REKLAMA

Charlie Cox powrócił na Netflix! Ten miniserial to kawał solidnego gatunkowca

Tuż przed końcem roku Netflix zaproponował swoim subskrybentom jeszcze jedną produkcję, która być może nie ma do powiedzenia absolutnie nic nowego, ale w swoich gatunkowych ramach wykonuje świetną robotę. "Zdrada" z Charliem Coxem to porządny thriller szpiegowski, który nie pozwoli wam się nudzić. 

zdrada netflix serial charlie cox olga kurylenko recenzja opinie
REKLAMA

"Zdrada", szpiegowski thriller z elementami dramatu z Charliem Coxem, Ciaranem Hindusem, Olgą Kurylenko i Ooną Chaplin w rolach głównych, wpisuje się w pewien serwisowy trend. W ostatnich miesiącach do oferty Netflixa trafiło mnóstwo gatunkowych filmów i seriali (zarówno tych, do których prawa dystrybucyjne platforma nabyła, jak i tych oryginalnie przez nią wyprodukowanych), które nie starają się odkryć koła na nowo. Próbują raczej zaproponować interesującą opowieść konsekwentnie przestrzegającą kluczowych zasad gatunku.

"Zdrada" jedna z tych produkcji, która z jednej strony bezwstydnie czerpie z popularnych tropów, z drugiej zaś - układa je w zgrabną, przemyślaną całość, skutecznie dbając o podtrzymanie ciekawości widza.

REKLAMA

Zdrada - recenzja miniserialu Netflixa z Charliem Coxem

Zdrada - oficjalny trailer

Gdy szef MI6 zostaje otruty, jego zastępca, Adam (Cox), jest właśnie w trakcie spotkania z uczniami w klasie swojego syna, gdzie opowiada dzieciakom o pracy w Secret Intelligence Service. W kilka chwil bohater jest zmuszony przejść przyśpieszone szkolenie, by przejąć obowiązki "C" (to właśnie tą literą, nie "M", określa się głowę tajnych służb).

Lawrence stara się zabezpieczyć swoją rodzinę, słusznie podejrzewając, że sam nie może czuć się bezpieczny. Zagadkowa sprawa nabiera zaskakującego wymiaru, gdy okazuje się, że jest w nią zamieszana Kara (Olga Kurylenko) - rosyjska agentka i dawna znajoma Adama, z którym dzieli skomplikowaną przeszłość.

Wkrótce bohater będzie musiał zweryfikować to, w co wierzy i o co walczy - lawina wydarzeń sprawi, że zakwestionuje całe swoje dotychczasowe życie. Rozpoczyna się wyścig z czasem: Kara, Adam i jego żona, Maddy (Oona Chaplin) bedą toczyć zażartą batalię, próbując wzajemnie odkrywać i utrzymać w tajemnicy swoje sekrety. "Zdrada" skupi się na polityczno-dyplomatycznych nawigacjach i walce o ocalenie prywatnego (i nie tylko) życia najbliższych.

REKLAMA

Niemal na każdym kroku czuć, że za scenariusz „Zdrady” odpowiada ktoś doskonale czujący gatunek. Tak jest w istocie: nominowany do Oscara współautor „Mostu szpiegów” buduje swoją opowieść z motywów, które miłośnicy szpiegowskich klimatów cenią sobie najbardziej. Jednocześnie korzysta z tricków, które nie pozwalają ziewać w znużeniu poczuciem wtórności. Twórcy sprawnie wciągają widza w swoją labiryntową fabułę, budują napięcie, nie szczędzą fabularnych wolt, mylą tropy. Na tyle skutecznie, że łatwo nam zlekceważyć pewien fakt: ukryta pod warstwami komplikacji główna oś tej opowieści jest w istocie, cóż, dość głupiutka.

Obsada robi robotę (i tylko Cox o spojrzeniu labradora wydaje się dziwnie nie na miejscu w roli nowego szefa MI6), dłużyzn i mielizn nie odnotowano, a cała struktura tej historii to wręcz podręcznikowe rzemiosło. Świadomość, że zapomnę o niej w przyszłym tygodniu, nie przeszkodziła mi bawić się całkiem nieźle podczas seansu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA