REKLAMA

Strata Toma Clancy'ego to nie tylko ból czytelników – autor zmienił również świat gier

Czerwony Sztorm, Polowanie na Czerwony Październik, Rainbow Six – miłośnicy political-fiction mogą wymienić dziesiątki książek, przy kartach których wspólnie przeżywali fikcyjne konflikty zbrojne oraz globalne intrygi. Na odejściu Clancy’ego tracą nie tylko fani jego książek. Amerykański autor był ogromnym miłośnikiem gier, który nakładem własnych sił dał początek procesowi, dzięki któremu poznaliśmy oddział Duchów, Sama Fishera czy zespół Rainbow. Gdyby nie on oraz jego inicjatywa, na naszych dyskach twardych nie wylądowałyby dziesiątki fantastycznych produkcji.

Strata Toma Clancy’ego to nie tylko ból czytelników – autor zmienił również świat gier
REKLAMA
REKLAMA

Tom Clancy – autor… gier

No, może nie tyle autor, ale na pewno wydawca. Dzisiaj komputerowe i konsolowe produkcje sygnowane nazwiskiem Clancy’ego kojarzą się z francuskim molochem – Ubisoftem. Nie zawsze tak było. Jeszcze w 1996 roku, kiedy trójwymiarowe środowisko w grach stawiało swoje pierwsze, niepewne i pokraczne kroki, Clancy był zafascynowany możliwościami stojącymi za interaktywną zabawą. Na tyle, że z własnej kieszeni sfinansował projekt, będący początkiem wspaniałej serii gier, w które zagrywamy się do dzisiaj.

red storm

Wraz z Dougiem Littlejohnsem, kapitanem łodzi podwodnej pod banderą Royal Navy, panowie ufundowali Red Storm Entertainment – studio produkujące pierwsze produkcje sygnowane nazwiskiem rozpoznawalnego na całym świecie autora. Ich debiutancką grą była strategia Politika, lecz to wydane jakiś czas później Rainbow Six stało się komercyjnym sukcesem na dużą skalę, ugruntowując pozycję Toma na rynku gier.

Rainbow Six do teraz śni mi się po nocy

Spotkanie z tą produkcją było niesamowitym, ale niezwykle bolesnym doświadczeniem. Tworzone równocześnie z książką o tym samym tytule, Rainbow Six było oryginalnym połączeniem strategii, taktycznej strzelaniny oraz gry akcji. Wskoczenie w buty wirtualnego operatora Rainbow było jedynie końcowym elementem żmudnego procesu planowania oraz ustalania taktyki, sedna tej gry. To w oknie taktycznym gracz podejmował najważniejsze decyzje i to tam ważyły się losy wirtualnych podwładnych, bezdyskusyjnie wypełniających polecenia gracza.

rainbow six 3

Tom Clancy’s Rainbow Six było niebotycznie trudną produkcją. Wymagającą, bezwzględną, bez pasków życia i apteczek. Gra była profesjonalną porcją kodu, pozwalającą na wczucie się w operatora oraz dowódcy służb specjalnych. "Jeden strzał – jedna śmierć" to główne hasło stojące za Rainbow Six, działające w obie strony - dotyczące zarówno operatorów Rainbow, jak i terrorystów. Dawało przy okazji ogromną frajdę, uczyło pokory i cierpliwości. Po komercyjnym sukcesie przyszedł czas na szereg kontynuacji, docenionych przez krytyków i wymagających graczy. Red Storm zaczęli interesować się najwięksi, z francuskim Ubisoftem na czele.

Tom Clancy pionierem w świecie gier?

Kiedy Francuzi kupili studio, zamieniając je w działające do dzisiaj Ubisoft Red Storm, prace nad Ghost Recon już trwały. Taktyczna strzelanina na konsolę Xbox została wydana w 2001 roku, z miejsca wprowadzając do świata gier małe trzęsienie ziemi.

ghost recon xbox

Ghost Recon było pierwszą grą na platformę Microsoftu, która pozwalała graczom na multi-platformową rozgrywkę przy wykorzystaniu dobrodziejstw ekosystemu Xbox Live. Posiadacze gry, spotykając się na serwerach za sprawą sieci, byli pionierami standardu, z którego korzystają dzisiaj miliony graczy na całym świecie. Sam Ghost Recon okazał się ogromnym sukcesem, zdobywając szereg nagród, w tym tytuł gry roku IGN. Powstała nowa seria, pod banderą Ubisoftu, która dzisiaj jest niestety jedynie cieniem dawnej świetności, nawet pomimo obecności darmowego Ghost Recon Online, w które może zagrać każdy z Was.

Pisarz stworzył ikonę

Lara Croft. Duke Nukem. Sub-Zero, Mario, Master Chief czy Link – do panteonu wirtualnych ikon roz(g)rywki szumem wdarła się postać stworzona, opisana i wykreowana przez Ubisoft oraz Toma Clancy’ego. Jeśli nie wiesz, kim jest Sam Fisher, ciężko nazwać Cię stuprocentowym graczem. Pomimo obecności Hitmana oraz Thiefa, pojawienie się Splinter Cell na rynku wprowadziło do gatunku „skradanek” zupełnie nową jakość, zarówno pod względem możliwości, jak i audio-wizualnej jakości.

sam fisher 1

Trzeba oddać, że Sam Fisher nie jest bezpośrednim owocem prac Clancy’ego. Specjalnego agenta do jeszcze bardziej specjalnych zadań stworzyli francuscy producenci gier, natomiast przeniesienia go na karty książek dokonał szereg różnych autorów, pod wspólnym pseudonimem Davida Michaelsa. Mimo tego, Clancy oddał członkowi Trzeciego Eszelonu swoje nazwisko, swoje zainteresowanie oraz swoje doświadczenie, bezpośrednio współpracując z Francuzami.

Dzisiaj charakterystyczne trzy źródła światła noktowizora to rozpoznawczy znak dla graczy na całym świecie. Kojarzy się ze stosunkowo wymagającą, efektowną rozgrywką na wysokim poziomie, lotnym political-fiction oraz grafiką o kapitalnej jakości. Pamiętam jak dzisiaj, kiedy po raz pierwszy uruchomiłem debiutującego Splinter Cella na swoim komputerze. Byłem porażony możliwościami oraz drobiazgowością. Sam Fisher posiadał paletę ruchów, którą zawstydzał nawet pannę Croft. Długo szukałem szczęki na podłodze, na własnej skórze obserwując ruch firanki, kiedy obok niej przechodziłem. Byłem w niebie, Thief poszedł w odstawkę, podobnie jak Hitman.

blacklist 13

Dzisiaj agent Fisher nieco ustąpił pola zakapturzonym asasynom. Najbardziej odczuwalne było to podczas zabawy z Conviction, wypakowanej akcją gry, która zrywała ze wcześniejszymi dokonaniami twórców. Dopiero niedawne Blacklist ponownie przywróciło Samuelowi należytą świetność, pokazując, że w agencie z siwizną na skroniach wciąż jest niesamowicie widoczna iskra i olbrzymi potencjał. Cieszę się, że ostatni Splinter Cell za życia Clancy’ego został wykonany na należytym poziomie – chociaż autor nie jest bezpośrednio związany z tą postacią, ta siłą rzeczy stanowi jego wizytówkę w wirtualnym świecie. Cholernie dobrą wizytówkę, trzeba oddać Ubisoftowi.

Co przyniesie przyszłość?

Odejście Toma Clancy’ego to bardzo ważny i bardzo smutny moment nie tylko w świecie literatury, ale również gier. Wciąż nie ukazała się część z projektów sygnowanych jego nazwiskiem – Rainbow Six: Patriots oraz kapitalnie zapowiadające się The Division. Zastanawiam się, czy nazwisko wielkiego, popularnego pisarza zniknie z tytułów nadchodzących produkcji. Taką drogę obrało Codemasters, kiedy doszło do tragedii, w której zginął rajdowiec Colin McRae. Może to i dobrze, ponieważ ostatnie gry wyścigowe ze stajni tych twórców pozostawiały wiele do życzenia.

REKLAMA

Z drugiej strony, naprawdę bym się ucieszył, gdyby wydawcy The Division pozostali przy nazwisku Clancy’ego. Jeśli ta produkcja będzie tak udana, jak to póki co wygląda, będzie to wspaniałe, pośmiertne ukoronowanie pisarza w wirtualnym świecie gier. The Division, nastawione na sieciową rozgrywkę wielu graczy, w świecie, przed którym wielokrotnie przestrzegał Clancy na kartach swoich książek, może być wspaniałym pomnikiem wystawionym autorowi przez twórców gier, w który zagrywać będą się miliony fanów Toma na całym świecie. Z drugiej strony, sklejanie nowej marki z autorem, który odszedł, nie każdemu może przypaść do gustu, będąc uznawane za pośmiertne korzystanie z popularności autora. Niezależnie, jaką drogę wybierze Ubisoft, chcę jednego – doskonałej gry, w której obecny będzie duch amerykańskiego twórcy. Taka produkcja, łącząca graczy z całego świata, po prostu mu się należy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA