REKLAMA

Bardziej epickiego serialu w tym roku nie będzie. Apple TV+ dowozi hit

Na Apple TV+ zadebiutował właśnie "Wódz wojownik". To nie jest zwykły serial. To istne kinowe doświadczenie. Rozgrywający się na Hawajach dramat historyczny zachwyca nie tylko przepięknymi widokami, ale też wartkimi scenami akcji.

OCENA :
7/10
wódz wojownik apple tv co obejrzeć premiera
REKLAMA

Streaming dawno nie dał nam nic tak pięknego. Serio! "Wodzem wojownikiem" chce się przecierać oczy. Jego akcja zabiera widzów na Hawaje z XIIX wieku. Na każdym kroku zachwyca nas pięknymi widokami. Dziewicza natura, majestatyczny ocean, strome klify - ten pejzaż polinezyjskich wysp staje się wręcz pełnoprawnym bohaterem serialu. On odgrywa istotną rolę, wysuwając się nawet na pierwszy plan, aby dostarczyć niepowtarzalnych wizualnych wrażeń. Twórcy Jason Momoa i Thomas Pa'a Sibbett z niesamowitą pieczołowitością rozpościerają przed nami bowiem świat, którego już nie ma - nie został jeszcze zdeptany kolonialną stopą białego człowieka.

"Wódz wojownik" to rzecz bezprecedensowa. Twórcy - z rodowitym Hawajczykiem Momoą na czele - wielokrotnie w wywiadach opowiadali o swojej współpracy z lokalną społecznością i historykami, aby z dbałością o najdrobniejsze szczegóły jak najwierniej oddać obraz życia i obyczajów rdzennych mieszkańców wysp. Bo to nie jest serial, który żeruje na polinezyjskiej mitologii, jak "Moana". To produkcja głęboko zakorzeniona w hawajskiej kulturze i historii. Porywa swoim autentyzmem, kiedy próbuje uchwycić lokalną tożsamość, zagłębiając się w rytuały, wierzenia i codzienne życie autochtonów w przełomowym dla nich momencie.

REKLAMA

Wódz wojownik - recenzja epickiego serialu Apple TV+

Akcja rozgrywa się na chwilę przed zjednoczeniem Hawajów, co pozwala twórcom przyjąć perspektywę autochtonów. Ale bez tej kolonialnej wyższości i kampowości, jakimi charakteryzuje się "Rapa Nui", gdzie kultura rdzennych ludów tytułowej wyspy jest jedynie tłem dla melodramatycznej opowieści o miłości i uniwersalnego konfliktu, który w praktyce służy tylko temu, by biały widz mógł pośmiać się z dzikusów - niektórych nawet szlachetnych - biegających z gołymi tyłkami i kamiennymi maskami. "Wódz wojownik" odwraca tę perspektywę. W jednej ze scen bohaterowie śmieją się z osób noszących spodnie, bo jak w takim wypadku kobiety "mają odróżnić duże ryby od małych". Tak, w tym cytacie chodzi o penisa.

Ale! "Wódz wojownik" to nie National Geographic, żebyśmy znaleźli się z kamerą wśród rdzennych Hawajczyków i podglądali ich z ukrycia. Wszystkie kulturowe smaczki sprawnie wplatane są w całkiem intrygującą fabułę. Na przestrzeni dziewięciu odcinków zagłębiamy się w konflikt między mieszkańcami czterech wysp. Porównania do "Gry o tron" czy "Szoguna" są tak oczywiste, że aż wstyd je przywoływać. Aczkolwiek skojarzenia narzucają się same, gdy obserwujemy wojnę o władzę w poszczególnych plemionach, a przy tym próbę podbicia innych plemion. Bo każdy z tłamszonych ambicją wodzów uważa się za zbawiciela z przepowiedni, którą interpretuje na własny sposób.

Przez cały serial pozostajemy w temacie wojny domowej, bo nie mamy do czynienia z "Apocalypto", żeby bohaterowie musieli walczyć o zachowanie własnej tożsamości. Kolonizatorzy powoli dopływają do brzegów polinezyjskich wysp, ale nie czuć jeszcze zagrożenia z ich strony. Ba! Zafascynowany ich orężem grany przez Momoe główny bohater Ka'lana postanawia nawet uzbroić w muszkiety plemię, które wspiera. Co prawda jako jedyny przeczuwa on cywilizacyjną ingerencją - dwa odcinki spędza poza Hawajami i przekonuje się, do jakich okropieństw jest zdolny biały człowiek - ale to już opowieść na ewentualne kolejne sezony produkcji.

Twórcy co prawda nieraz gubią się w swojej fabule - za dużo tu wątków, zależności i relacji między kolejnymi bohaterami - przez co momentami niepotrzebnie rozciągają ją w czasie. Mówiąc wprost: zdarza im się przynudzać. Ale zaraz wracają na właściwe tory, co chwilę serwując nam istne widowisko. Sceny akcji charakteryzują się blockbusterową energią. Tłumy statystów rzucają się do walk z wykorzystaniem lokalnych broni i robi się całkiem brutalnie, gdy postacie atakują się włóczniami i podrzynają sobie gardła. W każdej scenie widać, że Apple na produkcji nie oszczędzał. Według doniesień budżet wynosił 340 mln dol., co czyni "Wodza wojownika" jednym z najdroższych seriali wszech czasów. Pieniądze nie poszły jednak tylko w wysmakowane kostiumy i dekoracje, ale też w czystą przesadę. Dzięki temu wyścig na sankach holua ogląda się jak "Szybkich i wściekłych".

"Wódz wojownik" charakteryzuje się kinową jakością wykonania. Tym uwodzi najbardziej, bo ogląda się go z zapartym tchem. To nie jest nudny wykład z historii Hawajów, tylko emocjonujący i elektryzujący spektakl. Sięgajcie do portfeli. W trakcie seansu zechcecie kupić nowy telewizor, żeby obejrzeć serial na większym ekranie.

Dzięki uprzejmości Apple TV+ na potrzeby tej recenzji obejrzałem wszystkie odcinki "Wodza wojownika".

Więcej o ofercie Apple TV+ poczytasz na Spider's Web:

Pierwsze dwa odcinki "Wodza wojownika" już na Apple TV+. Kolejne będą pojawiać się na platformie w nadchodzące piątki.

REKLAMA
"WODZA WOJOWNIKA" OBEJRZYSZ NA:
Apple TV+
WÓDZ WOJOWNIK
Apple TV+





REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-01T12:09:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-01T09:50:22+02:00
Aktualizacja: 2025-07-31T20:23:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-31T13:31:19+02:00
Aktualizacja: 2025-07-31T12:21:35+02:00
Aktualizacja: 2025-07-31T11:40:25+02:00
Aktualizacja: 2025-07-30T14:04:31+02:00
Aktualizacja: 2025-07-30T10:22:19+02:00
Aktualizacja: 2025-07-29T18:29:27+02:00
Aktualizacja: 2025-07-29T17:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-29T16:27:40+02:00
Aktualizacja: 2025-07-29T15:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-29T12:10:37+02:00
Aktualizacja: 2025-07-29T10:41:17+02:00
Aktualizacja: 2025-07-29T09:05:01+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA