„Magazyn” Roba Harta to dystopijny thriller, który przeraża. Ale nie wizją „jutra”, a diagnozą teraźniejszości
Inwigilacja, dehumanizacja i monopolizacja to już dziś rzeczywistość niejednej korporacji. Jak może wyglądać nasza przyszłość, jeśli firmy podążać będą w tym kierunku? Jednym z możliwych scenariuszy jest ten naszkicowany przez Roba Harta w wydanym nakładem wydawnictwa W.A.B. bestsellerze „Magazyn”. I, niestety, jest to scenariusz bardzo realny.
Ameryka zbankrutowała. Puste, nierzadko zabite dyktą witryny sklepowe, apatyczni przechodnie, snujący się bez celu po pamiętających jeszcze echa dawnego zgiełku ulicach. Na tej pustyni marazmu jest jednak oaza kapitalistycznego dobrobytu: Chmura. Potężna korporacja, która zawojowała rynek za sprawą rewolucyjnych, wykorzystujących drony dostaw towarów, by w kolejnych latach podbić niemal wszystkie gałęzie gospodarki. Mniejsze czy większe biznesy nie miały szans w starciu z gigantem i musiały się zamknąć.
Tak było z firmą Paxtona, jednego z bohaterów „Magazynu”.
Paxton sprzedawał urządzenie umożliwiające idealne ugotowanie jajka. Kuchenny gadżet trafił w potrzeby konsumentów, dlatego przedsiębiorstwo Paxtona dobrze się rozwijało. Wszystko skończyło się za sprawą Chmury, która – będąc kluczowym klientem Paxtona – stale negocjowała dla siebie lepszą cenę produktu. Gdy korporacja zażądała obniżenia jej poniżej granicy opłacalności, grożąc wycofaniem obecnych i przyszłych zamówień, jeśli Paxton i jego ekipa nie pójdą jej na rękę, mężczyzna nie miał wyjścia. Zwinął interes, a patent odsprzedał… Chmurze. Zarobione w ten sposób pieniądze wystarczyły jednak na krótko i Paxton zmuszony jest do znalezienia sobie nowego zajęcia.
A pracę może dostać tylko w jednym miejscu: Chmurze.
To właśnie na rozmowie kwalifikacyjnej do tej korporacji poznaje po raz pierwszy Zinnię, która chce zatrudnić się w Chmurze ze zgoła innego powodu niż Paxton. Jest bowiem doświadczonym szpiegiem przemysłowym, której zlecono udowodnienie, że Chmura – wbrew temu co twierdzą jej przedstawiciele – nie zasila wcale swoich przedsiębiorstw w stu procentach energią pochodzącą ze źródeł odnawialnych. Tym samym nie należą jej się potężne ulgi podatkowe.
Paxton i Zinnia są głównymi bohaterami „Magazynu” i to głównie ich oczami śledzimy fabułę thrillera Roba Harta.
Narracja przerywana jest notkami blogowymi, których autorem jest Gibson Wells – twórca i właściciel Chmury. Wells jest śmiertelnie chory, a prognozy nie są optymistyczne – zdaniem lekarzy pozostało mu kilka miesięcy życia. Będąc już jedną nogą w grobie, Wells z nostalgią i refleksją opisuje początki i rozwój swojej firmy. Wszyscy czekają też, aż ogłosi nazwisko swojego następcy.
Tego, jak wygląda rzeczywistość życia i pracy w Chmurze, dowiadujemy się bardzo szybko. Już rozmowa kwalifikacyjna, na której przestrzegać trzeba surowych zasad i odpowiadać na dziwne, niezwiązane z przyszłym zatrudnieniem pytania, daje nam przedsmak tego, co czeka naszych bohaterów. Zinnia i Paxton zostają przewiezieni na odludzie, do ogromnego kompleksu, w którym spędzać będą dwadzieścia cztery godziny na dobę. Staje się on nie tylko miejscem ich pracy, ale też przestrzenią, w której mieszkają i po prostu… żyją. Paxton zostaje przydzielony do ochrony i ma obowiązek dopilnować, by pozostali pracownicy stosowali się do reguł.
Zinnia trafia do tytułowego magazynu.
Jej zadaniem jest kompletowanie przesyłek – zdjęcie z jednej z tysięcy półek odpowiedniego przedmiotu i dostarczenie do wskazanego pojemnika. Ułatwić ma jej to specjalny zegarek, bez którego żadnemu pracownikowi nie wolno, nawet po pracy, wyjść ze swojego pokoju, i który stale informuje kobietę o nowych zamówieniach, kieruje do odpowiednich regałów czy – w razie potrzeby – do przełożonego. Zegarek nieustannie zbiera dane o użytkowniku: gdzie jest, jak szybko się porusza, co i gdzie kupuje, i tak dalej. Następnie algorytm, analizując te informacje, wystawia pracownikowi ocenę. Jeśli ta okaże się zbyt niska, Chmura po prostu z niego zrezygnuje (czy nie przypomina wam to otwierającego 3. sezon odcinka „Black Mirror”, pt. „Na łeb na szyję”?).
I choć w swoich wpisach na blogu Gibson Wells przechwala się, jak wiele dobrego dla gospodarki zrobiły jego firma i panujące w niej zasady, ganiąc przy tym Rząd, że tak długo blokował wprowadzenie niektórych z nich, trzeba wiele naiwności, by nie dostrzec, jak to naprawdę wygląda.
Pracownicy są kontrolowani i inwigilowani na każdym kroku.
By osiągnąć wyznaczone cele i otrzymać pozytywną ocenę muszą poruszać się po magazynie biegiem, rezygnując z przerwy na wypoczynek czy jedzenie. Te teoretycznie im przysługują, ale hala jest ogromna i dojście do stołówki czy toalety może zająć nawet dwadzieścia minut. Dwadzieścia minut, podczas których algorytm widzi tylko jedno: bezproduktywność. Do wspięcia się na magazynową półkę powinno korzystać się z zabezpieczeń, ale znowu – to zabiera cenny czas. Choroba lub jakiś uraz? Najlepiej zacisnąć zęby. Co prawda ambulatorium i szpital są świetnie wyposażone, ale korzystanie z nich jest niemile widziane, a w dodatku kosztowne. A co najgorsze: wszyscy są absolutnie uzależnieni od Chmury. Utrata pracy to konieczność powrotu do rzeczywistości pozbawionej wszelkiej nadziei.
Thriller „Magazyn” zadedykowany jest Marii Fernandes, która zmarła wskutek zatrucia spalinami podczas drzemki w swoim samochodzie.
Fernandes pracowała w trzech różnych oddziałach popularnego baru szybkiej obsługi i często musiała odsypiać zmiany w aucie – powrót do domu był zbyt czasochłonny i nieopłacalny. Dziś fakt, że ktoś, aby utrzymać się na powierzchni, musi był tyrać na trzy etaty, to smutny przypadek, jeden z wielu, ale jednak jeszcze przypadek. Jeśli Rob Hart próbuje przed czymś nas ostrzec, to właśnie przed tym, by takie życie nie stało się normą u większości.
Hart w „Magazynie” szkicuje obraz dystopijnej korporacji, unikając przejaskrawień czy groteski. Choć wszystkie wymienione zasady obowiązujące w Chmurze brzmią okrutnie, to przecież już teraz wiele z nich jest jak najbardziej realnych. Amazon, na którym zresztą ewidentnie wzorowana jest Chmura, opatentował opaski śledzące ruch i lokalizację pracowników w celu monitorowania ich wydajności. Zatrudnieni w magazynach amerykańskiego giganta od lat opisują warunki pracy i wymagania tak:
(…) pod koniec dnia krwawiły mi stopy – opowiada Agata. Na wyleczenie ran nie ma czasu. Ci, którzy pracują przy przenoszeniu paczek, pokonują od kilkunastu do kilkudziesięciu kilometrów dziennie. Bez przystanków, bo cały czas stoi nad nimi lider sprawdzający wydajność. Liczy się tylko liczba przeniesionych paczek. Wydajność to słowo klucz.
i tak:
Weronika (…) pierwszego dnia usłyszała, że nie powinna chodzić do toalety poza przerwami – to obniży jej rating, bo spadnie jej wydajność. Drugiego dnia sprawdzała 10 paczek na godzinę. Menedżer poinformował, że po miesiącu norma powinna wzrosnąć do 25. – Pytałam kolegów, którzy są tu od miesięcy. Mówili, że utrzymanie takiego tempa na stałe jest niemożliwe (…).
Wspomniane noty pracowników w Chmurze kojarzą się nie tylko z przywołanym już „Czarnym lustrem” – analogie wykraczają daleko poza serial, który miał przecież mówić o przyszłości.
Tymczasem teraźniejszość wydaje się równie „atrakcyjna” – System Zaufania Społecznego funkcjonujący w Chinach, za pomocą którego korporacje i władza państwowa kontrolują obywateli, aby na tej podstawie stwierdzić i móc odpowiednio ocenić za to, czy dana osoba żyje zgodnie z aktualną linią partii rządzącej, to nic innego jak inwigilacja i podporządkowanie sobie ludzi, traktowanych jak trybiki zapewniające funkcjonowanie wielkiej bezdusznej machinie.
Być może niebawem dożyjemy czasów – albo już dożyliśmy? – w których formą buntu przeciwko systemowi będzie – nieefektywne zdaniem algorytmu – skręcenie w lewo na skrzyżowaniu bądź, jak przewiduje Jonathan Crary w eseju „24/7. Późny kapitalizm i koniec snu” – drzemka. Życie podporządkowane pracy, praca jako absolutny sens życia. Bez drogi ucieczki. I idąca za tym nowa etyka, w której jest miejsce tylko dla pieniędzy. A w tym wszystkim bezbronny człowiek, niewiedzący już, czy żyje tak, bo chce, czy dlatego, że po prostu musi, bo nie ma alternatywy?
Takim strachem, obawą o dziś, Hart próbuje zarazić swoich czytelników.
Rob Hart w dużej mierze rezygnuje z tych wszystkich sci-fi ozdobników, których można było się spodziewać po gatunku, jaki reprezentuje „Magazyn”. Chmura nie tworzy w podziemiach swoich magazynów zombie, a Gibson Wells nie podróżuje statkiem kosmicznym. Zamiast tego Hart serwuje nam wizję bardzo realną, bliską, złożoną ze składników, które doskonale rozpoznajemy – nawet, jeśli niektóre z nich posunięte zostały do ekstremum.
Premiera dystopijnego thrillera „Magazyn” Roba Harta już 29 stycznia 2020 roku nakładem Wydawnictwa W.A.B. Powieść sprzedała się w ponad 20 krajach na całym świecie i na jej podstawie możliwy jest film w reżyserii Rona Howarda.
* Tekst powstał we współpracy z Grupą Wydawniczą Foksal.