Na HBO Max pojawił się już pierwszy odcinek serialu "To: Witajcie w Derry" - oczekiwanego serialu opartego na twórczości Stephena Kinga. Jedną z najważniejszych postaci jest złowieszczy klaun, Pennywise. W jego rolę dotychczas wcielało się dwóch znakomitych aktorów. Każdy z nich zinterpretował go inaczej, ale do jednego z nich jest mi zdecydowanie bliżej.

W historii kina grozy mieliśmy już niejednego klauna - Kapitana Spauldinga z "Domu 1000 trupów", tytułowe "Mordercze klauny z kosmosu", Pan Caruthers z "Koszmaru o północy", obecnie szlaki zaś przeciera Art, postać z trylogii "Terrifier". Jednym z najbardziej legendarnych i najbardziej pamiętanych w popkulturze jest jednak Pennywise - demoniczne stworzenie polujące na dzieci, które czytelnicy Stephena Kinga znają z jego powieści "To". Po raz pierwszy została ona przeniesiona na ekran w 1990 roku. Od tego czasu Pennywise jest immanentną częścią znanego nam horroru.
Tim Curry - ikoniczny klaun, ale bardziej kawalarz
Pierwszym odtwórcą roli Pennywise'a był Tim Curry - brytyjski aktor teatralny, filmowy i telewizyjny. Zanim otrzymał tę rolę, był już postacią niewątpliwie uznaną - na kilkanaście lat przed zagraniem w "To" świat poznał jego niezwykłą prezencję i charyzmę w "Rocky Horror Picture Show", za jedną z najlepszych ról aktora uznaje się też tę zagraną w "Tropie" z 1985 roku, co ciekawe - adaptacji słynnej gry Cluedo. W momencie przyjmowania roli Tańczącego Klauna, Curry miał na koncie występy u Jerzego Skolimowskiego i Ridleya Scotta.
Wreszcie, w 1990 roku, w dwuodcinkowym serialu telewizyjnym, amerykańska widownia mogła zapoznać się z talentem Curry'ego od nieco innej strony. Pennywise w jego wykonaniu bywa istotnie straszny, choć przyznam szczerze, że - pomimo całkowitego szacunku dla warsztatu aktora oraz pracy charakteryzatorów - dla mnie osobiście więcej jest w nim takiego kolorowego, kreskówkowego klauna, który ma rzeczywiście niepokojący wygląd, świdrujący wzrok i ostre kły, ale rzadko potrafi naprawdę przerazić. Na moją ocenę z pewnością wpływa też fakt, że ta interpretacja powstała w zupełnie innej epoce, postawiono na inny styl, inne były też możliwości. To niewątpliwie jedna z najlepszych ról Curry'ego; w miniserialu "To" nie brakuje świetnych scen z jego udziałem, ale nie jest moim Pennywisem w takim stopniu, jakbym tego chciał.
Bill Skarsgard - tańczący creepy klaun
Gdy zastanawiano się, kto powinien wskoczyć w fikuśne buty Pennywise'a i wcielić się w tę postać w kolejnej adaptacji "Tego", Bill Skarsgard nie był jedynym i oczywistym kandydatem. Na liście nazwisk pretendujących do zagrania Tańczącego Klauna znaleźli się Richard Armitage ("Hobbit: Niezwykła podróż", "Robin Hood"), Hugo Weaving ("V jak vendetta", "Matrix"), a nawet... Tilda Swinton ("Suspiria"). Ostatecznie jednak los sprawił, że rolę otrzymał Skarsgard - szwedzki aktor, który przed występem w słynnym horrorze nie miał przesadnie dużego doświadczenia, ale zbierał je w takich produkcjach jak "Anna Karenina", "Wierna", czy "Atomic Blonde".
Rola Pennywise'a okazała się dla niego strzałem w dziesiątkę, a może i nawet w setkę. Pod okiem reżysera Andy'ego Muschiettiego i ludzi odpowiedzialnych za charakteryzację, twarz Skarsgarda totalnie zniknęła pod trupiobiałą twarzą. Został na szczęście charakterystyczny, przerażający uśmiech, który przeszywa od góry do dołu, a rysy twarzy aktora doskonale współgrały z przerażającą aurą potwora. Bill Skarsgard wybrał inną interpretację Pennywise'a - w jego aktorskim "rozumieniu" Tańczący Klaun był postacią niemal bezwzględnie demoniczną, przebiegłą, powodującą bardzo mocny dyskomfort. Używając współczesnego słownictwa: w wykonaniu szwedzkiego aktora Pennywise jest po prostu niezwykle "creepy" i na jego widok lub sygnał obecności momentalnie górę bierze lęk. Skarsgard jest niezwykle utalentowanym aktorem i zdążył to pokazać w wielu późniejszych produkcjach, ale dla mnie pozostaje on najlepszym odtwórcą tej ikonicznej roli i tym, któremu udało się zapisać w annałach horroru obok innych legend gatunku.
Tym bardziej cieszy mnie, że w "To: Witajcie w Derry" nie zdecydowano się na żadną zmianę castingową. Do roli Pennywise'a powraca Bill Skarsgard i jest to najlepsza możliwa decyzja. Zdaję sobie sprawę, że kiedyś doczekamy się pewnie nowego odtwórcy tej roli, ale dopóki szwedzki aktor jest w formie i na siłach, liczę, że nie będziemy musieli myśleć o nikim innym. Mało kto w gatunku jest tak doskonale zespolony ze swoją postacią jak Skarsgard z Pennywisem.
Jeśli chcecie dowiedzieć się, gdzie można obejrzeć dotychczasowe produkcje z serii "To", zajrzyjcie tutaj. Jeżeli natomiast chcielibyście dowiedzieć się, czy "To: Witajcie w Derry" jest udanym powrotem do świata Pennywise'a, możecie przeczytać naszą recenzję. O samym serialu i jego kulisach więcej możecie przeczytać tutaj.
Pierwszy odcinek "To: Witajcie w Derry" już jest dostępny do obejrzenia na HBO Max.
Czytaj więcej:
- Twórca Yellowstone zmienia wytwórnię. Co dalej z serialami?
- Dom pełen dynamitu - podobne filmy. Mocne tytuły o zagładzie nuklearnej
- Wielki powrót Johnny'ego Deppa. Zagra w adaptacji kultowej powieści u świetnego reżysera
- Nie ma drugiego takiego filmu o zemście. Widzowie Netfliksa rzucili się na "Hamleta na kwasie"
- HBO Max kręci beczkę z napadu na Luwr







































