REKLAMA

Hiszpański kryminał z zagadką rodem z powieści Agathy Christie. „Pełne morze” – oceniamy nowy serial Netfliksa

Hiszpania, lata 40., podróż statkiem po lepsze życie i... nieoczekiwane morderstwa. „Pełne morze” to hiszpański serial kryminalny pełen intryg i zagadek. Jeśli macie sentyment do telenowel i Agathy Christie, produkcja przypadnie wam do gustu.

pełne morze netflix opinie
REKLAMA
REKLAMA

Wyobraźcie sobie, że wybieracie się w rejs ogromnym, pięknym statkiem. Statkiem, który można przyrównać do słynnego Titanica. I choć katastrofa wynikająca ze zderzenia z górą lodową was nie czeka, to jesteście narażeni na inne niebezpieczeństwa. Na pokładzie czai się morderca, być może nawet kilku, który konsekwentnie doprowadza do śmierci kolejnych osób. Przed złoczyńcą nie ma ucieczki, chyba że zdecydujecie się wskoczyć do lodowatego oceanu.

Serial „Pełne morze” otwiera scena, w której kapitan statku zapisuje stronice swojego dziennika pokładowego.

Zanim jeszcze na dobre ruszymy w podróż, wiemy już, że w trakcie zaledwie dziesięciu dni rejsu na statku zostały zamordowane trzy osoby.

Wkrótce poznajemy główne bohaterki produkcji. To siostry – Eva i Carolina. Młode kobiety wraz z członkami swojej rodziny i służbą mają udać się statkiem do Brazylii w poszukiwaniu lepszego życia tuż po II wojnie światowej. Ta wycieczka w jedną stronę dla niektórych pasażerów będzie ostatnią przygodą. A pikanterii dodaje fakt, że wielu pasażerów dobrze się ze sobą zna – w pięknych wnętrzach, na bezkresnej wodzie rozegra się prawdziwy dramat rodzinny.

Już w pierwszych chwilach „Pełne morze” przywodzi na myśl powieści Agathy Christie.

Jeśli znacie książki Brytyjki albo filmy nakręcone na ich podstawie, na pewno kojarzycie takie tytuły jak „Morderstwo w Orient Expressie” czy „Śmierć na Nilu”. W twórczości pisarki czytelnik bardzo często ma do czynienia z tzw. „zagadką zamkniętego pokoju”, która jest iście nieprzewidywalna w swej prostocie. W skrócie wygląda to tak: mamy grupę osób, które się znają bądź nie, i które w jakiś sposób są odcięte od świata (taka sytuację mamy w rewelacyjnym francusko-włoskim filmie „8 kobiet”, powstałym na podstawie pewnej sztuki).

I w „Pełnym morzu” mamy dokładnie tak skonstruowaną fabułę - bohaterowie pozostają na statku, jednocześnie mają świadomość, że zabójca wciąż jest między nimi. Winnego stara się złapać detektyw Varela, ale daleko mu do takiego Poirota - nie budzi sympatii i od początku wydaje się być skorumpowany, nie szanuje też swoich rozmówców, zwłaszcza tych z niższych sfer.

pełne morze recenzja

Sprawę na własną rękę próbują rozwiązać Eva i nowo poznany przez nią oficer statku, Nicolás.

Para samozwańczych detektywów nie wierzy w winę oskarżonego wskazanego przez Varelę. Są pewni, że wymiar sprawiedliwości coś ukrywa. Podejrzany wydaje się też właściciel statku i jednocześnie wybranek siostry Evy, Caroliny, z którym kobieta ma wziąć ślub podczas podróży. Dodatkowo, w obliczu kolejnych kłamstw siostry odkrywają tajemnice przeszłości swojego nieżyjącego już ojca i własnej rodziny. Czy ich rodziciel miał coś na sumieniu, czy nie był tak krystaliczny, jak im się do tej pory wydawało?

„Pełne morze” to serial dla fanów telenowel i Agathy Christie.

REKLAMA

Z pewnością spodoba się także widzom „Telefonistek”, hiszpańskiego serialu Netfliksa, choć w nowości serwisu zdecydowanie mniej jest humoru niż w „Las chicas del cable”. Miks romansu z kryminałem jednak i tu wyszedł platformie wcale nieźle, a w połączeniu z hiszpańskim językiem, skłonnością do dramaturgii (ach, ta pasja, z jaką rozmawiają literalnie o wszystkim, uwielbiam!) oraz cieszącymi oko scenografią i kostiumami serial robi naprawdę dobre wrażenie.

Serial „Pełne morze” obejrzycie w serwisie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA