Pisarka po przejściach bez weny na nową książkę i podejrzany o morderstwo typ, który wprowadza się tuż obok niej. Ona chce pisać, a on ma do powiedzenia coś, czego łakną czytelnicy. Czy ta historia to potencjalny bestseller? Gdyby Netflix był wydawcą, to z pewnością tak. A że streamingowy gigant specjalizuje się w serialach, to zamiast powieści dostarczył solidnie zrealizowany i piekielnie dobry thriller, od którego nie sposób się oderwać.

"Bestia we mnie" to serial, który nie przejdzie bez echa. Wczoraj, w dniu premiery, dopiero się rozkręcał, ale wystarczyły mu dosłownie 24 godziny, by trafić do zestawienia najpopularniejszych produkcji Netfliksa. Trudno się dziwić - ta historia jest tak wciągająca, że trudno oderwać wzrok od ekranu. Wiem, co mówię - przez ten serial prawie opuściłam ulubione zajęcia i z bólem serca wyszłam z domu. No ale czego innego można spodziewać się po serialu, który stworzył scenarzysta jednego z sezonów "Z archiwum X", a jedną z jego producentek jest Jodie Foster? Z taką obsadą to się nie mogło nie udać.
Bestia we mnie - recenzja thrillera w serwisie Netflix
Aggie Wiggs (Claire Danes) to wybitna pisarka, która mogła podbić rynek wydawniczy. Autorka powieści kryminalnych kilka lat temu została uhonorowana nagrodą Pulitzera, za książkę "Słodki drań". Wspomnienia o ojcu zapewniły jej sławę i uznanie w świecie literackim, w związku z czym wielu czytelników z niecierpliwością wyczekiwało jej kolejnej powieści. I kiedy Aggie faktycznie pracowała już na kolejną książką, wydarzył się wypadek, który wyłączył ją z życia na dobrych kilka lat.

Po śmierci syna pisarka straciła nie tylko sens życia i swoją żonę Shelley (Natalie Morales), ale również wenę. Stała się zgorzkniałą kobietą, która w pięknym - choć rozpadającym się domu - próbuje wykrzesać z siebie kilka zdań do biografii o sędzi Ruth Bader Ginsburg. W międzyczasie walczy ona z problemami finansowymi, odpieczętowując kolejne listy z wezwaniem do zapłaty, i kłóci się z byłą żoną, bo nie może załatać dziury w sercu po utracie syna.
Wszystko zmienia się, gdy do miasta wprowadza się Nile Jarvis (Matthew Rhys) wraz z nową partnerką Niną (Brittany Snow). Aggie zostaje wówczas wytrącona z codziennego marazmu, choć początkowo jest głównie wściekła na swojego nowego sąsiada. Najpierw próbuje rozwiązać problem wściekłych dobermanów Jarvisa obszczekujących jej dom, a następnie jest nagabywana przez ich właściciela o zgodę na wybudowanie ścieżki do biegania. W końcu postanawia osobiście zjawić się w domu Nile'a, któremu nikt nie chciałby nadepnąć na odcisk - mężczyzna jest bowiem nieoficjalnie podejrzany o zabójstwo żony, choć ciała nigdy nie odnaleziono.

Między głównymi bohaterami tworzy się nietypowa, choć magnetyzująca relacja. Można ją porównać do relacji Clarice Starling i Hannibala Lectera z "Milczenia owiec", przy czym agentka FBI chciała rozgryźć mordercę, a pisarka widzi w Jarvisie okazję na reaktywowanie swojej kariery. Okoliczności są obiecujące - Aggie czuje, że jej sąsiad odnosi się do niej z pewnego rodzaju szacunkiem, ceni jej poprzednią powieść i daje jej do nawet zrozumienia, że mogłaby napisać o nim kolejny bestseller. Co ciekawe, z żadnym autorem czy dziennikarzem Nile nawet nie chciał rozmawiać. W takim razie dlaczego to właśnie Aggie chce opowiedzieć swoją wersję historii, utrzymując, że nie zabił swojej żony?
Twórca Gabe Rotter i showrunner Howard Gordon doskonale tę relację przedstawili, balansując emocjami Aggie. Z jednej strony jest ona przepełniona nienawiścią i obchodzi się z Jarvisem nie jak z potencjalnym mordercą, tylko irytującym sąsiadem. Z biegiem czasu zaczyna jednak dostrzegać niepokojące zachowania, które sprawiają, że pisanie książki jej już nie wystarcza i zaczyna śledztwo na własną rękę. Co ciekawe, szuka ona nieoficjalnej pomocy u agenta FBI Briana Abbotta (David Lyons), który do sprawy podchodzi niechętnie i bardzo ostrożnie.

Trzonem tej produkcji jest zatem dobrze zbalansowana relacja Aggie i Nile'a, która przypomina grę w kotka i myszkę. Bo kiedy bohaterce wydaje się, że to ona pociąga za sznurki i trzyma swojego sąsiada w garści, to w międzyczasie wychodzi na jaw, że jego intencje nie są do końca czyste. Nile jest cwany i bogaty, a mając do dyspozycji swoich ludzi, może wiele zdziałać. W związku z tym Aggie, która nawiązuje kontakt z agentem FBI, nie może czuć się bezpieczna. Wątki poboczne również rozpalają ciekawość widzów. Pojawiają się pytania, co tak naprawdę doprowadziło do wypadku, w którym zginął jej syn, a także jak wygląda relacja z jej byłą żoną.
Wszystko to składa się na doskonale napisany i zrealizowany thriller, który dzięki muzyce Seana Callery'ego, Tima Callobre'a i Sary Barone, a także artystycznym kadrom pozwala zanurzyć się widzom w tę tajemniczą historię. Dla takich seriali płacę abonament Netfliksa - "Bestia we mnie" to perełka, która podbije zestawienie streamingowego giganta i wasze spragnione tajemniczej historii serca.
- Tytuł serialu: Bestia we mnie (The Beast in Me)
- Lata emisji: 2025
- Liczba sezonów: 1
- Twórcy: Gabe Rotter, Howard Gordon
- Obsada: Claire Danes, Matthew Rhys, Brittany Snow, Natalie Morales
- Nasza ocena: 8/10
- Ocena IMDb: 7.4/10
Czytaj więcej w Spider's Web:
- Ostatni film Pasikowskiego i Lindy trafi na Netfliksa. I to już zaraz
- Świeżynce Netfliksa nie można odmówić jednego: dobrego pomysłu
- Nowość Netfliksa to obłęd. W ten weekend nie zobaczycie nic lepszego
- To najtrudniejszy dreszczowiec Netfliksa. Szarpie widzom nerwy
- Netflix - co obejrzeć w ten weekend? Serwis w ofensywie, 5 znakomitych nowości






































