REKLAMA

Duet Disney i Johnson to najlepsze, co Gwiezdnym wojnom przytrafiło się od czasu Imperium kontratakuje

Czy Rian Johnson nadaje się na twórcę całkiem nowej trylogii? Jestem świeżo po seanse Ostatniego Jedi, który też wyreżyserował i chcę zobaczyć więcej dzieł wychodzących spod jego ręki z logiem Star Wars.

star wars ostani jedi rian johnson mark hamill
REKLAMA
REKLAMA

Rian Johnson napracuje się w najbliższym czasie przy Gwiezdnych wojnach. Nie dość, że zapewne czeka go masa promocyjnych wystąpień w związku z czwartkową premierą Ostatniego Jedi, to jeszcze na horyzoncie majaczy o wiele większe wyzwanie.

Rian Johnson będzie reżyserem całej nowej trylogii.

Disney zapowiedział przecież, że ich wspólne plany z Lucasfilms wykraczają daleko poza nakręcenie spin-offu o Hanie Solo i dziewiątego epizodu. Johnson będzie reżyserem kompletnie nowej trylogii, która da już odpocząć Skywalkerom.

Czy to dobra decyzja? Idealna!

Ostatni Jedi to momentami prawdziwy majstersztyk, który idealnie łączy akcję, humor i wodzenie za nos widza. Film idealnie wykorzystuje kultowe motywy, aby zbudować na nich zupełnie nową wartość. Co konkretnie mam przez to na myśli? Jeśli byliście zawiedzeni Przebudzeniem Mocy, które smakowało jak odgrzewany kotlet, to Ostatni Jedi ucieka bardzo daleko od Imperium kontratakuje. Tworzy zupełnie nowe kreacje bohaterów w uniwersum, choć bawi się znanymi od dawna klockami, czyli głównie ścieraniem się jasnej i ciemnej strony mocy.

star wars the last jedi gwiezdne wojny ostatni jedi recenzja 29 class="wp-image-115554"

Jedyne wpadki, jakie zauważyłem w filmie, nie wynikają z błędów w reżyserii, a raczej w scenariuszu.

Fabuła wiele razy wodzi nas za nos i podsuwa nowe tropy tylko po to, aby za kilka chwil znowu nami wstrząsnąć i pokazać zupełnie nowy kierunek. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że - kiedy znamy już całą prawdę -motywacje bohaterów wydają się nieco naciągane.

W nowej części sagi Rian Johnson odpowiadał za obie rzeczy: za scenariusz i za reżyserię. Podobnie ma to funkcjonować w jego autorskiej trylogii, gdzie sam będzie wymyślał i opowiadał historię. Niewątpliwie na jego korzyść przemawia fakt, że obecne potknięcia są tylko szczegółami w tle historii, które nie wpływają bezpośrednio na główny konflikt. W przyszłości będzie zaś tylko łatwiej.

Kręcąc Ostatniego Jedi Johnson musiał obracać się wśród „słownictwa i realiów” zastanych. Sam ich nie stworzył, bo podwaliny opowieści pochodzą jeszcze z zupełnie innej ery Hollywood. Musiał się więc doskonale odnaleźć w świecie z milionami fanów, którzy nie wybaczyliby mu, gdyby wdepnął na jakąś gwiezdnowojenną minę. O wiele łatwiej opowiada się zaś historię, nad którą pieczę trzyma się od pierwszego klapsa na planie do ostatniego CGI w studio.

Disney trzyma rękę na pulsie.

Johnson nie będzie też mógł zupełnie odlecieć w swoich pomysłach na gwiezdnowojenne kontynuacje. Nad całością produkcji czuwa bowiem Disney, który już raz pokazał pazur. Drogi wytwórni i reżyserów rozminęły się w procesie kreatywnym przy kręceniu Hana Solo. Duet Phil Lord oraz Christopher Miller, który na koncie miał wcześniej 21 Jump Street i Lego Przygoda, musiał się pożegnać z planem zdjęciowym.

Han Solo muzyka class="wp-image-90723"
Reżyserowie i odtwórcy głównych ról w filmie o Hanie Solo.

Jak mogliśmy wywnioskować z doniesień medialnych różnic pomiędzy wytwórnią, a reżyserami nie dało się pogodzić. Nie dowiemy się więc, czy Lord i Miller chcieli opowiedzieć historię bardziej na wesoło, a Disney wolał pozostać wierny odziedziczonej stylistyce i stawiać na popularnych bohaterów, jak zrobił to już przy okazji Łotra. Wówczas to właśnie wytwórnia nalegała na dokręcenie kultowej już sceny z Lordem Vaderem przebijającym się przez korytarz rebeliantów.

To, co wiemy na pewno, to że:

REKLAMA

Duet Johnson i Disney to najlepsze, co Gwiezdnym wojnom przytrafiło się od czasu Imperium kontratakuje.

Przed tym uniwersum rozciąga się wspaniała przyszłość.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA