioraną. To obudziło w nim serce Samarytanina. Zaniósł ją na rękach do mieszkania, doprowadził do porządku i... zakochał się. Zakochał się w jej anielskiej twarzy, pomimo że prawdopodobnie była nieletnia, a on ponad dwa razy starszej od niej.

REKLAMA

Ale to nie jest książka o pedofilskiej miłości. W wielu momentach wątki o pedofilię niebezpiecznie ocierają się o fabułę, ale na szczęście tylko ocierają. Mimo wszystko jest to dość niesamowita opowieść o miłości. Opowieść przede wszystkim o uczuciu, które Bartkowi Zborowskiemu ostro namieszało w głowie, ale w jaki sposób to już sami musicie się przekonać, sięgając po powieść Seippa.

Bo warto. Opowiedziana w książce historia jest może troszkę dziwna i mocno zbajerowana, ale autor przede wszystkim bardzo sprawnie operuje językiem. Zdania świetnie się czyta, lekko, a chwilami trudno nie zatrzymać się na kilka sekund, żeby pozachwycać się, jak to mądrze pan Seipp zdanie skonstruował albo żeby zaśmiać się z przeczytanego na stronach żartu. Oczywiście to nie komedia, ale bywa zabawna na swój własny, czasem wulgarny, sposób.

Język chwilami bywa pikantny niczym meksykańska potrawa, ale jeśli komuś to nie przeszkadza, to podczas lektury będzie się świetnie bawił tak jak niżej podpisany. I będzie miał ochotę na więcej. Nie wiedzieć czemu autor zastosował przerzuty w narracji - i tak czytamy prolog z perspektywy trzeciej osoby, kiedy nagle w pierwszym rozdziale akcja przedstawiana jest z perspektywy głównego bohatera. Kilka rozdziałów dalej znów powraca trzecia osoba i tak kilka razy.

REKLAMA

Nie jest to jakaś szczególna wada, jednakże zastosowanie takiego patentu chwilami denerwuje. Co jednak nie zmienia faktu, że uważam Jerzego Seippa za świetnego pisarza, a "Królewnę" za książkę zdecydowanie wartą przeczytania. Książka ma tak zwane "drugie dno" (piszę w cudzysłowie, bo to określenie zawsze kojarzy mi się ze szklanką wódki). Oznacza to tyle, że po dotarciu do drugiej okładki i odłożeniu powieści na półkę powinniście zastanowić się przez chwilę nad tym, co przeczytaliście.

Czy polecam? Jak wielokrotnie wspominałem w powyższych akapitach - zdecydowanie na tak, a nawet gorąco Was zachęcam abyście dorwali "Królewnę" jak najszybciej. Oczywiście znajdą się i malkontenci, którym książka Seippa się nie spodoba. Jeśli kogoś mocno rażą często (i celnie) używane wulgaryzmy w różnych wariacjach ("kurwy-łobuzy", "podchujaszczy" i wiele innych) powinien po prostu tę książkę ominąć i pozostać przy grzecznej literaturze. Ja osobiście nie mam nic przeciwko, a nawet jako człowiek prosty i wychowany w nieelitarnym środowisku przyłapuję się na tym, że niektóre co bardziej ordynarne rodzynki wręcz smakuję.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA