Niezwyciężonych dwóch na Prime Video. Wielki powrót najlepszej satyry na superbohaterów
Co tam „The Boys” i „Gen V”, na Prime Video wjechał właśnie 2. sezon jeszcze lepszej satyry na superbohaterów. „Niezwyciężony” w wersji animowanej jeńców nie bierze, a rysunkowa krew znowu się leje strumieniami.
OCENA
„Niezwyciężony”, czyli w oryginale „Invincible”, to animowana ekranizacja komiksu o tym samym tytulenapisanego przez Roberta Kirkmana („The Walking Dead”, „Oblivion Song”). Mamy tutaj do czynienia z satyrą na superbohaterów, która leci jeszcze bardziej po bandzie niż również dostępne na Prime Videoaktorskie „The Boys” wraz ze spin-offem „Gen V”.
Czytaj inne teksty o produkcjach dostępny w Prime Video:
„Invincible” - recenzja otwarcia 2. sezonu
Abonenci usługi Prime Video mogą oglądać już pierwszy odcinek nowej serii, a sam jestem niezwykle ukontentowany tym, co w nim zobaczyłem. Co prawda ze względu na fakt, że przeczytałem wszystkie komiksy Kirkmana o Marku Graysonie nie byłem zaskoczony prologiem i od razu wyczułem, co się święci, ale fani znający wyłącznie ekranizację, mogą się ostro zdziwić obrotem spraw.
Tak czy inaczej akcja 2. sezonu „Invincible” zaczyna się miesiąc po dramatycznych wydarzeniach z końcówki pierwszego. Prawda o Omni-Manie wyszła już na jaw, a główny bohater dowiedział się, że jego ojciec nie jest superbohaterem, za którego cały świat go uważał, tylko bezwzględnym mordercą. Przybył na Ziemię z planety Viltrum, aby przygotować nasz glob na inwazję.
Pojawiło się pytanie: co z tą wiedzą zrobi młody Mark?
Okazuje się, że to, co zawsze: stara się pomagać ludziom na tyle, na ile jest w stanie, a po wspomnianym prologu jesteśmy świadkami utrzymanego w formie leniwego teledysku zapisu z jego typowego dnia „pracy”, któremu przygrywa Radiohead z utworem Karma Police (którego tytuł można było sobie łatwo przypomnieć, gdyż Prime Video ma świetną funkcję o nazwie X-Ray).
Invincible, gdyż takie miano przyjął Mark Grayson, lata sobie po mieście i łapie przestępców - zarówno tych zwykłych uciekających z miejsca zbrodni autem, jak i superzłoczyńców w fikuśnych ciuszkach przywodzących czasem na myśl zwierzaki. Pół-człowiek, pół-kosmita potrafi też zanieść karetkę prosto pod szpital w ekspresowym tempie i złapać lecący w powietrzu radiowóz.
Nie oznacza to jednak, że Niezwyciężonego nie trapią demony przeszłości.
Cały świat nie może się otrząsnąć po tym, jak Omni-Man pokazał swoje prawdziwe barwy i doprowadził do masakry w Chicago. Najbardziej przeżywają to jednak Mark i jego matka, którzy codziennie widzą przed swym domem na trawniku ślad w ziemi przypominający im o tym, co się wydarzyło. „Invincible” nie jest jednak jedynym bohaterem (lub złoczyńcą), którego losy teraz śledzimy.
Okazuje się, że na arenie pojawił się niejaki Angstrom Levy, który zaczął podróżować, a jakże, po multiwersum. Uratował z więzienia dwóch naszych starych znajomych, czyli niebieskoskózych klonobliźniaków i zaczyna knuć. Niezwyciężony będzie musiał się z nim zmierzyć, a to może okazać się nawet trudniejszym wyzwaniem niż pojedynek z jego pochodzącym z Viltruma ojcem…
Tymczasem pogrążony w żałobie Mark Grayson próbuje wrócić do szkoły.
Nie potrafi jednak patrzeć w oczy rówieśnikom współczującym mu po „śmierci” ojca, bo czuje się odpowiedzialny za śmierć mieszkańców Chicago. Rozumie, że tych ludzi zabił jego Omni-Man, ale do siebie ma żal o to, że okazał się za słaby, by ich uratować. Siły fizyczne już odzyskał, ale psychicznie jest prawdziwym wrakiem.
Szef rządowej agencji, z którą wcześniej współpracował, nie uważa, by był gotowy na powrót do akcji, ale czy Ziemia może sobie na to pozwolić, by siedział w szatni? Jako widzowie dobrze wiemy, że nie, a Mark zapewne popełni masę błędów mimo jak najlepszych intencji. Nie mogę się doczekać kolejnych odcinków, w których będziemy oglądać jego kolejne potknięcia.
Cieszy, że wysoki poziom pierwszej serii „Niezwyciężonego” został utrzymany.
Trudno mieć jakiekolwiek uwagi zarówno do ślicznej, chociaż momentami surowej i przyjemnie staromodnej kreski, jak i do scenariusza. Już przy pierwszym sezonie podobało mi się, że chociaż serial jest dość wierną ekranizacją komiksu, to jego scenarzyści zamieniają miejscami niektóre sceny, dzięki czemu historia znacznie lepiej „płynie” niż w komiksowym pierwowzorze.
Warto przy tym dodać, że pomiędzy oboma sezonami „Niezwyciężonego” do Prime Video trafił odcinek specjalny poświęcony postaci Atom Eve, czyli Samancie Eve Wilkins, dobrej koleżance Marka Graysona. Dzięki niemu poznajemy lepiej jej motywacje oraz poznajemy jej tragiczną historię, która doprowadziła do tego, że stała się superbohaterką z powołania.
PS Swoją drogą tak się przy okazji złożyło, że serialowy „Invincible” to nie jedyny „Niezwyciężony”, na którego obecnie czekamy. Pochodzące z naszego kraju 11 bit studios szykuje się do premiery gry wideo o identycznym tytule na podstawie opowiadania Stanisława Lema.