REKLAMA

Polski horror istnieje. „Słoneczna dolina” to audiobook, który straszy wyjątkowo, bo po swojsku

Na nasz rynek tworzy masa utalentowanych pisarzy, zajmujących się fantastyką oraz fantastyką naukową. Kiedy jednak spojrzymy na polskie powieści grozy, widać tylko mroczną, ciemną dziurę. Kiedy więc ktoś prowokacyjnie nazywa autora Stefana Dardę „polskim Kingiem”, nie mogłem tego nie sprawdzić.

Słoneczna dolina - polski horror istnieje i ma się dobrze
REKLAMA
REKLAMA

Stefan Darda to jeden z niewielu rozpoznawalnych polskich autorów horroru. Kiedy zobaczyłem, że w ofercie Storytel znajduje się jego seria powieści grozy, przerobionych na audiobooki, od razu sięgnąłem po materiał czytany przez Wiktora Zborowskiego.

Horror po polsku, czyli po swojsku.

Chociaż Dardę porównują do Kinga, jego „Słoneczna Dolina” jest daleka od opowieści z amerykańskich miasteczek i bezdroży. Polska powieść grozy jest jak Wiedźmin - przepełniona swojskim, słowiańskim, wiejskim klimatem, który odróżnia audiobooka od masy horrorów dostępnych na rynku audiobooków.

Bohaterem „Słonecznej doliny” jest Witold Uchmann - dziennikarz pracujący dla ogólnopolskiej gazety. Mężczyzna prowadzi swoją kolumnę poświęconą zjawiskom paranornalnym, będąc przy okazji na granicy wypalenia zawodowego. Od odejścia z redakcji odwodzi Uchmanna tylko jeden mail, w którym zostaje poruszony wątek tajemniczej, niemal nikomu nieznanej wioski gdzieś na Lubelszczyźnie.

słoneczna dolina 3
Uchmann postanawia spotkać się z tajemniczym informatorem, który wie o zapomnianym przez Boga i pozostałych ludzi miejscu. W tym momencie rozpoczyna się pełna ludowych wierzeń oraz słowiańskich demonów przygoda, podana czytelnikowi i słuchaczowi w dosyć niestandardowy sposób.

Słuchacz audiobooka „Słoneczna dolina” rozpoczyna przygodę od informacji o zaginięciu Uchmanna.

Zgłoszona na policję nieobecność redaktora staje się punktem wyjścia. Tropem kolejnych wspomnień i zapisków dziennikarza, jego przyjaciel stara się dowiedzieć, gdzie przebywa oraz co robi Witold. Oczywiście, o ile dalej żyje.

Przyznaję, że „Słoneczna dolina” nie jest audiobookiem, przez który bałem się spać po nocach. Powieści grozy bez problemu słuchałem podczas wieczornych spacerów, w środku ciemnego parku i pomiędzy bocznymi uliczkami. Ani razu nie miałem serca w gardle, ani razu nie oglądałem się za siebie, ani razu nie przyspieszyłem kroku. Nie oznacza to jednak, że „Słoneczna dolina” nie jest udaną powieścią.

słoneczna dolina
Wręcz przeciwnie. Stefan Darda roztacza przed słuchaczem bardzo szczegółową, bardzo mroczną wizję. Wizję obcą zachodniemu czytelnikowi, pełną elementów naszych wierzeń, naszych postaw, naszej historii. PRL miesza się tutaj z Polską klasy B, ludowe wyobrażenia biorą górę nad racjonalizmem, a mroczne sekrety wypływają na światło dzienne. Świetnie się to odkrywa, kontrastując z własnymi wyobrażeniami i wspomnieniami polskiej wsi.

REKLAMA

„Słoneczna dolina” to ciekawa przygoda. Znacznie lepsza niż początkowo przypuszczałem. Jeżeli korzystacie ze Storytel, w dodatku macie ochotę na horror nietypowy, ale z drugiej strony bardzo nam bliski kulturowo, koniecznie dajcie szansę Dardzie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA